wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 11

Posiedziałam dosyć długo nad tymi papierami.Oczywiście Tom wyszedł pierwszy,a Anabell godzinę przede mną.Było już po 22 gdy wyjęłam klucz z torby i zamknęłam nasze miejsce pracy.W budynku nie było już nikogo oprócz strażników którzy wszędzie się szlajali.Zjechałam windą na parter i wyszłam z wieżowca.Na zewnątrz było lodowato i cała się trzęsłam bo nie miałam żadnego nakrycia na gołe ramiona i ręce.Było ciemno.Okrągły księżyc oświetlał mi drogę wraz lampami.Po chodnikach przechodzili młodzi ludzie zapewne idący na dyskotekę, największą w mieście.Oczywiście ja nie dam rady już pójść.Nie mam sił.Ruszyłam szybkim krokiem w stronę najbliższej stacji taksówek.Było ich tam kilka ale wybrałam pierwszą z brzegu.Szybko wsiadłam do środka bo moje kończyny robiły się coraz zimniejsze i obolałe.Podałam adres i ruszyliśmy w drogę.Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się pod moim blokiem.Wyjęłam z torby portfel,a z niego wyznaczoną ilość pieniędzy.Grzecznie podziękowałam i pędem weszłam do klatki.
Stałam pare chwil pod drzwiami do mojego mieszkania bo nie mogłam znaleźć kluczy w bałaganie który panował w mojej torbie.Po wywaleniu połowy rzeczy znalazłam zgubę i otworzyłam drzwi. Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni.Byłam strasznie głodna bo od obiadu który przyniosła nam Anabell nic nie jadłam bo nie miałam na to czasu.Zrobiłam zapiekanki które zjadłam z prędkością światła.W łazience szybko się umyłam,zmyłam makijaż i się przebrałam.Wyszłam z niej cała zmarznięta.Bez dźwięcznie wskoczyłam do łóżka i zatopiłam się w cieplutkiej kołdrze.

#POW Niall
-Niall? Możemy już skończyć ten cały cyrk z naszym niby "związkiem"-zapytała Kat siedząca koło mnie na kanapie w moim domu.
-Tak.Ten facet już się odczepił....wielkie dzięki za pomoc-powiedziałem z wdzięcznością.
Gdyby nie ona na pewno już bym nie żył.Jakiś milioner obwinił mnie o to że podrywam jego żonkę.Nasłał na mnie jakiegoś detektywa więc postanowiłem udawać że mam kogoś.Kat zgodziła się przez kilkanaście dni udawać szczęśliwy związek ze mną.I ten huj już się odczepił.
-Nie ma za co-uśmiechnęła się ukazując swoje białe zęby-Ostatnio spotkałam na siłowni...
-Rose-przerwałem jej-wiem mówiła mi że Ciebie poznała. Jest moją przyjaciółką od zawsze i traktujemy już siebie jak rodzine-powiedziałem nie pewnie bo bałem się reakcji dziewczyny.
-Oj to wspaniale teraz mam skąd wziąć jej numer-zerknęła na mnie z litością.
Przez pare chwil zastanawiałem się czy to dobry pomysł żeby dawać jej numer Rose ale zaryzykowałem.
-Proszę -podałem jej kartkę z cyferkami.
-Dzieny i ja już będę leciała-wstała i podniosła swoją torbę.
-Odprowadzić Cię?-spytałem szybko.
-Nie przecież jestem autem.
-A....jeszcze raz dzięki za pomoc-krzyknąłem gdy ona zamykała za sobą drzwi.
Szybko wyjąłem mój telefon z tylnej kieszeni spodni i zacząłem pisać SMSa.
 "Możemy jutro spotkać się w Starbucksie?"
/Niall

Po paru chwilach nadeszła wiadomość.
"No co ty!! Jeszcze twoja dziewczyna będzie zazdrosna...."
/Rose

O nie.Ona myśli że ja i Kat....no tak w końcu ma do tego powody.Ten mój tatuaż i reakcja na to że one się znają.
Kurwa.
Jest na mnie wkurwiona i to ostro za to że jej nie powiedziałem i nie ma zamiaru się ze mną widzieć.Jutro do niej pójdę i wszystko jej wyjaśnię...

#POW Rose
Była chyba ok 24 gdy mój telefon zadzwonił.Sięgnęłam po niego i zaspana odebrałam.
-Rose?-zapytał znany mi głos.
-Tak.A z...-nie dano mi dokończyć pytania.
-To ja Kate.
-Aaa  cześć.-co ona robi? Dzwonić do ludzi w środku nocy?
-Ty już pewnie śpisz...przepraszam.Mogę zadz...
-Nie mów mów-tym razem to ja przerwałam bo chciałam żeby ta rozmowa jak najprędzej się skończyła i mogłabym pójść spać.
-No dobra więc....Czy nie poszłabyś jutro ze mną na imprezę?-zapytała.
-Mogę i to z wielką chęcią-odparłam.
-To około 8 wpadnę po Ciebie tylko powiedz gdzie mieszkasz.
Wytłumaczyłam jej jak do mnie dojechać.Manchester był dużym i skomplikowanym miastem więc jazda po nim była trudna.Jeszcze trochę z nią pogadałam,a gdy się rozłączyła szybko zapisałam jej numer w pamięci telefonu i ponownie się położyłam do snu...

-Boshhh-zaspana wyłączyłam budzik-Trzeba iść do roboty.
Wstałam ociężale.Zjadłam śniadanie i zrobiłam inne podstawowe rzeczy które robi się z rana.Byłam już gotowa do wyjścia i nie spóźniona.Dzisiaj zdejmują mi te bandaże.W końcu...Nie wiem jak się wyrobię na te wyjście z Kat ale się postaram.
*pare godzin później*
Wyrwałam się z pracy bo jest już 16 a za pół godziny muszę być u lekarza.Na szczęście nie robiliśmy dzisiaj nic ważnego i nie byłam im już więcej potrzebna.Gdy wsiadłam do windy w budynku spotkało mnie coś najgorszego...był tam Malik.Te moje szczęście. Po prostu pragnęłam się z nim spotkać.-czujecie ten sarkazm? Przez cały tydzień udawało mi się go unikać do dzisiaj.
-Cześć-burknęłam stając jak najdalej od niego.
-Witaj Rose-powiedział uprzejmie-Czy przypadkiem nie dzisiaj zdejmują Ci bandaże?
-Tak,właśnie tam jadę.
-Podwiozę Cię bo i tak już wracam do domu,a to po drodze.
-Nie,nie musisz...poradzę sobie.
-Nie pytam Ciebie o zdanie.Jedziesz ze mną i koniec.-warknął.
Do samego auta szłam za jego wysoką sylwetką. Otworzył mi drzwi po prawej stronie kierowcy. Ledwo tam weszłam.Nie dość że mam zabandażowaną nogę to ten samochód jest strasznie wysoki.W końcu sobie poradziłam i ruszyliśmy.Spędziłam u lekarza zaledwie 20 minut. Zayn czekał na mnie pod budynkiem.Nie chciałam znowu z nim jechać ale jak miałam się wyrobić nie miałam innego wyjścia.W drodze powrotnej prawie nie rozmawialiśmy.Nagle zadzwonił do mnie telefon.TOM
-Cześć.
-Hej Tom-powiedziałam jak najgłośniej żeby Zayn usłyszał jego imię.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Rose czy nie chciałabyś iść ze mną dziś do klubu.Mam urodziny i pomyślałem że może...
-O Boziu Tom już jestem umówiona dzisiaj,przepraszam-zobaczyłam zaciekawione oczy Zayn  który wsłuchiwał się w każde moje słowo-I wszystkiego najlepszego!
-Dzięki i do zobaczenia.
-Hej-powiedziałam przygnębiona.
 Żal mi się go zrobiło.Z chęcią bym z nim poszła ale byłam już umówiona z Kat...
Wiedziałam że Malika dręczy masa pytań ale ich nie zadawał.Chyba już się wszystkiego domyślił...Pożegnałam się z nim pod moim blokiem.Gdy stanęłam w mieszkaniu było już po 18. Tak mało czasu, a musiałam jeszcze tyle zrobić.Zjadłam coś na szybko i od razu pobiegłam do łazienki.Umyłam się.Ułożyłam włosy.Dobrze że naturalnie mi się kręciło więc nie musiałam marnować czasu na ich kręcenie.Makijaż.I teraz najgorsze....strój. Myślałam nad moją najnowszą zdobyczą której jeszcze nigdy nie miałam na sobie i na nią się tym razem zdecydowałam...

Włożyłam na nią ciemno-zieloną kurtkę.Biżuteria i torebka.Byłam gotowa równo o 8.Teraz miałam jeszcze problem z butami ale zdecydowałam się na czarne obcasy.Wyglądałam całkiem nieźle ale gdy otworzyłam drzwi i zobaczyłam Kat.Wyglądałam przy niej jak debil.Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam wsiadając do jej auta.
-W centrum jest zajebisty club więc może tam.
-Okey.
Całą drogę gadałyśmy bez przerwy.Czułam się jakbyśmy znały się wiecznie.Miałyśmy wiele wspólnych tematów.Opowiadałyśmy o sobie i zachwycałyśmy się nawzajem swoim wyglądem.
-To tutaj-powiedziała parkując przed jakimś budynkiem.
Przed wejściem stała już spora kolejka.Stanęłyśmy na jej końcu.Był jeden plus-miałyśmy czas na pogadanie ale utrudniała nam to muzyka.Ale były też minusy.Oto jeden z nich-letnie wieczory w Manchesterze były strasznie chłodne.Dobrze że wzięłam tą kurtkę.Ale gdy weszłyśmy w końcu do środka zapomniałam o zimnie panującym na zewnątrz.W lokalu było już pełno ludzi,a impreza dopiero się zaczynała.Od razu zdjęłam kurtkę bo było okropnie gorąco.Przecisnęłyśmy się pomiędzy tańczącymi i spoconymi ciałami prosto do baru.Usiadłyśmy przy jakimś wolnym stoliku.
-Pójdę po coś do picia-uśmiechnęła się-Co chcesz??
-To co ty.
Siedziałam czekając na Kat z drinkami.Obserwowałam tłum.Nagle podszedł do mnie jakiś blondyn.
-Zatańczysz skarbie?-uśmiechnął się cwaniacko.
-Yyy ale...-powiedziałam nie pewnie.
-Idź-zachęciła mnie Kat przychodząc do stolika.
-Dobra-burknęłam.
Chwycił mnie za rękę i przeciągnął gdzieś na bok nie daleko toalet.
-Jestem Max-szepnął nachylając się do mojego ucha.
-Rose-krzyknęłam tak żeby usłyszał.
Zaśmiał się.Tańczyliśmy,a inni cały czas albo nas popychali lub się potykali.Max coraz bardziej zmniejszał przestrzeń między nami aż w końcu zbliżył swoją twarz do mojej.Chciałam się wyrwać ale przytrzymywał mnie.Nasze usta się złączyły. Nagle z męskiej toalety wyszły dwie roześmiane osoby.Spojrzałam w tamtą stronę kontem oka bo ręka Max'a nie pozwalała mi przekręcić głowy.To był Zayn z jakąś laską (okazało się że to jakaś Martina).Chyba każdy się domyśli co tam robili...Nie wiem czemu ale poczułam chęć na zemstę.Dobrowolnie odwzajemniłam pocałunek na co on zareagował cichym mruknięciem.Nagle nasza chwila się skończyła.Max upadł na podłogę.Nie wiedziałam co się dzieje.Wszyscy stanęli dookoła widowiska. Zayn stał nad leżącym chłopakiem i boksował jego ciało.Próbowałam go odciągnąć ale był za silny.Odepchnął mnie od siebie i dokończył katowanie chłopaka.Zaraz przybiegł Tom który zabrał Zayna.Wtedy zobaczyłam zranionego Max'a.Chciałam do niego podejść i ale przybiegła Kat która zabrała mnie do wyjścia.
-Boże Rose nic Ci nie jest?-zapytała załamana przystając i oglądając mnie od stóp do głowy.
-Nie ale chcę już wracać-oznajmiłam,a łzy zaczęły spływać po moich policzkach-mogłabyś zostać u mnie na nos?-zapytałam.
-Jasne-powiedziała i mnie przytuliła.
Wsiadłyśmy do jej samochodu i odjechałyśmy z tego strasznego miejsca.W domu opowiedziałam wszystko dla Kat co się wydarzyło. Niall przyszedł ale Kat go spławiła.Czułam się z tym źle ale nie miałam sił na kolejne kłótnie z nim.Kat jeszcze pocieszała mnie pół nocy aż w końcu zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz