niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 12

-Rose?-usłyszałam szept nad swojąu głową.
To nie była Kat bo głos był męski.Delikatnie otworzyłam oczy.Niall.
-Co ty tu....?-zapytałam zdezorientowana
-Kat musiała już iść.... stałem całą noc pod drzwiami i w końcu mnie wpuściła,a sama poszła do pracy.
-Długo tak nademną stoisz?-usiadłam na łóżku przecierając oczy.
-No około 2 godzin ale posprzątałem trochę i takie tam...-powiedział nie pewnie-Rose przyszedłem tu żeby Ci wszystko wytłumaczyć...
-Nie musisz mi nic tłumaczyć-westchnęłam kierując się do szafy-twoje życie twoja sprawa.
-Ale Rose-szedł za mną do momentu aż zatrzymałam się przy szafie-to wszystko zaczęło się od tego że jakiś milioner myślał że podrywam jego żonkę i chciał mnie załatwić.
-Podrywałeś ją?-zapytałam z zaciekawieniem.
-Nie-zaprzeczył oburzony-kiedyś na ulicy się na mnie rzuciła.
-Interesujące-powiedziałam z ironią wyjmując czarną,przezroczystą koszulę.
-No i ja mu powiedziałem że mam kogoś...więc on nasłał na mnie jakiegoś dektywa który za mną się szlajał.Musiałem poprosić Kat żeby ten facet uwierzył że mam laskę...i się udało.
-Nie mogłeś mnie o to poprosić?-wymówiłam to szybko i bez zastanowienia.
Kurwa.
Co ja zrobiłam?
Niall patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Nie sory,nie było pytania...-powiedziałam patrząc mu w oczy.
Wyciągnęłam szorty i wstałam.
-To jak? Wybaczysz mi?-zapytał błagalnym tonem.
-Niall tu nie chodzi o to że jestem na Ciebie zła tylko o kwestie zaufania...-skierowałam się w stronę łazienki ale blondyn zatrzymał mnie i objął.
-Przepraszam więcej to się nie powtórzy-westchnął i nastąpiło coś co nigdy nie powinno się zdarzyć.
Pocałował mnie.
Nasze usta złączyły się w krótkim ale delikatnym i namiętnym pocałunku.To było strasznie przyjemne i zawsze marzyłam o pocałunku z Niallem.Ja jako pierwsza oderwałam usta i cofnęłam się krok do tyłu.
-Przepraszam-powiedział zawstydzony.
-Zapomnijmy o tym-rzuciłam i weszłam do toalety.
Usiadłam na ziemi.Nie wiem jak to wszystko mogło się zdarzyć.Moje życie od rozmowy kwalifikacyjnej okropnie się skomplikowało.Nie wiem czy pomiędzy mną a Niallem coś się zmieni po tym zdarzeniu.Oby nie...Pomyślałam jeszcze trochę,aż wstałam i wzięłam się za siebie.Prysznic.Włosy.Makijaż i strój.Gdy byłam już gotowa nawet nie wiem na co, wyszłam.W kuchni przy stole siedział Niall robiąc coś na swoim telefonie.Nie chciało mi się na razie iść do niego więc poszłam poszukać telefonu w sypialni.Po paru minutach znajdował się w moich dłoniach.Nowa wiadomość.
             "O 18 Mała pod Twoim blokiem będzie czekała taxi które zawiezie Cię do mnie.CZEKAM!"
                                             /Zayn
Mała? Debil.Teraz to całkiem jestem zdenerwowana.Nie wiem co on będzie ode mnie wymagał.Strasznie się boje.Chciałabym wszystko komuś wygadać najlepiej Niallowi bo mu ufam i wiem że by mnie wsparł ale także żuciłby się na Zayna.Ale Malik mógłby przywołać tych swoich kolesi i by było po Niallu więc ten scenariusz zostaje odsunięty na bok.
Opadłam na łóżko.
Może Kat? Tak ona będzie odpowiednim słuchaczem mojej skomplikowanej historii.Tylko że z nią nie zdąże się spotkać do spotkania z Zaynem bo ona pracuje więc....muszę radzić sobie sama.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku ale szybko ją wytarłam żeby uniknąć pytań ze strony Nialla typu "Czemu płaczesz" lub "To wszystko przez tego Malika?".Gdy ochłonęłam skierowałam się do kuchni-do Nialla.Po jego wyrazie twarzy było widać że także coś przemyśla.Stanęłam nad nim.
-Niall?
-Tak Rose?-zapytał spoglądając na mnie z nadzieją.
-Podwieziesz mnie do supermarketu?-zapytałam z uśmiechem co miało znaczyć że jego przeprosiny zostały przyjęte.
-Jasne-wstał szczęśliwy z krzesła i zaczął razem ze mną zakładać buty.
              ***pare godzin póżniej***
Wtaszczyłam zakupy na górę.Na szczęście była winda ale i tak się zmęczyłam niesieniem tego jedzenia.Spławiłam Nialla na dole pod pretekstem dużej ilości pracy.Niedługo musiałam już wychodzić na tą taxówke i nie chciałam żeby się dopytywał dokąd jade.Wszystkie zakupy postawiłam na podłodze w kuchni.Trochę się nazbierało potrzebnych rzeczy....4 pełne reklamówki.Dziwne że mi się nie porwały od ciężaru zakupów.Jedzenie i takie tam duperele.Rozpakowałam je.Była już 17.50 więc czas na wyjście.Cała się trzęsłam.Co on będzie chciał ze mną robić?To pytanie nurtuje mnie już przez dłuższy czas i niedługo się rozwiąże.Boshhh...szybko jeszcze wyszłam na balkon i spaliłam papierosa.Czas na mnie.Zamknęłam drzwi i zjechałam na dół windą.Przed blokiem nie było żadnej taxówki.I dobrze.Chciałam już wracać do domu ale przedemną zaparkowała wielka czarna limuzyna.Okno otworzyło się od strony pasażera.Wychyliła się z niego twarz podeszłego mężczyzny.Był siwy i miał zakręcone na końcach wąsy.Miał swój "mundurek" w którym wyglądał komicznie.
-Pani Rose Tomson?-zapytał poważnie.
-Taaak-odpowiedziałam zszokowana.
-Mam panią zawieść do rezydencji pana Mailka.Proszę wsiadać-powiedział zamykając okno.
Weszłam przez pierwsze lepsze drzwi do auta.W środku wszystko było czarne.Wyglądało to jak ogromne pomieszczenie w którym przy każdej ścianie są ekskluzywne kanapy.Przy jednej stał mini bar z alkoholem i kieliszkami,a po środku szklany stół.W rogu zauważyłam plazme.Usiadłam niepewnie na jednej z kanap.Okna były poprzyciemnane,ale na szczęście sufit był podświetlany więc było jasno.Wogóle nie czuło się jazdy.
Co ja tu robię?Teraz bym sobie leżała w łóżku i oglądała jakiś teleturniej,a tak jadę jak jakaś dziwka w limuzynie z szoferem do pedofila- milionera.Szok.
-Dojedziemy na miejsce w przeciągu 20 minut-powiedział głos szofera z jego kabiny.
Już niedługo.Cały rzołądek podszedł mi do gardła.Zaraz zwymiotuję ale z trudem powstrzymywałam się.To wszystko przez stres i strach.Łzy popłynęły po moich policzkach ale szybko je wytarłam.NIE-pomyślałam.Jakiś huj nie będzie mnie tak traktował.Muszę wziąć się w garść.Nie może mną tak miotać i sobie przywłaszczać.Moje życie-moje decyzje.Moja nowa idea bardzo przypadła mi do gustu i postanowiłam się jej trzymać.
W końcu dzrzwi otworzyły się i stał za nimi Zayn.Dojechaliśmy.Chwyciłam swoją torbę i wysiadłam.Stanęłam jak najdaliej od niego.
-Witaj Mała-powiedział uśmiechając się miło-Dzięki Albert-podał dla szofera jakieś pieniądze i chwycił mnie za rękę.
Chciałam ją cofnąć ale jego uścisk był zbyt silny.
Znajdowałam się w miejsu które wyglądało jak raj.Dookoła pełno kwiatów i drzew.Na środku stała fontanna,a przedemną ogromna willa.Była piękna.Weszłam z nim po granitowych schodach.Staneliśmy przed wielkimi drzwiami które zaraz otworzył.Znalazłam się w wielkim holu.Na przeciwko mnie stały zakręcone schody prowadzące na góre.Wszystko było bogato zrobione ale z przesadą.Wszędzie ogromne okna.Dom był użądzony nowocześnie tak jak na zewnątrz.Panowały tu jasne kolory i czerń.Typowe dla mężczyzn.
-Chcesz czegoś się napić?-zapytał.
-Z chęcią -odpowiedziałam ze względu jedynie obejrzenia reszty domu.
Poprowadził mnie przez większą częśc holu i weszliśmy w jakieś dzrzwi za którymi znajdowała się kuchania równie użądzona ze stylem i smakiem jak hol.On poszedł do lodówki,a ja usiadłam na blacie obok niego.Nie wiem czemu ale chyba...chciałam z nim nawiązać lepszy kontakt albo to była część mojej idei żeby nie myślał że się go boje i mnie przytłacza swoją osobą.
-Co chcesz?-zapytał-Sok,kawe,herbatę czy coś mocniejszego?-spojrzał na mnie z uśmiechem.
Boshhh jaki on był seksowny i nawet czasami miły.
-Yyy może ostatnie-odpowiedziałam równie z uśmiechem.
W ciągu kilku minut przygotował mi limonkowego drinka.Był pyszny.Nie musiałam się martwić że coś tam wsypał bo wszystko robił na moich oczach,a zresztą pił to samo.
-Co będziemy robić?-zapytałam.
Bałam się najgorszego scenariusza.
-Nic,poprostu spędzimy razem czas-spojrzał na mnie- a co myślałaś że będę chciał uprawiać seks?-zapytał-Zawsze tak jest ale tamte dziewczyny się proszą,a ty jesteś inna.-powiedział całując mnie w czoło.
Poczułam że cała zrobiłam się czerwona,a on powstrzymywał chichotanie.Może on rzeczywiście nie jest taki zły? Po dzisiejszym wieczorze się okaże.
-Może coś obejrzymy?-zaproponowałam a on kiwną głową na tak-Harry Potter i Zakon Feniksa?
-Okey to chodź.
Skierował nas znowu do holu,a następnie skręciliśmy w przejście do ogromnego salonu.Na środku stała czarna,skurzana kanapa,a na przeciwko niej wisiała wielka plazma,a pod nią stał kominek.Ściany były pomalowane na biało.Jedna z nich była cała oskrzlona tak jak w jego biurze.Za nią widniał basen i ogród.Na innej za to było wiele półek z książkami.
-Lubisz czytać?-zauważyłam podchodząc bliżej i je oglądając.
-Uwielbiam-powiedział wkładając płytę do czytnika DVD.
-To tak jak ja-dodałam.
Znalazłam wiele tytułów na półkach które sama czytałam kilkakrotnie i uwielbiam np. seria "Harr'ego Pottera" lub trylogia "Igrzyska Śmierci".
W końcu Zayn zawołał mnie na seans.Usiadłam niedaleko niego.Oglądaliśmy około trzech godzin.Gdy skończyliśmy zaczął padać deszcz.Burza.A ja nienawidziłam burz.Poprostu się ich bałam.Spojrzałam przestraszona w szyby.Ostro padało,grzmiało i niebo przecinały błyskawice.Chciałam zachować odwagę ale i tak wiedziałam że Zayn zauważył że się boje bo siedziałam skulona na kanapie i niepokojąco spoglądałam na okno.Zayn podsunął się do mnie i objął ramieniem.Przez chwilę zastanawiałam się czy się nie odsunąć ale poraz pierwszy od kilku miesięcy poczułam się bezpieczna.Ciepło bijące od niego ogrzało także moje ciało.Postanowiłam się czegoś o nim dowiedzieć.
-Masz może jakieś hobby?-zapytałam wciskając się w jego tors.
-Chodź-złapał mnie za moją rękę i pociągnął do góry tak abym wstała.
Zaprowadził mnie na hol,a potem skręciliśmy w kompletnie inne drzwi.Schodziliśmy po schodach aż znaleźliśmy się w piwnicy na której ścianach znajdowało się pełno graphiti.Pomieszczenie było ogromne i całe puste tylko na ziemi walały się skrzynki ze sprejami.Niektóre ściany były białe a na inne całe zamalowane.Podeszłam do najbliższego dzieła.Było piękne.Widniał na nim portret dziewczyny.Miała ciemne,długie,rozczochrane włosy.Gdy bliżej przyjrzałam się jej twarzy zauważyłam podobieństwo...do mnie.Obok widniał napis:

"And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again."

(tłumaczenie)
"Mogę pożyczyć ci też               roztrzaskane części
Które będą idealnie pasować
Oddam ci całe moje serce
Więc możemy zacząć to wszystko od początku."

-Czy to...?-zaczęłam gładzić ręką ścianę z portretem.
-Tak ty-uśmiechnął się.
-Piękny-szepnęłam.
-W końcu to ty jesteś na nim-powiedział.
Poczułam jak się znowu przez niego rumienię.Obejrzałam resztę prac które były równie wspaniałe.Zastanawiałam się nad sensem napisu obok mojego portretu.On chyba..nie to nie możliwe.Chociaż...
-Trzymaj-wsunął w moje dłonie dwa spreje.
-Mogę?-zapytałam podniecona faktem że będę mogła zrobić graphiti.
-Jasne-podał mi maske żeby żadne chemiczne elementy ze spreju nie dostał się do mojego organizmu.
Założyłam ją i zaczęłam tworzyć dzieło na białej ścianie obok mojego prtretu.
-Usiądź na tej skrzynce-rozkazałam dla Zayna-i się nie ruszaj.
Wykonał posłusznie moje polecenie.Przez około godzinę malowałam sprejami chłopaka siedzącego na skrzynce i patrzącego w stronę portretu.Gdy skończyłam Zayn odetchnął z ulgą i ledwo wstał bo wszystkie kończyny mu zdrętwiały.
-Zajebiste-powiedział przyglądając się sobie.
-Bo ty na tym jesteś-popatyrzyłam mu prosto w oczy z szerokim uśmiechem.
Wtedy on się do mnie przybliżył.Pomiędzy nami nie było żadnej przestrzeni.Podniosłam głowę bo tylko tak nasze usta mogły się złączyć.Tkwiliśmy tak w namiętnym pocałunku przez kilkanaście chwil aż w końcu niestety musiałam przerwać bo zabrakło mi tchu.
Boshhh ten pocałunek był najlepszy z moich wszystkich ale to był Malik ten niebezpieczny koleś który zrobił mi wiele krzywd.Może poprostu czasami go ponosi i nie miał sytuacji żeby być delikatnym w stosunku do kobiet bo inne go zapewne prosiły o surowe traktowanie.Chyba spróbuje go zrozumieć i dać mu szansę bo naprawdę jest fajny ale ma trudny charakter.
-Idziemy już bo robi się mi zimno-powiedziałam obejmując się rękoma.
-Jasne tylko wszystko ogarnę i zaraz przychodzę na górę-dodał zbierając spreje z ziemi.
Bez zastanowienia weszłam na górę i skierowałam się do salonu.Drzwi do niego były lekko uchylone, a światło zapalone a na sto procent Zayn je zgasił gdy wychodziliśmy z tego pomieszczenia.Wejrzałam przez szparę.W środku ktoś był i siedział plecami do mnie więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy.Serce zaczęło mi szybciej bić.Co mam zrobić? Wołać Zayna czy może poprostu do tej postaci podejść? W chwili mojego zamysłu postać się odwróciła i mnie zauważyła.
-Rose?-zapytał głos który bardzo dobrze znałam.
Tom.
Podeszłam bliżej.
-Cześć-powiedziałam niepewnie.
Co on o tej porze robi w domu swojego szefa? Z drugiej strony to samo pytanie mógłby mi także zadać ale mnie łatwiej wytłumaczyć.I jak się tu dostał?
-Co ty tu robisz?-zapytał wstając i do mnie podchodząc.
-Mam chęć ci zadać to samo pytanie-powiedziałam z drżącym głosem bo on niebezpiecznie się zbliżał a ja cofnęłam się tak że moje plecy zetknęły się ze ścianą.
Jego postać była jakaś dziwna.Ciemna i straszna.Miał nasunięty kaptur na głowę i dres więc jeszcze bardziej mnie przerażał.
-Mam sprawę do Malika-spojrzał na mnie-i mogę się domyśleć co ty tu robisz..zapewne wykorzystuje Cię jak inne.Nie ufaj mu i nie daj się omiotać!-prawie krzyczał.
-Odsuń się!-krzyknęłam gdy prawie nasze ciała się złaczyły.
Tom odsunął się.
-Rose?-usłyszałam głos Zayna.-Co ty tu robisz?-zapytał Toma podchodząc do mnie.
-Musimy pogadać-burknął.
-Rose jesteś głodna?-zapytał Zayn.
-Nawet-odpowiedziałam niepewnie.
-To idź do kuchni zacznij coś robić-powiedział patrząc na mnie.
Wiedziałam że chce mnie poprostu spławić.Bez słowa wyszłam.Chciałam ich podsłuchiwać ale że nie było mi to zbytnio potrzebne i nie byłam cieakawska ani nie kulturalna więc poszłam do kuchni zrobić tosty.Po kilkunastu minutach przyszedł Zayn.
-I jak ci idzie?-zapytał stając za mną.
-Skończyłam-powiedziałam stawiając tosty na stole.
Pół było z nutellą,a drugie pół z dżemem truskawkowym.Gdy skończyliśmy jeść było już około drugiej.
-Gdzie mam spać?-zapytałam.
-W pokoju gościnnym-powiedział-Miranda zostawiła tam Ci ręczniki i takie tam duperele.
-Bosh ale ja nic niee wzięłam do spania.Zapomniałam.-powiedziałam.Naprawdę zapomniałam.
-Nie ma problemu dam ci coś swojego.Chodź.
Ruszyłam za nim po schodach na górę.Weszliśmy tam na długi korytarz z którego odchodziły inne boczne korytarzyki.Po obu stronach było pełno drzwi.W końcu Zayn otworzył któreś na końcu.Weszliśmy do środka.
-To twój pokój-powiedział-mój jest na przeciwko.Zaraz Ci coś przyniosę do spania.-dokończył i wyszedł.
Rozejrzałam się po pokoju.Na przeciwko wejścia widniało okna tworzące ścianę.Po lewej pd wejścia było łóżko,a na przeciwko niego komoda,a nad nią wisiała plazma.Idealny pokój dla mnie.Po prawej od łóżka były drzwi do łazienki.Na posłaniu leżały dwa ręczniki,żel pod prysznic i szapon do włosów.
-Trzymaj-wszedł Zayn i wręczył mi białą koszulkę którą umnie sięgała do kolan-jakby co jestem u siebie.
-Dzięki-powiedziałam.
Szybko umyłam się i zmyłam makijaż.Wdrapałam się na łóżko i przez około godzinę nie dałam rady zasnąć.To wszystko przez ten wielki dom.Czułam się samotna i opuszczona.Bałam się że ktoś tu wejdzie tak jak Tom-bez słowa i coś nam zrobi.Jeszcze do tego deszcz nadal padał i grzmiało.Cholera trzęsłam się ze strachu jak galareta.Poddaję się.Poszłam po ciychu do pokoju Zayna.Panowała kompletna ciemność więc jak to ja wjebałam się na komode i potknęła o krawędź łóżka.Na szczęście nie zrobiłam wielkiego hałasu i Zayn się nie obudził wlazłam do niego do łóżka i otuliłam się wspólną kołdrą.Leżałam kilka centymetrów dalej od jego umięśnionego, nagiego torsu.Wyglądał słotko jak spał.Jego ciemne włosy były rozczochrane,a usta pełne jak nigdy.Przyglądałam się pare chwil aż nie mogłam się oprzeć pokusie i delikatnie przejechałam ręką po jego mięśniach na brzuchu.Był idealny.Niestety mój dotyk przerwał jego sen.
-Cześć-powiedział uśmiechając się.
-Hej-odpowiedziałam-przepraszam że tak bez słowa ale ta burza i taki wielki do mnie przerażają i nie dałam rady zasnąć.
-Spoko-powiedział zaspany przybliżając się do mnie.
Dał mi całusa w czoło i objął ramieniem.Odrazu było mi lepiej.Czułam się bezpieczna.
          

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 11

Posiedziałam dosyć długo nad tymi papierami.Oczywiście Tom wyszedł pierwszy,a Anabell godzinę przede mną.Było już po 22 gdy wyjęłam klucz z torby i zamknęłam nasze miejsce pracy.W budynku nie było już nikogo oprócz strażników którzy wszędzie się szlajali.Zjechałam windą na parter i wyszłam z wieżowca.Na zewnątrz było lodowato i cała się trzęsłam bo nie miałam żadnego nakrycia na gołe ramiona i ręce.Było ciemno.Okrągły księżyc oświetlał mi drogę wraz lampami.Po chodnikach przechodzili młodzi ludzie zapewne idący na dyskotekę, największą w mieście.Oczywiście ja nie dam rady już pójść.Nie mam sił.Ruszyłam szybkim krokiem w stronę najbliższej stacji taksówek.Było ich tam kilka ale wybrałam pierwszą z brzegu.Szybko wsiadłam do środka bo moje kończyny robiły się coraz zimniejsze i obolałe.Podałam adres i ruszyliśmy w drogę.Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się pod moim blokiem.Wyjęłam z torby portfel,a z niego wyznaczoną ilość pieniędzy.Grzecznie podziękowałam i pędem weszłam do klatki.
Stałam pare chwil pod drzwiami do mojego mieszkania bo nie mogłam znaleźć kluczy w bałaganie który panował w mojej torbie.Po wywaleniu połowy rzeczy znalazłam zgubę i otworzyłam drzwi. Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni.Byłam strasznie głodna bo od obiadu który przyniosła nam Anabell nic nie jadłam bo nie miałam na to czasu.Zrobiłam zapiekanki które zjadłam z prędkością światła.W łazience szybko się umyłam,zmyłam makijaż i się przebrałam.Wyszłam z niej cała zmarznięta.Bez dźwięcznie wskoczyłam do łóżka i zatopiłam się w cieplutkiej kołdrze.

#POW Niall
-Niall? Możemy już skończyć ten cały cyrk z naszym niby "związkiem"-zapytała Kat siedząca koło mnie na kanapie w moim domu.
-Tak.Ten facet już się odczepił....wielkie dzięki za pomoc-powiedziałem z wdzięcznością.
Gdyby nie ona na pewno już bym nie żył.Jakiś milioner obwinił mnie o to że podrywam jego żonkę.Nasłał na mnie jakiegoś detektywa więc postanowiłem udawać że mam kogoś.Kat zgodziła się przez kilkanaście dni udawać szczęśliwy związek ze mną.I ten huj już się odczepił.
-Nie ma za co-uśmiechnęła się ukazując swoje białe zęby-Ostatnio spotkałam na siłowni...
-Rose-przerwałem jej-wiem mówiła mi że Ciebie poznała. Jest moją przyjaciółką od zawsze i traktujemy już siebie jak rodzine-powiedziałem nie pewnie bo bałem się reakcji dziewczyny.
-Oj to wspaniale teraz mam skąd wziąć jej numer-zerknęła na mnie z litością.
Przez pare chwil zastanawiałem się czy to dobry pomysł żeby dawać jej numer Rose ale zaryzykowałem.
-Proszę -podałem jej kartkę z cyferkami.
-Dzieny i ja już będę leciała-wstała i podniosła swoją torbę.
-Odprowadzić Cię?-spytałem szybko.
-Nie przecież jestem autem.
-A....jeszcze raz dzięki za pomoc-krzyknąłem gdy ona zamykała za sobą drzwi.
Szybko wyjąłem mój telefon z tylnej kieszeni spodni i zacząłem pisać SMSa.
 "Możemy jutro spotkać się w Starbucksie?"
/Niall

Po paru chwilach nadeszła wiadomość.
"No co ty!! Jeszcze twoja dziewczyna będzie zazdrosna...."
/Rose

O nie.Ona myśli że ja i Kat....no tak w końcu ma do tego powody.Ten mój tatuaż i reakcja na to że one się znają.
Kurwa.
Jest na mnie wkurwiona i to ostro za to że jej nie powiedziałem i nie ma zamiaru się ze mną widzieć.Jutro do niej pójdę i wszystko jej wyjaśnię...

#POW Rose
Była chyba ok 24 gdy mój telefon zadzwonił.Sięgnęłam po niego i zaspana odebrałam.
-Rose?-zapytał znany mi głos.
-Tak.A z...-nie dano mi dokończyć pytania.
-To ja Kate.
-Aaa  cześć.-co ona robi? Dzwonić do ludzi w środku nocy?
-Ty już pewnie śpisz...przepraszam.Mogę zadz...
-Nie mów mów-tym razem to ja przerwałam bo chciałam żeby ta rozmowa jak najprędzej się skończyła i mogłabym pójść spać.
-No dobra więc....Czy nie poszłabyś jutro ze mną na imprezę?-zapytała.
-Mogę i to z wielką chęcią-odparłam.
-To około 8 wpadnę po Ciebie tylko powiedz gdzie mieszkasz.
Wytłumaczyłam jej jak do mnie dojechać.Manchester był dużym i skomplikowanym miastem więc jazda po nim była trudna.Jeszcze trochę z nią pogadałam,a gdy się rozłączyła szybko zapisałam jej numer w pamięci telefonu i ponownie się położyłam do snu...

-Boshhh-zaspana wyłączyłam budzik-Trzeba iść do roboty.
Wstałam ociężale.Zjadłam śniadanie i zrobiłam inne podstawowe rzeczy które robi się z rana.Byłam już gotowa do wyjścia i nie spóźniona.Dzisiaj zdejmują mi te bandaże.W końcu...Nie wiem jak się wyrobię na te wyjście z Kat ale się postaram.
*pare godzin później*
Wyrwałam się z pracy bo jest już 16 a za pół godziny muszę być u lekarza.Na szczęście nie robiliśmy dzisiaj nic ważnego i nie byłam im już więcej potrzebna.Gdy wsiadłam do windy w budynku spotkało mnie coś najgorszego...był tam Malik.Te moje szczęście. Po prostu pragnęłam się z nim spotkać.-czujecie ten sarkazm? Przez cały tydzień udawało mi się go unikać do dzisiaj.
-Cześć-burknęłam stając jak najdalej od niego.
-Witaj Rose-powiedział uprzejmie-Czy przypadkiem nie dzisiaj zdejmują Ci bandaże?
-Tak,właśnie tam jadę.
-Podwiozę Cię bo i tak już wracam do domu,a to po drodze.
-Nie,nie musisz...poradzę sobie.
-Nie pytam Ciebie o zdanie.Jedziesz ze mną i koniec.-warknął.
Do samego auta szłam za jego wysoką sylwetką. Otworzył mi drzwi po prawej stronie kierowcy. Ledwo tam weszłam.Nie dość że mam zabandażowaną nogę to ten samochód jest strasznie wysoki.W końcu sobie poradziłam i ruszyliśmy.Spędziłam u lekarza zaledwie 20 minut. Zayn czekał na mnie pod budynkiem.Nie chciałam znowu z nim jechać ale jak miałam się wyrobić nie miałam innego wyjścia.W drodze powrotnej prawie nie rozmawialiśmy.Nagle zadzwonił do mnie telefon.TOM
-Cześć.
-Hej Tom-powiedziałam jak najgłośniej żeby Zayn usłyszał jego imię.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Rose czy nie chciałabyś iść ze mną dziś do klubu.Mam urodziny i pomyślałem że może...
-O Boziu Tom już jestem umówiona dzisiaj,przepraszam-zobaczyłam zaciekawione oczy Zayn  który wsłuchiwał się w każde moje słowo-I wszystkiego najlepszego!
-Dzięki i do zobaczenia.
-Hej-powiedziałam przygnębiona.
 Żal mi się go zrobiło.Z chęcią bym z nim poszła ale byłam już umówiona z Kat...
Wiedziałam że Malika dręczy masa pytań ale ich nie zadawał.Chyba już się wszystkiego domyślił...Pożegnałam się z nim pod moim blokiem.Gdy stanęłam w mieszkaniu było już po 18. Tak mało czasu, a musiałam jeszcze tyle zrobić.Zjadłam coś na szybko i od razu pobiegłam do łazienki.Umyłam się.Ułożyłam włosy.Dobrze że naturalnie mi się kręciło więc nie musiałam marnować czasu na ich kręcenie.Makijaż.I teraz najgorsze....strój. Myślałam nad moją najnowszą zdobyczą której jeszcze nigdy nie miałam na sobie i na nią się tym razem zdecydowałam...

Włożyłam na nią ciemno-zieloną kurtkę.Biżuteria i torebka.Byłam gotowa równo o 8.Teraz miałam jeszcze problem z butami ale zdecydowałam się na czarne obcasy.Wyglądałam całkiem nieźle ale gdy otworzyłam drzwi i zobaczyłam Kat.Wyglądałam przy niej jak debil.Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam wsiadając do jej auta.
-W centrum jest zajebisty club więc może tam.
-Okey.
Całą drogę gadałyśmy bez przerwy.Czułam się jakbyśmy znały się wiecznie.Miałyśmy wiele wspólnych tematów.Opowiadałyśmy o sobie i zachwycałyśmy się nawzajem swoim wyglądem.
-To tutaj-powiedziała parkując przed jakimś budynkiem.
Przed wejściem stała już spora kolejka.Stanęłyśmy na jej końcu.Był jeden plus-miałyśmy czas na pogadanie ale utrudniała nam to muzyka.Ale były też minusy.Oto jeden z nich-letnie wieczory w Manchesterze były strasznie chłodne.Dobrze że wzięłam tą kurtkę.Ale gdy weszłyśmy w końcu do środka zapomniałam o zimnie panującym na zewnątrz.W lokalu było już pełno ludzi,a impreza dopiero się zaczynała.Od razu zdjęłam kurtkę bo było okropnie gorąco.Przecisnęłyśmy się pomiędzy tańczącymi i spoconymi ciałami prosto do baru.Usiadłyśmy przy jakimś wolnym stoliku.
-Pójdę po coś do picia-uśmiechnęła się-Co chcesz??
-To co ty.
Siedziałam czekając na Kat z drinkami.Obserwowałam tłum.Nagle podszedł do mnie jakiś blondyn.
-Zatańczysz skarbie?-uśmiechnął się cwaniacko.
-Yyy ale...-powiedziałam nie pewnie.
-Idź-zachęciła mnie Kat przychodząc do stolika.
-Dobra-burknęłam.
Chwycił mnie za rękę i przeciągnął gdzieś na bok nie daleko toalet.
-Jestem Max-szepnął nachylając się do mojego ucha.
-Rose-krzyknęłam tak żeby usłyszał.
Zaśmiał się.Tańczyliśmy,a inni cały czas albo nas popychali lub się potykali.Max coraz bardziej zmniejszał przestrzeń między nami aż w końcu zbliżył swoją twarz do mojej.Chciałam się wyrwać ale przytrzymywał mnie.Nasze usta się złączyły. Nagle z męskiej toalety wyszły dwie roześmiane osoby.Spojrzałam w tamtą stronę kontem oka bo ręka Max'a nie pozwalała mi przekręcić głowy.To był Zayn z jakąś laską (okazało się że to jakaś Martina).Chyba każdy się domyśli co tam robili...Nie wiem czemu ale poczułam chęć na zemstę.Dobrowolnie odwzajemniłam pocałunek na co on zareagował cichym mruknięciem.Nagle nasza chwila się skończyła.Max upadł na podłogę.Nie wiedziałam co się dzieje.Wszyscy stanęli dookoła widowiska. Zayn stał nad leżącym chłopakiem i boksował jego ciało.Próbowałam go odciągnąć ale był za silny.Odepchnął mnie od siebie i dokończył katowanie chłopaka.Zaraz przybiegł Tom który zabrał Zayna.Wtedy zobaczyłam zranionego Max'a.Chciałam do niego podejść i ale przybiegła Kat która zabrała mnie do wyjścia.
-Boże Rose nic Ci nie jest?-zapytała załamana przystając i oglądając mnie od stóp do głowy.
-Nie ale chcę już wracać-oznajmiłam,a łzy zaczęły spływać po moich policzkach-mogłabyś zostać u mnie na nos?-zapytałam.
-Jasne-powiedziała i mnie przytuliła.
Wsiadłyśmy do jej samochodu i odjechałyśmy z tego strasznego miejsca.W domu opowiedziałam wszystko dla Kat co się wydarzyło. Niall przyszedł ale Kat go spławiła.Czułam się z tym źle ale nie miałam sił na kolejne kłótnie z nim.Kat jeszcze pocieszała mnie pół nocy aż w końcu zasnęłam...