wtorek, 21 października 2014

Rozdział 18

-Dwa miesiące temu Tom odwoził mnie do domu.Gdy chciałam wyjść z auta on zaczął mnie obmacywać.Weszliśmy do mojego mieszkania...i tam wiesz co się stało.Bez żadnych zabezpieczeń.Pamiętasz jak ostatnio przyszłam później do pracy?-pokiwałam potwierdzająco głową-wtedy byłam u ginekologa i...-jej głos się załamał i wybuchnęła niepochamowanym płaczem.
-Ej ,Ann spokojnie-westchnęłam przytulając ją-coś wymyślimy.
-Nie!-krzyknęła i nagle stanęła na nogi-wyprowadzam się.Nie chce żeby moje dziecko miało takiego ojca.On nie musi o nim wiedzieć-powiedziała znowu zaczynając płakać.
Wstałam i podeszłam do niej.Przytuliłam ją delikatnie i gdy upewniłam się że jej to nie przeszkadza przywarłam do niej mocniej.
-Rose ja nie wiem co mam robić-szepnęła mi do uszu.
Nie zareagowałam.Jedynie nadal trzymał ją w "matczynym" uścisku,szeptałam pocieszające słowa do ucha typu "Wszytko będzie dobrze" lub "Dziecko to największe szczęście jakie Ciebie spotkało".W końcu ją puściłam i oparłam wyprostowane ręce na jej ramionach.Uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco na co ona odpowiedziała czymś podobnym.
-Może teraz się położysz?-zapytałam.
Przez dłuższą chwilę się zastanawiała ale ja byłam szybsza i zaprowadziłam ją do sypialni.Pośpiesznie dałam jej nową pościel a swoją zaniosłam do salonu.
-Nie wiem jak Ci się odwdzięcze-powiedziała cicho zakopując się pod kocami.
Ja tylko wysłałam jej w powietrzu buziaka i wyszłam dokładnie zamykając drzwi.Miałam kompletny mentlik w głowie.Nie miałam ochoty na nic innego jak na sen chodź i tak było dosyć wcześnie.Nagle zadzwonił telefon.Siegnęłam do kieszeni spodni i go wyjęłam.Niall.Wzięłam dwa głębokie wdechy i odebrałam.
-Hej-powiedziałam spokojnie.
-Rose? Kurde gdzie ty?-powiedział zniecierpliwiony.
-W domu.
-Czyim?-zapytał z sarkazmem.
-Wyobraź sobie że moim-odpowiedziałam naśladując jego ton.
-O super! Mogę wpaść?Mamy sobie dużo do opowiadania.
Westchnęłam.Nie miałam na to zbytniej ochoty ale byłam dla Nialla coś winna.W końcu oddaliliśmy się od siebie i to głównie przezemnie.
-Okey...to o której?
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.Spojrzałam w ich stronę zdezorientowana.Potem na telefon.
-Niall?-powiedziałam do słuchawki ale z drugiej strony była kompletna cisza.
Muszę przyznać to było dziwne ale i tak podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamke.Gdy tylko zobaczyłam kto za nimi stoi rozległy się wrzask:
-Sto lat!!!
Po drugiej stronie progu stał Niall trzymając w jednej dłoni pęk balonów w kształcie srerduszek z napisanymi życzeniemi.Za to w drugiej kwadratowy pakunek i małą,ozdobną torebkę,a na głowie miał zaczepioną czapeczkę typowo urodzinową w kształcie trójkąta.Spojrzałam na niego jeszcz raz od stup do głowy i wybuchnęłam nie pochamowanym śmiechem.On zaraz się przyłączył do mnie.Zeszłam mu z drogi kiedy wchodził do środka.Wypuścił wszystkie balony które poleciały pod sufit.Postawił pakunki na stół i się do mnie odwrócił.Podszedł i czule objął.
-Wszystkiego najlepszego Rose! Życzę Ci spełnienia marzeń i szczęścia..z no wiesz-westchnął-z Zaynem.I nie zmieniaj się-wyszeptał mi życzenia do ucha.
Łzy spływały mi po policzkach.Wiedziałam że złożenie życzenia tego z Zaynem było dla niego trudne.Po paru chwilach obejmowania się ,puścił mnie i poszedł do kuchni.Usiadłam na kanapie koło stolika na którym stały dwa pakunki.Miałam niezmierną ochotę zobaczyć co w nich jest ale doszłam do wniosku że byłoby to nietaktowne.W końcu Niall wyłonił się z kuchni niosąc dwa talerzyki,szklanki i cole.Postawił wszystko na stole i podniósł pokrywkę jednego z pakunków.Okazało się że to tort truskawkowy.Mój ulubiony.Podniosłam wzrok na blondyna.Widać było po jego wyrazie twarzy że jest z siebie zadowolony.Był uśmiechnięty od ucha do ucha.Zaczął kroić tort na kawałki.Zjedliśmy go szybko.Był pyszny! Niestety jak to Niall ,zjadł 3/4...ale można się przyzwyczaić.Zawsze tak jest.
-Ale to nie koniec niespodzianek-powiedział przełykając ostatni kawałek cista i podając mi ozdobną torebkę.
Wysłałam mu pytające spojrzenie po czym chwyciłam prezent.Zajrzałam do niego.W środku znajdowało się pudełeczko które następnie wyjęłam.Czułam jak Niall mnie bacznie obserwuje chcąc wychwycić każdą nawet najcichszą moją reakcje.Otworzyłam wieczko brązowego pudełka.W środku znajdował się złoty łańcuszek z przewieszką w kształcie złotej łódeczki z żaglem.Podniosłam go w dłniach na wysokość swoich oczu.Przyjrzałam mu się dokładnie.Był ze szczerego złota...co też oznacza że musiał kosztować fortunę.Ale i tak był śliczny.
-Wow-szepnęłam zakładając go na szyję.
Nagle Niall jakby się ocknął z transu odrywając odemnie wzrok.Spojrzałam na niego zdziwiona gdy zapinałam naszyjnik.
-Masz tatuaż-powiedział wskazując mój samolocik.
-Ymm tak-powiedziałam patrząc na niego niepewnie-I tu-odchyliłam kawałek bluzki tak żeby zobaczył trójkąt.
Zobaczyłam jak przez jego oczy przechdzi namiastka bólu ale zaraz się uśmichnął.
-Pasuje do Ciebie-zwinnie zmienił temat ale ne chciałam mu tego wypominac bo wcześniejszy był trochę niezręczny-Mam podobny-powiedział wyjmując spod bluzki taką samą łódeczkę tylko że srebrną.
-Dziękuje-powiedziałam obejmując dłońmi jego ciepłą twarz.
Nie wiem co mi odbiło.Nagle zapragnęłam znowu poczuć jego słodkie usta.Wiem to nie było fair wobec Zayna ale coś mną zawładnęło od środka-pożądanie.
Przysunęłam delikatnie swoje usta do jego.Gdy się upewniłam że odwzajemnia pocałunek zaczęłam robić się coraz bardziej dziko.Niall zaczął krążyc swoimi dłońmi po moich pośladkach.Nie odrywaliśmy od siebie ust.Czułam się wspaniale.Podniecenie mną zawładnęło.Chciałam w tej chwili to zrobić z blondynem.Usiadłam mu na kolanach i jęknęłam gdy zaczął wsadzać rękę pod moją bluzkę i ściskać piersi.
-Upsss sory-usłyszałam głos osoby którą się za nami znajdowała.
Byłam cholernie wkurwiona że ktoś ma czelność nam przeszkadzać.Ale w końcu oderwałam usta od Nialla i się odwróciłam.Za nami stała Annabel która szczeżyła się do mnie w cwanym uśmieszku.Przeklnęłam się pod nosem.Jak mogłam tak nieodpowiedzialnie postąpić? Pomyśli że oficjalnie chodzę z jednym, a z drugim macam się po kontach.Poczułam jak policzki mnie boleśnie pażął.Pospiesznie zsunęłam się z kolan Nialla.Jego mina była zdezoriwntowana i wodził wzrokiem ode mnie do Ann i tak w kółko.Przeczesałam dłońmi włosy i  pociągnęłam dziewczyne do sypialni.Pchnęłam ją na łóżko.Zaczełam się na nim wręcz taczać ze śmiechu.Zamknęłam dokładnie drzwi i odwróciłam się w jej stronę.
-Co?-zapytałam próbując włosami zakryć malinki na mojej szyi,co mi nie wychodziło bo ona śmiała się jeszcze mocniej.
-Ale go żarłaś-wybełkotała próbując zatamować śmiech.
Opadłam na łóżko obok niej.Położyłam dłonie na twarzy.Co ja najlepszego zrobiłam? Właśnie moje życie zmieniło się nieodwracalnie.Mogłam zostać zakonnicą.Przynajmnij  spędziłabym cały dzień na modłach,a nie na obmacywaniu się z paroma kolesiami.
-Kochasz Zayna?-usłyszałam nagle głos Ann.
-Tak-odpowiedziałam bez wchania.
Odsłoniłam twarz.Była całkowicie poważna.
-Kochasz tego tu?
Chwilę się zastanowiłam.Tak.Czułam coś do niego.W końcu nie bez powodu chciało mi się z nim uprawiać seks.
-Yhym-odpowiedziałam zrezygnowana bo ten fakt nie ułatwiał mi życia.
-To masz p r z e j e b a n e-wycedziła ostatnie słowa i klapnęła obok mnie.
-Dzięki za pomoc-mruknęłam sarkastycznie.
Poleżałam jeszcze tak chwile zastanawiając się nad moją tempotą i nieodpowiedzialnością gdy nagle usłyszałam dzwonek przychodzącego SMSa.Oczywiście to był mój telefon i jeszcze do tego zostawiłam go w salonie.Wstałam zrezygnowana.Musiałam tam iść bo to mogło być coś ważnego.Tylko jedną przeszkodą był- Niall.Co ja mam mu powiedzieć? "Sory Niall miałam jakiś nagły napad podniecenia i tak coś do Ciebie czuje ale wolę tego nie zaczynać bo to bez sensu." Nie,przecież on by się załamał.Otworzyłam drzwi.
-Odpoczywaj-rzuciłam w stronę Annabel i zmknęłam dokładnie drzwi tak żeby nie słyszała mojej rozmowy z Niallem i nie miała kolejnych powodów do śmiechu.Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam do salonu.
-Niall wiem że...-zaczęłam mówić ale dostrzegłam że blondyna tu nie ma.Rozejrzałam się.Jego butów już nie było.Musiał wyjść.Odetchnęłam z ulgą.Wiedziałam że muszę się kiedyś temu postawić ale dobrze że nie teraz.Zobaczyłam że na stoliku stoi zgięta kartka.Chwyciłam ją i przeczytałam.
"Rose,to była jedna z najnamiętniejsztch chwil w moim życiu.Tak, krótka ale jednak.Mam nadzieję że Ci tak samo się podobało.Wszystkiego naj! /Niall"
Spojrzałam na list oszołomiona.Czyli on brał to na poważnie...myśli że może coś z tego wyjść.
"Ale nic nie wyjdzie"-powiedziałam w myślach zgodnie z rozumem nie dopuszczając do siebie uczuć serce.Wole być z Zaynem bo tak będzie dla każdego lepiej.Nie mogę dopuścić żeby coś tak równie podniecanego jeszcze raz zaszło pomiędzy mną, a Horanem.Nie chcę mu dawać nadziei na niemożliwe.
Ocknęłam się z przemyśleń i przypomniałam po co tu wróciłam.Odszukałam wzrokiem mojego IPhona na stercie gazet.Chwyciłam go i przeczytałam SMSa:
"Wpadnij jutro do mnie przed pracą.Muszę Ci kogoś przedstawić,a zresztą się stęskniłem. /Zayn"

"OK...ja też się stęskniłam"

Odpowiedziałam bez chwili wachania.Chciałm mu jak najbardziej zrekompensować mój wyczyn z Niallem.Chodź Zayn nic o tym nie wiedział ale ja jednak czułam wyżuty sumienia w tej nieszczęsnej sprawie.
Odłożyłam na bok wszystkie myśli związane z moim życiem i poszłam się umyć i przebrać.Gotowa do snu zajrzałam do Ann która twardo spała.Sama za to poszłam do salonu na kanapę,która była jako tako wygodna.

Obudziły mnie pierwsze słowa piosenki Kings of Leon którą uwielbiałam.Usiadłam na kanapie i przetarłam oczy.Była 6.Idealnie wyrobie się żeby zajechać jeszcze do Zayna i nie spóźnić się do pracy.Bez większego namyśłu poszłam do sypialni,żeby zobaczyć co u Annabel.Nadal spała jak zabita.Postanowiłam jej nie budzić i dać wyspać.Podeszłam na chwilę do komody,żeby wybrać jakieś ubrania na dziś.Wybrałam podziurawione jeansy.Białą,przezroczystą koszulę i czarną,krótką kurteczkę.Włożyłam to na siebie.Związałam włosy w wysoki, koński ogon dzięki czemu świetnie eksponowały się moje różowe końcówki.Nałożyłam na siebie makijaż.Właściwie byłam już gotowa tylko że jeszcze przygotowałam sobie jajecznicę na śniadanie.Napisałam dla Ann karteczkę z informacjami typu kiedy wracam i że może zostać u mnie ile chce.Położyłam ją w widocznym miejscu i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia.Włożyłam białe,krótkie conversy,chwyciłam torbę i wyszłam.Zadzwoniłam po taxi które w mgnieniu oka przyjechało.Wsiadłam do niego i powiedziałam kierunek dla kierowcy.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Zapłaciłam i wysiadłam.Brama i furtka były zamknięta więc musiałam się posłużyć domofonem.Nacisnęłam przycisk dzwonka.Po paru sekundach furtka się otworzyła i weszłam na teren posesji Zayna.Dopiero teraz zauważyłam,że taxi nadal stoi przed bramą,a kierowca obserwuje mnie uważnie.Gdy się odwróciłam odrazu odpalił samochód.Nie zaprzątałam sobie nim głowy choć powinnam.Zapukałam delikatnie do solidnych drzwi.Otworzył mi je brunet.Pocałował mnie delikatnie i zamiast zaprowadzić mnie do środka lekko popychał w stronę bramy.W końcu się zatrzymaliśmy.Patrzyłam na niego wzrokiem "Odbiło Ci?".
-Rose,tam jest moja matka.Nie wierz w ani jedno jej słowo.W to jaka jest biedna po odejściu taty itp.
Pokiwałam głową żeby pokazać mu że rozumiem.Teraz, w końcu zaprosił mnie do środka.
-Idź do salonu-szepnął.
Zrobiłam to co mi kazał.Szłam w tamtym kierunku ale gdy się odwróciłam zobaczyłam że on za mną nie podanża.Westchnęłam z dezaprobatą i weszłam do ogromnego pomieszczenia.Odrazu rzuciła mi się w oczy postać siedząca na brzego kanapy.Chodź siedziała do mnie tyłem wiedziałam że to kobieta (zapewne matka Zayna) i zauważyłam że szlocha.
-Dzieńdobry-powiedziałam stojąc w progu i ją obserwując.
Nagle się odwróciła.Uśmiechnęła się do mnie.Wstała i szła w moim kierunku.Była trochę niższa odemnie.Miała idealną talię i szczupłe nogi.Jej włosy to był czarny puch,a twarz cała zoperowana.Cycki też.Miała na sobie kilogramy tapety,które nawet się nie rozmyły podczas jej "szlochu".Jej uda opinał czerwona mini,a górne części biała,opięta bluzka z dekoldem jak stąd do Ameryki.Na stopach miała 12 cm różowe szpilki.Widać było że od Diora.A i oczywiście masę biżuterii.Na to nie zwracałam zbytniej uwagi  bo cały jej ogół mnie przytłaczał.Wyglądała na silną i energiczną.Przedewszystkim sprytną,a na swoich obcasach chodziła jak światowa modelka.Tego akurat jej zazdrościłam.Na oko miała z 45 lat chodź warstwy tapety i operacje plastyczne dużo ją odmłodziły.Ale gustu nie miała. ANI TROCHĘ.
-Cześć ślicznotko-przywitała mnie z uściskiem.
Patrzyłam na nią jak debilka.Poczułam od niej perfumy Chanel gdy się do mnie przytuliła.W końcu gdy mnie puściła znowu zaczęła udawać szlocha.
-Zajebista koszula-powiedziała uśmiechając się.
Co? Dopiero co mąż ją zostawił (wcale się nie dziwie),a ona zajmuje się moją koszulą? C H O R E.Innego określenia nie znalazłam w moim prywtnym słowniczku.Usiadłam szybko na najbliższym fotelu i modliłam się w duszy żeby Zayn szybko przyszedł i wyrwał mnie z tej niekomfortowej sytuacji.
-Rose tak?Jak długo jesteś z Zayem?-zapytała prosto z mosty.
-Około miesiąca-odpiwiedziałam patrząc na nią uważnie.Na jej twarzy nadal jaśniał promienny uśmiech ale w oczach zauważyłam iskierki złośliwości.
-Uważaj na Zayna...jest bardzo nieprzewidywalny-powiedziała zmrożonyn wzrokiem który wywołał u mnie gęsią skórkę i z jej twarzy znikł promienny uśmiech-Pewnie Ci nie powiedział jak pobił ojca?
Jak ona śmie mówić takie rzeczy o Zaynie? Nie obchodzi mnie jakbi był tylko jaki JEST,ale jednak poczułam jakieś wątpliwości...
-Widzę że się poznałyście-nagle wparował do pomieszczenia niosąc tace z ciastkami i kawą.
Przyjrzałam się mu.Był całkowicie spokojny.
-Tak.Synu muszę przyznać masz gust co do dziewczyn-powiedziała jego matka z znowu widocznym, życzliwym uśmiechem.
Zayn postawił tace na stole.Cmoknął mnie w usta i usiadł obok.Zapał mnie za rękę,a ja instyktownie ją wyrwałam.Spojrzał zdziwiony w moje oczy.Byłam zdezorientowana.Chciałam się jak najprędzej z tąd ulotnić.
-Muszę już lecieć-powiedziałam wstając-Do widzenia-mruknęłam w stronę matki Zayna.
-Do zobaczenia-usłyszałam jej przesłodzony głos gdy już wybiegałam z budynku.
Jeżeli chciała mnie wystraszyć przed Zaynem to w jakimś stopniu jej się to udało...

piątek, 10 października 2014

Rozdział 17

Weszliśmy do domu,a bardziej wpadliśmy.Nigdy nie byłam aż tak rozpalona.Chciałam jak najprędzej kochać się z Zaynem.Był tak podniecający.

Leżałam naga pod cieplutką pościelą.Wpatrując się w brunet z odwzajemnieniem.Przed chwilą doznałam uczucia którego jeszcze nigdy nie czułam.Fala gorąco opanowała moje ciało gdy Zayn doprowadził mnie do orgazmu pieszcząc moje kobiece narządy.Jeszcze jak teraz leżałam cały przez moją głowę przelytywały erotyczne sceny.Nie straciłam dziewictwa.Razem z Zaynem doszliśmy do wniosku,że mamy jeszcze czas.
Uśmiechnęłam się do bruneta łagodnie bo cała siła mnie opuściła.Chciałam spać bo oczy same mi się zamykały ale nie mogłam ich oderwać  od Zayna.Wyglądał jak anioł.Leżał nieruchomo z oczami wpatrzonymi we mnie.Jego włosy były zmierzwione i rozczochrane.Umieśniony tors ozdabiały tatuaże które idealnie konponowały się z jego opaloną skórą.Nogi miał przykryte naszą wspólną pościelą.Nage jakby obudził się z jakiegoś transu pogładził dłonią mój prawy policzek.Chwyciłam ją i pocałowałam wnętrze.Zayn przesunął ją tak aby łatwo mógł niesforne końcówki moich włosów, które spadały mi na twarz wsadzić za ucho.Powiedziałam bezgłośnie "Dobranoc" i puściłam do niego oko.Zaraz potem zasnęłam.
Nagle usłyszałam głośne pukanie które było słychać nawet z góry.Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na godzinę w telefonie.Była 4 w nocy.Włączyłam latarkę i poświeciłam po pomieszczeniu.Zayn słodko spał niczego nie słysząc.Kto to mógł być?Z lekkim wahaniem w końcu wstałam z łóżka.Byłam naga więc szybko nałożyłam wielką koszulką Zayna,majtki i jakieś leginsy.Stanęłam w oknie i delikatnie rozchyliłam żaluzje.W ciemności zauważyłam czarne auto stojące przed wjazdem na posiadłość.Nikogo więcej nie widziałam,ale pukanie do drzwi stawało się coraz bardziej nachalne.Tak wiem to dziwne ale niczego się nie obawiałam.Nie myślałam że to jakiś morderca lub coś takiego,ale i tak na wszelki wypadek otworzyłam szafę i sięgnęłam na najwyższą pułkę.Grzebałam na niej na oślep pare chwil,aż natknęłam się dłońmi na to czego szukałam.Pistolet.Niestety głośny,nagły łomot do drzwi spowodował że pisnęłam ze strachu i broń spadła z łoskotem na podłogę.
-Kurwa-przeklnęłam pod nosem odwracając się w stronę łóżka.
Na szczęście Zayn nadal spał tylko mrukną  coś i przewrócił się na drugi bok.Zgrabnie kucnęłam po pistolet i wyszłam z pokoju.Załadowałam go tak jak to się robi w filmach i trzymałam za plecami.Zbiegłam na palcach po schodach na dół.Wzięłam dwa wdechy bo zdenerwowanie brało nademną kierowanie.Jeżeli rzeczywiście to był jakiś szalenieć? Trudno.Za późno na wycofanie się.Położyłam rękę na klamkę i jeszcze raz się uspokoiłam.Nagle nacisnęłam na nią i otworzyłam drzwi.Wyciągnęłam broń przed siebie jeszcze nawet nie pewna kto się przedemną znajdował.Usłyszałam kojarzący mi się skądś śmiech.Szybko włączyłam światła które oświetlały wejście.Zobaczyłam wtedy lidera gangu Zayna uśmiechniętego w złośliwy sposób i z rękami podniesionymi w geście poddania się.Z jednej z nich wisiała ozdobna torebka.Prychnęłam z ironią i odłożyłam pistolet na najbliższą półkę.Popchnęłam drzwi tak,aby się zamknęły niestety jego silna ręka szybko zaeragowała i je powstrzymała przed zamknięciem się.
-Czekaj-powiedział.
-Kurwa koleś nie mam zamiaru z tobą gadać bo gdyby nie Zayn byś mnie przeleciał i jeszcze do tego tak mnie jebnąłeś,że sińca mam na pół twarzy-ostro wkurzona wskazałam mu palcem siniaka na policzku.
-Tak wiem przepraszam-westchnął zniecierpliwiony-Mogę wejść?
Niestety nie dał mi odpowiedzieć tylko bezczelnie wszedł do środku i skierował się do salonu.Dobra rozumiem to nie mój dom ale tym bardziej nie jego i nie ma prawa wchodzić sobie do niego jak krowa do obory.Powlekłam się za nim i usiadłam na fotelu na przeciwko niego.Spiorunowałam go wzrokiem gdy położył swoje ubłocone buciory na szklanym stoliku i wysłał mi złośliwy uśmiech.
-Czego chcesz?-zapytałam przez zaciśnięte zęby.
-Gdzie Zayn?-zapytał rozglądając się po pomieszczeniu.
-Śpi-burknęłam.
-Nie dziwie się-puścił do mnie oko-widzę że mieliście obfitą nic-wskazał na moja szyję.
Poczułam jak się czerwienię.No tak malinki.Jeju co za wścibski facet.Coraz bardziej mnie denerwował.
-Nie twoja sprawa-wybełkotałam.
On tylko spojrzał na mnie ze współczuciem i zaśmiał się na cały głos.Przeszły mnie ciarki.To nie był miły czy przyjazny śmiech tylko napełniony zimnem i ironią.Spojrzał w końcu na mnie mrożącym krew w żyłach wzrokiem.Jego oczy zamieniły się z niebieskich w ciemno-szare i się zmniejszyły.Były zimne i nie można w nich było niczego odczytać.Obserwował mnie z uwagą.W końcu jego usta wykrzywiły się w małym,kpiącym uśmieszku który ustąpił tym słowom:
-Uważaj na niego i ludzi którzy się koło niego kręcą-warknął i wstał-a to dla Ciebie-powiedział i położył torebkę na stole.
Zacisnęłam mocno usta,a on już kierował się do wyjścia.
-Co to ma znaczyć?-zapytałam doganiając go.
On tylko wykrzywił usta w tym swoim cwaniackim uśmieszku i wyszedł.Ale widziałam w jego oczach coś dziwnego-współczucie.Zrezygnowana zamknęłam drzwi i chwyciłam pistolet.Zaszłam do salonu zobaczyć co znajdowało się w opakowaniu.Czekoladki.Prychnęłam ironicznie i wyrzuciłam je do kosza.Myślał że wszystko załatwi hujowymi czekoladkami? Czy poprostu chciał mieć pretekst żeby tu wejść? Nie wiem.I tak zbytnio mnie nie obchodził.Potem zaniosłam broń na swoje miejsce.Zayn nadal twardo spał i nie miał zamiaru jak na razie się obudzić.Za to ja byłam pewna że po tym spotkaniu nawet nie zamknę oczu.Zeszłam na dół żeby zrobić sobie śniadanie bo nagle dopadł mnie głód,którego wcześniej nie odczuwałam.Zajrzałam w kochni do lodówki.Miałam duży wybór produktów ale zdecydowałam się na lekką kanapkę.Gdy ją szybko spałaszowałam,wypiłam kakao poszłam się przygotować.Tak wiem miałam jeszcze dużo czasu ale też jeszcze wiele pracy.Wybrałam podziurawione na kolanach,czarne rurki i koszulę w czarno-czerwoną kratę.Weszłam do łazienki gdzie się umyłam pod prysznicem.Zrobiłam makijaż i uczesałam włosy w niedbały kok.Potem zaczęłam pakowanie naszych rzeczy.Musiałam pozbierać wszystkie ubrania które wczorej zdejmowaliśmy z siebie w pośpiechu.Na samą myśl o tym przeżyciu,fala ciepła oblała moje ciało.Gdy skończyłam zerknęłam na zegarek.Kurwa.Mieliśmy półtorej godziny do wylotu.Pospiesznie podbiegłam do Zayna.
-Zayn wstawiaj-mówiłam szturchając go lekko.
On tylko coś mruknął i odwrócił się na drugi bok.Popróbowałam jeszcze tej metody ale niestety nie wychodziła,więc poszłam do łazienki i znalazłam pierwszy lepszy pojemnik do którego wlałam zimnej wody.
-Zayn-powiedziałam miło gdy weszłam do pokoju i zamoczyłam ręce w wodzie i chlapnęłam na niego niespodziewanie.
-Kurwa-zaklnął zdezorientowany siadając na łóżku-Co jest?-zapytał patrząc na mnie jak na debilkę gdy się śmiałam.
-Mamy półtorej godziny-wybełkotałam przez kolejny napad śmiechu.
-Kurwa-powtórzył i szybko zeskoczył z łóżka.
Ja niechcąc mu przeszkadzać i powstrzymując śmiech zeszłam na dół gdzie siedziałam czekając na niego w salonie.

-Dzięki -powiedziałam gdy Zayn mi podał walizkę pod moim blokiem
-Napewno nie chcesz żebym poszedł z tobą na górę?-zapytał po raz setny.
-Nie uwież i tak pewnie odrazu położę się spać-skłamałam.Chciałam poprostu pobyć trochę sama.
-Dobra to do jutra-powiedział całując mnie na pożegnanie.
Obserwowałam jak wchodzi do auta i odjeżdża.Weszłam do klatki,a potem do windy.Wysiadłam na dopowiednim piętrze.Skierowałam się pod odpowiednie drzwi.Zamarłam.Pod drzwiami mojego mieszkania siedziała zakwrawiona i zapłakana Anabell.Szybko do niej podbiegłam zanim podcięła sobie żyletką tętnice.Przestraszyła się na mój widok.Wyrwałam jej ostry metal z ręki i wyrzuciłam za siebie.
-Ann-potrząsnęła ją.
Była jakby nie przytomna.Spojrzałam jej prosto w oczy.Wyglądała strasznie.Miała zaczerwienione,podkrążone oczy.Jej twarz była blada i gdzie niegdzie widniały ślady krwi.Spojrzałam na jej nadgarstki.Były całe czerwone i pocięte.Westchnęłam.Co się z nią działo? Podniosłam ją za łokcie.
-Ann chodź-powiedziałam podtrzymując ją.
Weszłyśmy do mieszkania.
-Gdzie jest łazienka-zapytała bełkocząc przez łzy.
-Tam-wskazał na pomieszczenie-Ale...-niestety nie dała mi dokończyć bo odrazu pobiegła do wskazanego przeze mnie pomieszczenia.
Wstawiłam szybko torby do mieszkania i poszłam do nien.Otworzyłam drzwi do łazienki i zobaczyłam że klęczy nad sedesem.Opadłam na kolana obok niej i objęłam jednym ramieniem.
-Ann o co chodzi?-zapytałam przyglądając się jej ze smutkiem.
-Jestem w ciąży-spojrzała na mnie szklanymi oczami.
-To świetne-powiedziałam uśmiechając się.
-Z Tomem-dodała.
Mina mi zrzedła.Co? Z tym niedojrzałym gnojkiem? Naprawdę miała przejebane ale próbowałam nie okazywać tych emocji.Dalej uśmichałam się.
-Mam pomysły-przeczesałam jej włosy-ogarniesz się,zjemy coś i pogadamy okey?
Pokiwała głową na "tak".Wstałyśmy razem.Przyniosłam dla niej czyste ubranie i bieliznę.Wyszłam z łazienki i zostawiłam ją samą.Poszłam do kuchni żeby przygotować jej jakieś kanapki.W końcu przyszła i usiadła w jadalni.Wyglądała owiele lepiej.Postawiłam przednią jedzenie.
-Dobra,a teraz wszystko mi wytłumacz-powiedziałam obserwując ją.