środa, 12 listopada 2014

Rozdział 19

Nie wiem co miałam robić.Znajdowałam się w szczerym polu.Nie widać tutaj było żadnej żywej duszy,jedynie co to słychać było śpiew ptaków.Dookoła były pola lawendy i sady.Dzień był przyjemnie ciepły.Droga którą szłam była wyłożona kamieniami co nie ułatwiało szybkiego poruszania się.
Zrzuciłam na ziemię spalonego papierosa i ugasiłam butem.Nagle usłyszałam warkot silnika.Odwróciłam się w stronę z której szłam.Z oddali nadjeżdzał jakiś samochód.Wystawiłam kciuk i zczęłam nim pospiesznie wymachiwać.Wiem że jazda na stopie nie była zbytnio bezpieczna bo można w końcu trafić na jakiegoś napaleńca,ale nie miałam innego wyjścia,a do Zayna nie miałam zamiaru wracać.Samochód coraz bardziej się zbliżał.Był to czerwony ford z szyberdachem.Jechał tak szybko że wątpiłam że się zatrzyma.Ale jednak.Stanął idealnie przedemną tak że miała klamkę na wyciągnięcie ręki.Już sięgałam aby otworzyć drzwi ale zawachałam się gdy usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
-Widzę,że ktoś tu się zagubił-powiedział ze swoim aroganckim uśmieszkiem.
-Mi też miło Cię widzieć Tom-powiedziałam siadając obok niego.
Wyglądał tal masakrycznie seksownie że przez chwilę zapomniał jaki z niego debil.Miał na sobie białą koszulę,z porozpinanymi górnymi guzikami,co ujawniało kawałek jego klaty.Czarne rurki,i jeansowe air maxy.Jego brązowe włosy były łobuzersko poczochrane.Ale gdy przypomniałam sobie co zrobił dla Ann cały czar prysł.Od tej pory skupiałam się jedynie na drodze przed nami.
-Widzę że Zayna mamuśka Cię wkurwiła?
Ledwo dosłyszałam jego słowa bo jechaliśmy z dużo prędkością i łomoczący wiatr, wszystko zagłuszał.
-Nie powinno Cię to interesować-powiedziałam nawet nie spoglądając na niego.
On tylko zaśmiał się donośnie.
-Rozumiem że zmierzamy do tego samego celu?-zapytał nakładając stylowe RayBany bo słońce zaczęło coraz bardziej dopiekać.
-Jeżeli mówisz o firmie to tak-westchnęłam-A tak wogól co robisz na takim za dupiu?
-To samo co ty-wysłał mi cwaniacki uśmiech.
-Byłeś u Zayna?-zapytałam zdezorientowana.
-Nie-zaśmiał się-u swojej "drugiej połówki".
Wstrząsnął mną dreszcz obrzydzenia.Chciałam uciec jak najdalej od niego i zwymiotować.Przecież on ma dziecko z Anabell!!!! Jeszcze niedawno bzykał się z nią,a teraz ugania się za inną laską? Masakra.Mam nadzieję,że nie poznał uczuć które odczuwałam bo odrazu przybrałam pokerową maskę.
-Kolejną?-zapytałam zanim ugryzłam się w jezyk."Serio muszę mieć tak nie wypażoną gębę?",zapytałam sama siebie.
Wysłał mi pytając spojrzenie ale ja tylko wzruszyłam ramionami i odwróciłam wzrok.Mam o tym powiedzieć dla Ann? Może ona o tym wiedziała i dlatego nie chce mu nic mówić? Nie,przecież powiedziałaby mi o tym.Gdy jej to opowiem na pewno wyjedzie.Kompletnie nie wiedziałam co robić.W końcu postanowiłam to przetrawić i spokojnie, w samotności pomyśleć o tym w domu.
-Szczęścia.A od kiedy jesteście razem?-zapytałan udawając nonszalancję lecz bałam się odpowiedzi.
-Około 4 miesięcy.
Teraz już nie wytrzymałam.
-Zatrzymaj się!-krzyknęłam.
On zdezorientowany szybko spełnił moje życzenie.Wyskoczyłam z samochodu jak popażona.Odbiegłam od niego o pare metrów i ukucnęłam na ziemi.Oddychałam szybko nie mogąc złapać oddechu.
-Co jest?-zabaczyłam podchodzącego do mnie Toma.
-Nie zbliżaj się!-krzyknęłam,całkowicie siadając na ziemi.
Zatrzymał się patrząc na mnie jak na wariatkę.
Chciałam już mu powiedzieć że dalej dotrę sama,ale to by było kompletnie bez sensu.Mógłby się czegoś domyślić ale narazie tego nie chcę do póki nie uzgodnię wszystkiego z Anabell.Zresztą wytrzymam z nim jakoś tą podróż i cały dzień w biurze...
-Dobra możemy już jechać-powiedziałam przywołując na  swoją twarz sztuczny uśmiech-źle się poczułam i nie chciałam obświnić ci tapicerki-dodałam nonszalacko wsiadając po ra kolejny do auta.On zaraz postąpił tak jak ja i usiadł za kierownicą.
-Może jesteś w ciąży?-rzucił uśmiechając się szyderczo i odpalając samochód.
Prychnęłam znacząco i pokręciłam głową.Co za ironia.
Reszta podróży minęła bez żadnych rozmów.Wolałam go o nic więcej nie pytać.Jeszcze by się okazało że z tą "drugą polówką" wziął ślub dwa tygodnie temu bo ona urodziła jego dziecko.Lub coś jeszcze gorszego.Grzecznie podziękowałam za podwózkę gdy mnie wysadzał pod firmą i sam pojechał zaparkować auto.
Zwinnie i szybko przemieszczałam się pomiędzy tłumem ludzi w głównym holu.Chodź zawsze ich tak dużo tu było to pożądek i tak był perfekcyjny.Nie wiem jak służby sprzątające to robiły ale teraz mało mnie to obchodziło, bo miałam na głowie o wiele ważniejsze sprawy np. unikać Zayna przez cały dzień.Dobra wiem, to nie było dobre wyjście z zaistniałej sytuacjii ale miała też Ann na głowie.
Wśliznęłam się do wolnej windy i nacisnęłam odpowiedni guzik.Marzyłam tylko o tym,żeby nikogo nie spotkać.Niestety w ostatniej chwili do windy wbiegł Andrew.
Niski,o blond włosach chłopak.Miał około 18 lat.Był uroczy i słodki.Chodź na tak młody wiek był jednym z najlepszych i najmądrzejszych facetów od spraw elektronicznych,a w tej firmie byli sami najlepsi w kraju.Polubiłam go od chwili zpoznania się.Gdyby nie wolił mężczyzn od kobiet i ja nie byłabym związana z Zaynem (i w pewnym sensie z Niallem) może byśmy się trochę bardziej zaprzyjaźnili.
-Hej Rose-powiedział witając mnie swoim promiennym uśmiechem i wciskając najwyższy guzik.
-Hej Andrew-uśmichnęłam się-jedziesz do Malika?
-Tak,mam do oddania dla niego bardzo ważne papiery-wskazał trzymaną w prawym ręku teczkę której wcześniej nie zauważyłam.
-Szczęścia-dodał po chwili poklepując mnie wolną ręką po moim ramieniu.
Wysłałam mu pytające spojrzenie.
-No z Zaynem-uśmiechnął się jeszcze szerzej-niezłe z niego ciacho ale nie mój typ.
Na szczęście winda otworzyła się na moim piętrze i uratowała z tej niezbyt komfortowej, jak dla mnie rozmowy.
-Dzięki- powiedziałam wychodząc z windy-Do zobaczenia.
-Pa.
Pomknęłam szybko przez długi korytarz do biura.Nacisnęłam klamkę i weszłam.Widok który tam zobaczyłam był powalający.Anabell nachylała się nad siedzącym Tomem.Ich usta były złączone.Zażarcie się całowali.Zrobiło mi się strasznie nie dobrze.
-Nie dobrze mi-pisnęłam i pobiegłam do najbliższej toalety.
Zamknęłam się w jednej z wolnych kabin i jednym słowem puściłam pawia.Nie wytrzymałam.To wszystko dzieje się jak w jakiejś telenoweli.Jak ona mogła? Mało co nie popełniła przez niego samobójstwa,a teraz z nim tak poprostu się obmacywała? Bleeee. Musiałam z nią jak najprędzej porozmawiać.
Gdy ogarnęłam się i mogłam pokazać do ludzi weszłam do naszego wspólnego biura.Tom i Ann siedzieli spokojnie na swoich miejscach "kompletnie pochłonięci" pracą.Przechodząc obok jej biurka spiorunowałam ją wzrokiem,a ona wysłała mi pytające,niewinne spojrzenie.Przewróciłam oczami.Żałosne.
Dwie godziny ciężkiej pracy minęły bardzo szybko.W całkowitej ciszy.Właśnie chciałam zbierać się na przerwę i zabrać ze sobą Ann ale niestety ktoś mi przeszkodził.
-Rose skończyłaś już?
Spojrzałam w stronę drzwi,a za moim wzrokiem powędrowało także spojrzenie Toma i Ann.
-Nie mam jeszcze mnóstwo pracy-skłamałam udając wielki smutek.
-Nieee,przecież chciałaś iść na przerwę-powiedział nonszalacko Tom.
Spojrzałam na niego.Na jego twarzy wykwitł złowieszczy uśmiech.Debil.
-Jasne już idę.Dokończę potem.-powiedziałam słodko patrząc mu prosto w oczy.
Wstałam z gracją z krzesła,łapiąc torebkę.Przeszłam obok biurka obojętnie mijając Toma i Zayna.Szłam cały czas przed siebie.Zayn dogonił mnie gdy wchodziłam do windy.Nacisnęłam odpowiedni przycisk i oparłm się o ścianę.On też się oparł na przeciwko mnie.
-O co chodzi?-zapytał patrząc mi w oczy.
Zobaczyłam w nich ból i rozpacz.
-Pobiłeś swojego ojca?-zapytałam tonem który sam mnie przeraził.Odwrócił wzrok i twarz.
-To nie jest tak jak myślisz-westchnął-on..on był napity.Chciał uderzyć jedną z moich sióstr-widziałam jak przechodzi go dreszcz obrzydzenia-Matka stała i się patrzyła...musiałem coś zrobić.
Coś we mnie pękło.Wiedziałam że Zayn by tego nie zrobił od tak.Dopiero teraz to sobie uświadomiłam...dopiero.Jak mogłam się tak zachować? Tak nie czule postąpić? Widziałam jak wiele emocjii przewija się przez jego twarz.Ostatecznie stanęło na nadziei.
-Przepraszam-szepnęłam podchodząc do niego i delikatnie łącząc nasze usta.
On objął mnie swoimi silnymi ramiona i tkwiliśmy w takim uścisku do chwili gdy winda oznjamiła,że czas wysiadać.Wyszliśmy z budynku i przeszliśmy na drugą stronę ulicy gdzie znajdował się Starbucks.Pogoda była idealna do posiedzenia na dworze niestety wszystkie miejsca były zajęte.Weszliśmy do środka lokalu.Tu także z trudem znalazłam miejsce w kącie gdy Zayn poszedł złożyć zamówienia.

Skończyłam już pracę.Właśnie wkładałam papiery do torby które musiałam zakodować w domu, gdy nagle usłyszałam uwodzicielski głos Toma.
-Ann podwieźć Cię do domu?
Spojrzałam na dziewczyne,która z kolei wpatrywała się w Toma maślanymi oczami i ogromny uśmiechem.Znałam jej odpowiedź.
-Niestety,Ann idzie ze mną-wtrąciłam szybko,bo jej usta już się otwierały.
Spojrzała na mnie jakbym jej zabiła matkę.Myślałam że się zaraz na mnie rzuci,ale ja to zignorowałam i przeniosłam wzrok na Toma.Wysłałam mu szyderczy uśmiech,którym on mnie zawsze obdarzał.
-Okey.Jasne.To już idźcie.Ja jeszcze zostanę i wszystko poogarniam.
Pożegnałam go krutko i wyszłam z pomieszczenia.Usłyszałam za sobą przesłodzone "Cześć" Annabell.Przewróciłam oczami i weszłam do windy,a zaraz za mną rudowłosa.
-Co to miałobyć?-zapytała gniewnie.
-Kurwa.Co TO miało być?-wskazałam na jej malinkę na szyi-Nie myślałam że jesteś AŻ TAK naiwna-nacisnęłam na przed ostatnie słowa.
-Dobra nie będziemy gadać w windzie..może chodźmy do parku?-zaproponowała chłodnym głosem wychodząc z windy.
Posłusznie przytaknęłam i ruszyłam za nią.Nie miałam za wielkiej ochoty na szlajanie się ale nie mogłam nic więcej zrobić.W końcu chodziło o kogoś mi bliskego...

wtorek, 21 października 2014

Rozdział 18

-Dwa miesiące temu Tom odwoził mnie do domu.Gdy chciałam wyjść z auta on zaczął mnie obmacywać.Weszliśmy do mojego mieszkania...i tam wiesz co się stało.Bez żadnych zabezpieczeń.Pamiętasz jak ostatnio przyszłam później do pracy?-pokiwałam potwierdzająco głową-wtedy byłam u ginekologa i...-jej głos się załamał i wybuchnęła niepochamowanym płaczem.
-Ej ,Ann spokojnie-westchnęłam przytulając ją-coś wymyślimy.
-Nie!-krzyknęła i nagle stanęła na nogi-wyprowadzam się.Nie chce żeby moje dziecko miało takiego ojca.On nie musi o nim wiedzieć-powiedziała znowu zaczynając płakać.
Wstałam i podeszłam do niej.Przytuliłam ją delikatnie i gdy upewniłam się że jej to nie przeszkadza przywarłam do niej mocniej.
-Rose ja nie wiem co mam robić-szepnęła mi do uszu.
Nie zareagowałam.Jedynie nadal trzymał ją w "matczynym" uścisku,szeptałam pocieszające słowa do ucha typu "Wszytko będzie dobrze" lub "Dziecko to największe szczęście jakie Ciebie spotkało".W końcu ją puściłam i oparłam wyprostowane ręce na jej ramionach.Uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco na co ona odpowiedziała czymś podobnym.
-Może teraz się położysz?-zapytałam.
Przez dłuższą chwilę się zastanawiała ale ja byłam szybsza i zaprowadziłam ją do sypialni.Pośpiesznie dałam jej nową pościel a swoją zaniosłam do salonu.
-Nie wiem jak Ci się odwdzięcze-powiedziała cicho zakopując się pod kocami.
Ja tylko wysłałam jej w powietrzu buziaka i wyszłam dokładnie zamykając drzwi.Miałam kompletny mentlik w głowie.Nie miałam ochoty na nic innego jak na sen chodź i tak było dosyć wcześnie.Nagle zadzwonił telefon.Siegnęłam do kieszeni spodni i go wyjęłam.Niall.Wzięłam dwa głębokie wdechy i odebrałam.
-Hej-powiedziałam spokojnie.
-Rose? Kurde gdzie ty?-powiedział zniecierpliwiony.
-W domu.
-Czyim?-zapytał z sarkazmem.
-Wyobraź sobie że moim-odpowiedziałam naśladując jego ton.
-O super! Mogę wpaść?Mamy sobie dużo do opowiadania.
Westchnęłam.Nie miałam na to zbytniej ochoty ale byłam dla Nialla coś winna.W końcu oddaliliśmy się od siebie i to głównie przezemnie.
-Okey...to o której?
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.Spojrzałam w ich stronę zdezorientowana.Potem na telefon.
-Niall?-powiedziałam do słuchawki ale z drugiej strony była kompletna cisza.
Muszę przyznać to było dziwne ale i tak podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamke.Gdy tylko zobaczyłam kto za nimi stoi rozległy się wrzask:
-Sto lat!!!
Po drugiej stronie progu stał Niall trzymając w jednej dłoni pęk balonów w kształcie srerduszek z napisanymi życzeniemi.Za to w drugiej kwadratowy pakunek i małą,ozdobną torebkę,a na głowie miał zaczepioną czapeczkę typowo urodzinową w kształcie trójkąta.Spojrzałam na niego jeszcz raz od stup do głowy i wybuchnęłam nie pochamowanym śmiechem.On zaraz się przyłączył do mnie.Zeszłam mu z drogi kiedy wchodził do środka.Wypuścił wszystkie balony które poleciały pod sufit.Postawił pakunki na stół i się do mnie odwrócił.Podszedł i czule objął.
-Wszystkiego najlepszego Rose! Życzę Ci spełnienia marzeń i szczęścia..z no wiesz-westchnął-z Zaynem.I nie zmieniaj się-wyszeptał mi życzenia do ucha.
Łzy spływały mi po policzkach.Wiedziałam że złożenie życzenia tego z Zaynem było dla niego trudne.Po paru chwilach obejmowania się ,puścił mnie i poszedł do kuchni.Usiadłam na kanapie koło stolika na którym stały dwa pakunki.Miałam niezmierną ochotę zobaczyć co w nich jest ale doszłam do wniosku że byłoby to nietaktowne.W końcu Niall wyłonił się z kuchni niosąc dwa talerzyki,szklanki i cole.Postawił wszystko na stole i podniósł pokrywkę jednego z pakunków.Okazało się że to tort truskawkowy.Mój ulubiony.Podniosłam wzrok na blondyna.Widać było po jego wyrazie twarzy że jest z siebie zadowolony.Był uśmiechnięty od ucha do ucha.Zaczął kroić tort na kawałki.Zjedliśmy go szybko.Był pyszny! Niestety jak to Niall ,zjadł 3/4...ale można się przyzwyczaić.Zawsze tak jest.
-Ale to nie koniec niespodzianek-powiedział przełykając ostatni kawałek cista i podając mi ozdobną torebkę.
Wysłałam mu pytające spojrzenie po czym chwyciłam prezent.Zajrzałam do niego.W środku znajdowało się pudełeczko które następnie wyjęłam.Czułam jak Niall mnie bacznie obserwuje chcąc wychwycić każdą nawet najcichszą moją reakcje.Otworzyłam wieczko brązowego pudełka.W środku znajdował się złoty łańcuszek z przewieszką w kształcie złotej łódeczki z żaglem.Podniosłam go w dłniach na wysokość swoich oczu.Przyjrzałam mu się dokładnie.Był ze szczerego złota...co też oznacza że musiał kosztować fortunę.Ale i tak był śliczny.
-Wow-szepnęłam zakładając go na szyję.
Nagle Niall jakby się ocknął z transu odrywając odemnie wzrok.Spojrzałam na niego zdziwiona gdy zapinałam naszyjnik.
-Masz tatuaż-powiedział wskazując mój samolocik.
-Ymm tak-powiedziałam patrząc na niego niepewnie-I tu-odchyliłam kawałek bluzki tak żeby zobaczył trójkąt.
Zobaczyłam jak przez jego oczy przechdzi namiastka bólu ale zaraz się uśmichnął.
-Pasuje do Ciebie-zwinnie zmienił temat ale ne chciałam mu tego wypominac bo wcześniejszy był trochę niezręczny-Mam podobny-powiedział wyjmując spod bluzki taką samą łódeczkę tylko że srebrną.
-Dziękuje-powiedziałam obejmując dłońmi jego ciepłą twarz.
Nie wiem co mi odbiło.Nagle zapragnęłam znowu poczuć jego słodkie usta.Wiem to nie było fair wobec Zayna ale coś mną zawładnęło od środka-pożądanie.
Przysunęłam delikatnie swoje usta do jego.Gdy się upewniłam że odwzajemnia pocałunek zaczęłam robić się coraz bardziej dziko.Niall zaczął krążyc swoimi dłońmi po moich pośladkach.Nie odrywaliśmy od siebie ust.Czułam się wspaniale.Podniecenie mną zawładnęło.Chciałam w tej chwili to zrobić z blondynem.Usiadłam mu na kolanach i jęknęłam gdy zaczął wsadzać rękę pod moją bluzkę i ściskać piersi.
-Upsss sory-usłyszałam głos osoby którą się za nami znajdowała.
Byłam cholernie wkurwiona że ktoś ma czelność nam przeszkadzać.Ale w końcu oderwałam usta od Nialla i się odwróciłam.Za nami stała Annabel która szczeżyła się do mnie w cwanym uśmieszku.Przeklnęłam się pod nosem.Jak mogłam tak nieodpowiedzialnie postąpić? Pomyśli że oficjalnie chodzę z jednym, a z drugim macam się po kontach.Poczułam jak policzki mnie boleśnie pażął.Pospiesznie zsunęłam się z kolan Nialla.Jego mina była zdezoriwntowana i wodził wzrokiem ode mnie do Ann i tak w kółko.Przeczesałam dłońmi włosy i  pociągnęłam dziewczyne do sypialni.Pchnęłam ją na łóżko.Zaczełam się na nim wręcz taczać ze śmiechu.Zamknęłam dokładnie drzwi i odwróciłam się w jej stronę.
-Co?-zapytałam próbując włosami zakryć malinki na mojej szyi,co mi nie wychodziło bo ona śmiała się jeszcze mocniej.
-Ale go żarłaś-wybełkotała próbując zatamować śmiech.
Opadłam na łóżko obok niej.Położyłam dłonie na twarzy.Co ja najlepszego zrobiłam? Właśnie moje życie zmieniło się nieodwracalnie.Mogłam zostać zakonnicą.Przynajmnij  spędziłabym cały dzień na modłach,a nie na obmacywaniu się z paroma kolesiami.
-Kochasz Zayna?-usłyszałam nagle głos Ann.
-Tak-odpowiedziałam bez wchania.
Odsłoniłam twarz.Była całkowicie poważna.
-Kochasz tego tu?
Chwilę się zastanowiłam.Tak.Czułam coś do niego.W końcu nie bez powodu chciało mi się z nim uprawiać seks.
-Yhym-odpowiedziałam zrezygnowana bo ten fakt nie ułatwiał mi życia.
-To masz p r z e j e b a n e-wycedziła ostatnie słowa i klapnęła obok mnie.
-Dzięki za pomoc-mruknęłam sarkastycznie.
Poleżałam jeszcze tak chwile zastanawiając się nad moją tempotą i nieodpowiedzialnością gdy nagle usłyszałam dzwonek przychodzącego SMSa.Oczywiście to był mój telefon i jeszcze do tego zostawiłam go w salonie.Wstałam zrezygnowana.Musiałam tam iść bo to mogło być coś ważnego.Tylko jedną przeszkodą był- Niall.Co ja mam mu powiedzieć? "Sory Niall miałam jakiś nagły napad podniecenia i tak coś do Ciebie czuje ale wolę tego nie zaczynać bo to bez sensu." Nie,przecież on by się załamał.Otworzyłam drzwi.
-Odpoczywaj-rzuciłam w stronę Annabel i zmknęłam dokładnie drzwi tak żeby nie słyszała mojej rozmowy z Niallem i nie miała kolejnych powodów do śmiechu.Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam do salonu.
-Niall wiem że...-zaczęłam mówić ale dostrzegłam że blondyna tu nie ma.Rozejrzałam się.Jego butów już nie było.Musiał wyjść.Odetchnęłam z ulgą.Wiedziałam że muszę się kiedyś temu postawić ale dobrze że nie teraz.Zobaczyłam że na stoliku stoi zgięta kartka.Chwyciłam ją i przeczytałam.
"Rose,to była jedna z najnamiętniejsztch chwil w moim życiu.Tak, krótka ale jednak.Mam nadzieję że Ci tak samo się podobało.Wszystkiego naj! /Niall"
Spojrzałam na list oszołomiona.Czyli on brał to na poważnie...myśli że może coś z tego wyjść.
"Ale nic nie wyjdzie"-powiedziałam w myślach zgodnie z rozumem nie dopuszczając do siebie uczuć serce.Wole być z Zaynem bo tak będzie dla każdego lepiej.Nie mogę dopuścić żeby coś tak równie podniecanego jeszcze raz zaszło pomiędzy mną, a Horanem.Nie chcę mu dawać nadziei na niemożliwe.
Ocknęłam się z przemyśleń i przypomniałam po co tu wróciłam.Odszukałam wzrokiem mojego IPhona na stercie gazet.Chwyciłam go i przeczytałam SMSa:
"Wpadnij jutro do mnie przed pracą.Muszę Ci kogoś przedstawić,a zresztą się stęskniłem. /Zayn"

"OK...ja też się stęskniłam"

Odpowiedziałam bez chwili wachania.Chciałm mu jak najbardziej zrekompensować mój wyczyn z Niallem.Chodź Zayn nic o tym nie wiedział ale ja jednak czułam wyżuty sumienia w tej nieszczęsnej sprawie.
Odłożyłam na bok wszystkie myśli związane z moim życiem i poszłam się umyć i przebrać.Gotowa do snu zajrzałam do Ann która twardo spała.Sama za to poszłam do salonu na kanapę,która była jako tako wygodna.

Obudziły mnie pierwsze słowa piosenki Kings of Leon którą uwielbiałam.Usiadłam na kanapie i przetarłam oczy.Była 6.Idealnie wyrobie się żeby zajechać jeszcze do Zayna i nie spóźnić się do pracy.Bez większego namyśłu poszłam do sypialni,żeby zobaczyć co u Annabel.Nadal spała jak zabita.Postanowiłam jej nie budzić i dać wyspać.Podeszłam na chwilę do komody,żeby wybrać jakieś ubrania na dziś.Wybrałam podziurawione jeansy.Białą,przezroczystą koszulę i czarną,krótką kurteczkę.Włożyłam to na siebie.Związałam włosy w wysoki, koński ogon dzięki czemu świetnie eksponowały się moje różowe końcówki.Nałożyłam na siebie makijaż.Właściwie byłam już gotowa tylko że jeszcze przygotowałam sobie jajecznicę na śniadanie.Napisałam dla Ann karteczkę z informacjami typu kiedy wracam i że może zostać u mnie ile chce.Położyłam ją w widocznym miejscu i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia.Włożyłam białe,krótkie conversy,chwyciłam torbę i wyszłam.Zadzwoniłam po taxi które w mgnieniu oka przyjechało.Wsiadłam do niego i powiedziałam kierunek dla kierowcy.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Zapłaciłam i wysiadłam.Brama i furtka były zamknięta więc musiałam się posłużyć domofonem.Nacisnęłam przycisk dzwonka.Po paru sekundach furtka się otworzyła i weszłam na teren posesji Zayna.Dopiero teraz zauważyłam,że taxi nadal stoi przed bramą,a kierowca obserwuje mnie uważnie.Gdy się odwróciłam odrazu odpalił samochód.Nie zaprzątałam sobie nim głowy choć powinnam.Zapukałam delikatnie do solidnych drzwi.Otworzył mi je brunet.Pocałował mnie delikatnie i zamiast zaprowadzić mnie do środka lekko popychał w stronę bramy.W końcu się zatrzymaliśmy.Patrzyłam na niego wzrokiem "Odbiło Ci?".
-Rose,tam jest moja matka.Nie wierz w ani jedno jej słowo.W to jaka jest biedna po odejściu taty itp.
Pokiwałam głową żeby pokazać mu że rozumiem.Teraz, w końcu zaprosił mnie do środka.
-Idź do salonu-szepnął.
Zrobiłam to co mi kazał.Szłam w tamtym kierunku ale gdy się odwróciłam zobaczyłam że on za mną nie podanża.Westchnęłam z dezaprobatą i weszłam do ogromnego pomieszczenia.Odrazu rzuciła mi się w oczy postać siedząca na brzego kanapy.Chodź siedziała do mnie tyłem wiedziałam że to kobieta (zapewne matka Zayna) i zauważyłam że szlocha.
-Dzieńdobry-powiedziałam stojąc w progu i ją obserwując.
Nagle się odwróciła.Uśmiechnęła się do mnie.Wstała i szła w moim kierunku.Była trochę niższa odemnie.Miała idealną talię i szczupłe nogi.Jej włosy to był czarny puch,a twarz cała zoperowana.Cycki też.Miała na sobie kilogramy tapety,które nawet się nie rozmyły podczas jej "szlochu".Jej uda opinał czerwona mini,a górne części biała,opięta bluzka z dekoldem jak stąd do Ameryki.Na stopach miała 12 cm różowe szpilki.Widać było że od Diora.A i oczywiście masę biżuterii.Na to nie zwracałam zbytniej uwagi  bo cały jej ogół mnie przytłaczał.Wyglądała na silną i energiczną.Przedewszystkim sprytną,a na swoich obcasach chodziła jak światowa modelka.Tego akurat jej zazdrościłam.Na oko miała z 45 lat chodź warstwy tapety i operacje plastyczne dużo ją odmłodziły.Ale gustu nie miała. ANI TROCHĘ.
-Cześć ślicznotko-przywitała mnie z uściskiem.
Patrzyłam na nią jak debilka.Poczułam od niej perfumy Chanel gdy się do mnie przytuliła.W końcu gdy mnie puściła znowu zaczęła udawać szlocha.
-Zajebista koszula-powiedziała uśmiechając się.
Co? Dopiero co mąż ją zostawił (wcale się nie dziwie),a ona zajmuje się moją koszulą? C H O R E.Innego określenia nie znalazłam w moim prywtnym słowniczku.Usiadłam szybko na najbliższym fotelu i modliłam się w duszy żeby Zayn szybko przyszedł i wyrwał mnie z tej niekomfortowej sytuacji.
-Rose tak?Jak długo jesteś z Zayem?-zapytała prosto z mosty.
-Około miesiąca-odpiwiedziałam patrząc na nią uważnie.Na jej twarzy nadal jaśniał promienny uśmiech ale w oczach zauważyłam iskierki złośliwości.
-Uważaj na Zayna...jest bardzo nieprzewidywalny-powiedziała zmrożonyn wzrokiem który wywołał u mnie gęsią skórkę i z jej twarzy znikł promienny uśmiech-Pewnie Ci nie powiedział jak pobił ojca?
Jak ona śmie mówić takie rzeczy o Zaynie? Nie obchodzi mnie jakbi był tylko jaki JEST,ale jednak poczułam jakieś wątpliwości...
-Widzę że się poznałyście-nagle wparował do pomieszczenia niosąc tace z ciastkami i kawą.
Przyjrzałam się mu.Był całkowicie spokojny.
-Tak.Synu muszę przyznać masz gust co do dziewczyn-powiedziała jego matka z znowu widocznym, życzliwym uśmiechem.
Zayn postawił tace na stole.Cmoknął mnie w usta i usiadł obok.Zapał mnie za rękę,a ja instyktownie ją wyrwałam.Spojrzał zdziwiony w moje oczy.Byłam zdezorientowana.Chciałam się jak najprędzej z tąd ulotnić.
-Muszę już lecieć-powiedziałam wstając-Do widzenia-mruknęłam w stronę matki Zayna.
-Do zobaczenia-usłyszałam jej przesłodzony głos gdy już wybiegałam z budynku.
Jeżeli chciała mnie wystraszyć przed Zaynem to w jakimś stopniu jej się to udało...

piątek, 10 października 2014

Rozdział 17

Weszliśmy do domu,a bardziej wpadliśmy.Nigdy nie byłam aż tak rozpalona.Chciałam jak najprędzej kochać się z Zaynem.Był tak podniecający.

Leżałam naga pod cieplutką pościelą.Wpatrując się w brunet z odwzajemnieniem.Przed chwilą doznałam uczucia którego jeszcze nigdy nie czułam.Fala gorąco opanowała moje ciało gdy Zayn doprowadził mnie do orgazmu pieszcząc moje kobiece narządy.Jeszcze jak teraz leżałam cały przez moją głowę przelytywały erotyczne sceny.Nie straciłam dziewictwa.Razem z Zaynem doszliśmy do wniosku,że mamy jeszcze czas.
Uśmiechnęłam się do bruneta łagodnie bo cała siła mnie opuściła.Chciałam spać bo oczy same mi się zamykały ale nie mogłam ich oderwać  od Zayna.Wyglądał jak anioł.Leżał nieruchomo z oczami wpatrzonymi we mnie.Jego włosy były zmierzwione i rozczochrane.Umieśniony tors ozdabiały tatuaże które idealnie konponowały się z jego opaloną skórą.Nogi miał przykryte naszą wspólną pościelą.Nage jakby obudził się z jakiegoś transu pogładził dłonią mój prawy policzek.Chwyciłam ją i pocałowałam wnętrze.Zayn przesunął ją tak aby łatwo mógł niesforne końcówki moich włosów, które spadały mi na twarz wsadzić za ucho.Powiedziałam bezgłośnie "Dobranoc" i puściłam do niego oko.Zaraz potem zasnęłam.
Nagle usłyszałam głośne pukanie które było słychać nawet z góry.Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na godzinę w telefonie.Była 4 w nocy.Włączyłam latarkę i poświeciłam po pomieszczeniu.Zayn słodko spał niczego nie słysząc.Kto to mógł być?Z lekkim wahaniem w końcu wstałam z łóżka.Byłam naga więc szybko nałożyłam wielką koszulką Zayna,majtki i jakieś leginsy.Stanęłam w oknie i delikatnie rozchyliłam żaluzje.W ciemności zauważyłam czarne auto stojące przed wjazdem na posiadłość.Nikogo więcej nie widziałam,ale pukanie do drzwi stawało się coraz bardziej nachalne.Tak wiem to dziwne ale niczego się nie obawiałam.Nie myślałam że to jakiś morderca lub coś takiego,ale i tak na wszelki wypadek otworzyłam szafę i sięgnęłam na najwyższą pułkę.Grzebałam na niej na oślep pare chwil,aż natknęłam się dłońmi na to czego szukałam.Pistolet.Niestety głośny,nagły łomot do drzwi spowodował że pisnęłam ze strachu i broń spadła z łoskotem na podłogę.
-Kurwa-przeklnęłam pod nosem odwracając się w stronę łóżka.
Na szczęście Zayn nadal spał tylko mrukną  coś i przewrócił się na drugi bok.Zgrabnie kucnęłam po pistolet i wyszłam z pokoju.Załadowałam go tak jak to się robi w filmach i trzymałam za plecami.Zbiegłam na palcach po schodach na dół.Wzięłam dwa wdechy bo zdenerwowanie brało nademną kierowanie.Jeżeli rzeczywiście to był jakiś szalenieć? Trudno.Za późno na wycofanie się.Położyłam rękę na klamkę i jeszcze raz się uspokoiłam.Nagle nacisnęłam na nią i otworzyłam drzwi.Wyciągnęłam broń przed siebie jeszcze nawet nie pewna kto się przedemną znajdował.Usłyszałam kojarzący mi się skądś śmiech.Szybko włączyłam światła które oświetlały wejście.Zobaczyłam wtedy lidera gangu Zayna uśmiechniętego w złośliwy sposób i z rękami podniesionymi w geście poddania się.Z jednej z nich wisiała ozdobna torebka.Prychnęłam z ironią i odłożyłam pistolet na najbliższą półkę.Popchnęłam drzwi tak,aby się zamknęły niestety jego silna ręka szybko zaeragowała i je powstrzymała przed zamknięciem się.
-Czekaj-powiedział.
-Kurwa koleś nie mam zamiaru z tobą gadać bo gdyby nie Zayn byś mnie przeleciał i jeszcze do tego tak mnie jebnąłeś,że sińca mam na pół twarzy-ostro wkurzona wskazałam mu palcem siniaka na policzku.
-Tak wiem przepraszam-westchnął zniecierpliwiony-Mogę wejść?
Niestety nie dał mi odpowiedzieć tylko bezczelnie wszedł do środku i skierował się do salonu.Dobra rozumiem to nie mój dom ale tym bardziej nie jego i nie ma prawa wchodzić sobie do niego jak krowa do obory.Powlekłam się za nim i usiadłam na fotelu na przeciwko niego.Spiorunowałam go wzrokiem gdy położył swoje ubłocone buciory na szklanym stoliku i wysłał mi złośliwy uśmiech.
-Czego chcesz?-zapytałam przez zaciśnięte zęby.
-Gdzie Zayn?-zapytał rozglądając się po pomieszczeniu.
-Śpi-burknęłam.
-Nie dziwie się-puścił do mnie oko-widzę że mieliście obfitą nic-wskazał na moja szyję.
Poczułam jak się czerwienię.No tak malinki.Jeju co za wścibski facet.Coraz bardziej mnie denerwował.
-Nie twoja sprawa-wybełkotałam.
On tylko spojrzał na mnie ze współczuciem i zaśmiał się na cały głos.Przeszły mnie ciarki.To nie był miły czy przyjazny śmiech tylko napełniony zimnem i ironią.Spojrzał w końcu na mnie mrożącym krew w żyłach wzrokiem.Jego oczy zamieniły się z niebieskich w ciemno-szare i się zmniejszyły.Były zimne i nie można w nich było niczego odczytać.Obserwował mnie z uwagą.W końcu jego usta wykrzywiły się w małym,kpiącym uśmieszku który ustąpił tym słowom:
-Uważaj na niego i ludzi którzy się koło niego kręcą-warknął i wstał-a to dla Ciebie-powiedział i położył torebkę na stole.
Zacisnęłam mocno usta,a on już kierował się do wyjścia.
-Co to ma znaczyć?-zapytałam doganiając go.
On tylko wykrzywił usta w tym swoim cwaniackim uśmieszku i wyszedł.Ale widziałam w jego oczach coś dziwnego-współczucie.Zrezygnowana zamknęłam drzwi i chwyciłam pistolet.Zaszłam do salonu zobaczyć co znajdowało się w opakowaniu.Czekoladki.Prychnęłam ironicznie i wyrzuciłam je do kosza.Myślał że wszystko załatwi hujowymi czekoladkami? Czy poprostu chciał mieć pretekst żeby tu wejść? Nie wiem.I tak zbytnio mnie nie obchodził.Potem zaniosłam broń na swoje miejsce.Zayn nadal twardo spał i nie miał zamiaru jak na razie się obudzić.Za to ja byłam pewna że po tym spotkaniu nawet nie zamknę oczu.Zeszłam na dół żeby zrobić sobie śniadanie bo nagle dopadł mnie głód,którego wcześniej nie odczuwałam.Zajrzałam w kochni do lodówki.Miałam duży wybór produktów ale zdecydowałam się na lekką kanapkę.Gdy ją szybko spałaszowałam,wypiłam kakao poszłam się przygotować.Tak wiem miałam jeszcze dużo czasu ale też jeszcze wiele pracy.Wybrałam podziurawione na kolanach,czarne rurki i koszulę w czarno-czerwoną kratę.Weszłam do łazienki gdzie się umyłam pod prysznicem.Zrobiłam makijaż i uczesałam włosy w niedbały kok.Potem zaczęłam pakowanie naszych rzeczy.Musiałam pozbierać wszystkie ubrania które wczorej zdejmowaliśmy z siebie w pośpiechu.Na samą myśl o tym przeżyciu,fala ciepła oblała moje ciało.Gdy skończyłam zerknęłam na zegarek.Kurwa.Mieliśmy półtorej godziny do wylotu.Pospiesznie podbiegłam do Zayna.
-Zayn wstawiaj-mówiłam szturchając go lekko.
On tylko coś mruknął i odwrócił się na drugi bok.Popróbowałam jeszcze tej metody ale niestety nie wychodziła,więc poszłam do łazienki i znalazłam pierwszy lepszy pojemnik do którego wlałam zimnej wody.
-Zayn-powiedziałam miło gdy weszłam do pokoju i zamoczyłam ręce w wodzie i chlapnęłam na niego niespodziewanie.
-Kurwa-zaklnął zdezorientowany siadając na łóżku-Co jest?-zapytał patrząc na mnie jak na debilkę gdy się śmiałam.
-Mamy półtorej godziny-wybełkotałam przez kolejny napad śmiechu.
-Kurwa-powtórzył i szybko zeskoczył z łóżka.
Ja niechcąc mu przeszkadzać i powstrzymując śmiech zeszłam na dół gdzie siedziałam czekając na niego w salonie.

-Dzięki -powiedziałam gdy Zayn mi podał walizkę pod moim blokiem
-Napewno nie chcesz żebym poszedł z tobą na górę?-zapytał po raz setny.
-Nie uwież i tak pewnie odrazu położę się spać-skłamałam.Chciałam poprostu pobyć trochę sama.
-Dobra to do jutra-powiedział całując mnie na pożegnanie.
Obserwowałam jak wchodzi do auta i odjeżdża.Weszłam do klatki,a potem do windy.Wysiadłam na dopowiednim piętrze.Skierowałam się pod odpowiednie drzwi.Zamarłam.Pod drzwiami mojego mieszkania siedziała zakwrawiona i zapłakana Anabell.Szybko do niej podbiegłam zanim podcięła sobie żyletką tętnice.Przestraszyła się na mój widok.Wyrwałam jej ostry metal z ręki i wyrzuciłam za siebie.
-Ann-potrząsnęła ją.
Była jakby nie przytomna.Spojrzałam jej prosto w oczy.Wyglądała strasznie.Miała zaczerwienione,podkrążone oczy.Jej twarz była blada i gdzie niegdzie widniały ślady krwi.Spojrzałam na jej nadgarstki.Były całe czerwone i pocięte.Westchnęłam.Co się z nią działo? Podniosłam ją za łokcie.
-Ann chodź-powiedziałam podtrzymując ją.
Weszłyśmy do mieszkania.
-Gdzie jest łazienka-zapytała bełkocząc przez łzy.
-Tam-wskazał na pomieszczenie-Ale...-niestety nie dała mi dokończyć bo odrazu pobiegła do wskazanego przeze mnie pomieszczenia.
Wstawiłam szybko torby do mieszkania i poszłam do nien.Otworzyłam drzwi do łazienki i zobaczyłam że klęczy nad sedesem.Opadłam na kolana obok niej i objęłam jednym ramieniem.
-Ann o co chodzi?-zapytałam przyglądając się jej ze smutkiem.
-Jestem w ciąży-spojrzała na mnie szklanymi oczami.
-To świetne-powiedziałam uśmiechając się.
-Z Tomem-dodała.
Mina mi zrzedła.Co? Z tym niedojrzałym gnojkiem? Naprawdę miała przejebane ale próbowałam nie okazywać tych emocji.Dalej uśmichałam się.
-Mam pomysły-przeczesałam jej włosy-ogarniesz się,zjemy coś i pogadamy okey?
Pokiwała głową na "tak".Wstałyśmy razem.Przyniosłam dla niej czyste ubranie i bieliznę.Wyszłam z łazienki i zostawiłam ją samą.Poszłam do kuchni żeby przygotować jej jakieś kanapki.W końcu przyszła i usiadła w jadalni.Wyglądała owiele lepiej.Postawiłam przednią jedzenie.
-Dobra,a teraz wszystko mi wytłumacz-powiedziałam obserwując ją.

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 16

-Nie mam się w co ubrać-zamarudziłam jedząc obiad z Zaynem.
-Coś znajdziesz-powiedział brunet jedząc już dokładkę.
Wyszliśmy z basenu cały czas gadając co będziemy robić przez jutrzejszy, ostatni dzień.Mieliśmy wiele pomysłów ale musieliśmy wybrać tylko niektóre co było trudne bo chciałam wszystko zobaczyć.Potem się przebraliśmy i ruszyliśmy do kuchni.Przygotowałam obiad który właśnie pochłanialiśmy.
-Nie mam nic.....nic mi nie spakowałeś wyjściowego-burknęłam udając obrażoną i ubijając widelcem piure ziemniaczane, zrezygnowana.
-Dobra pojedziemy zaraz do galerii w Los Angeles.-westchnął-pasuje?
-Jasne-krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do drzwi,a jego wzrok z tęsknotą wpatrywał się w drugą porcje.
-Miało być ZARAZ-burknął wkładając swoje czarne air maxy.
Nie zwracałam na niego uwagi tylko od razu pobiegłam do auta w którym pachniało nowym miętowym odświeżaczem.Po kilku minutach przyszedł Zayn siadając za kierownicą.Przez całą drogę nie gadaliśmy bo nie miałam do tego głowy.Widoki które nas otaczały za bardzo skupiały na sobie moją uwagę i nie miałam głowy do rozmowy.W końcu wjechaliśmy do miasta.Było strasznie nowoczesne.Pełno wieżowców,zadbane i widać było że tutaj można się ostro zabawić.Jechaliśmy ulicą przy której rosły rzędy palm i innych egzotycznych drzewek.Po obu stronach stały wielkie domy,a w oddali było widać most i wodę. Na chodnikach panował duży ruch bo w końcu była sobota-weekend.Nagle Zayn skręcił w jakąś główną ulicę.Wyglądało podobnie do wcześniejszej tylko że zamiast will stały tu wieżowce i bloki. Zayn zaparkował przed jednym z większych budynków w okolicy.Był w kolorach złotego i srebra. Duża jego część była oszklona więc przejeżdżający tędy na pewno nie mogli go pominąć.Wysiadłam z auta.Na zewnątrz panował ostry gorąc i powietrze było suche co jeszcze bardziej sprawiało że odczuwało się wysoką temperaturę.Ludzie dookoła się przepychali jakby chcieli zobaczyć jakieś ważne widowisko.Czułam się jak by zaraz mieli mnie rozdeptać bo mój wzrost mi nie pomagał ani moja figura.Szybko odnalazłam Zayna i podbiegła do niego pospiesznie łapiąc za rękę żeby go nie zgubić.
-Tu są chyba same drogie sklepy?-zapytałam czytając nazwy sklepów na ścianie galerii. CHANEL,BURBERRY,TIFFANY,GUCCI,ARMANI itp.Tam było drogo jak cholera i nawet jak pojedyncze z nich znajdowały się w galeriach w Manchesterze to do nich nie wchodziłam bo nie było mnie stać.A teraz Zayn prowadzi mnie do galerii gdzie tylko takie są??
-Nie przesadzaj-weszliśmy do środka.
-Nie przesadzaj?Zayn mi wystarczy H&M i takie tam gówna,a nie to-wskazałam na wejście do Diora.
-Nic się nie stanie jak raz będziesz miała porządne ciuchy.O dobry pomysł właśnie tam pójdziemy-uśmiechnął się cwaniacko.
Weszłam razem z nim do Diora.Od razu uderzył mnie zapach który w środku panował-przesadziście słodki.Rozejrzałam się dookoła.Wszędzie panował porządek i wszystko było idealnie poukładane w przeciwieństwie do sklepów w których zazwyczaj kupowałam u siebie.Same lalunie się po nim kręciły ubrane w ubrania za które mogłabym sobie kupić zwykłe auto.Poczułam się dziwnie w takim otoczeniu i w swoim ubraniu.Każdy na mnie i na Zayna patrzył z dezaprobatą.Chciałam już wyjść ale Zayn ścisnął mnie mocniej za rękę i zaprowadził do wieszaka na którym wisiały piękne wiśniowe sukienki.Tył miała od góry pleców do kości ogonowej wycięty.Była lekko rozkloszowana na dole i bardzo elegancka.
-Podoba Ci się?-zapytał Zayn.
-Jest piękna-szepnęłam zdejmując ją z wieszaka i przykładając do siebie.Zerknęłam na metkę.Na widok ceny posmutniałam i już odkładałam kreację na wieszak ale Zayn mnie powstrzymał.
-Idź przymierzyć-powiedział popychając mnie delikatnie w stronę przymierzalni.
Posłusznie poszłam w tamtą stronę i weszłam do pierwszej lepszej wolnej przymierzalni.Zdjęłam z siebie dotychczasowe ubrania i wciągnęłam sukienkę.Wyglądałam ślicznie.Góra idealnie opinała moje ciało,a dół był luźniejszy i sięgał do moich delikatnie przed moje kolana.Czyli nie za krótka ani nie za długa-IDEALNA.Strasznie chciałam ją kupić ale nie miałam tylu pieniędzy,a od Zayna nie chciałam pożyczać.
-I jak usłyszałam głos Zayna. Myślałam że obędzie się bez pokazywania jak w niej wyglądam bo wtedy jeszcze trudniej będzie mi się z nią "rozstać".
Wzięłam głęboki oddech i wyszłam. Zayn stał oparty o framugę z telefonem w ręce.Gdy tylko wyszłam jego usta szczerze się uśmiechnęły-był zadowolony że to on ją znalazł.Obróciłam się a sukienka delikatnie się podniosła. Zayn podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Pięknie-szepnął i czule mnie pocałował.
Ja natychmiast weszłam do kabiny i z powrotem włożyłam swoje początkowe ubranie a sukienkę zostawiłam w środku.Podeszłam do Zayna i chwyciłam go za rękę.
-Gdzie sukienka?-zapytał zdziwiony.
-Nie stać mnie...-powiedziałam jak najciszej mogłam że by lalunie mnie nie usłyszały.
-Poczekaj przy wejściu tutaj-powiedział patrząc na mnie z uwagą.
Posłusznie wyszłam ze sklepu nawet nie zastanawiając się co Zayn ma zamiar tam robić bo zapach panujący w środku całkowicie zaćmił mi mózg.Nie wiem jak te dziewczyny siedzą tam po tyle godzin.Oparłam się o szybę za którą była wystawa ubrań Diora ale szybko się przeniosłam na ławkę bo ludzie przechodzący obok mnie patrzyli na mnie z irytacją lub dezaprobatą.Telefon w kieszeni mi zawibrował. Wyjęłam mojego nowiutkiego IPhona i odblokowałam.Cztery nowe wiadomości.Od Nialla, Kat, Annabel i nieznanego numeru.Odczytałam wszystkie po kolei:

"Rose gdzie ty się podziewasz? Nie ma Cię nigdzie.Byłem u Ciebie w domu ale nikt nie otwierał.Dzwoniłem już do każdego kto mógł wiedzieć gdzie się podziewasz ale też nic.Jak odczytałaś tą wiadomość to odpisz mi jak najprędzej no inaczej zgłoszę Twoje zaginięcie na policje."
                                               /Niall

Nie wiem czemu ale wybuchłam śmiechem.Ostatnia linijka mnie powaliła ale i tak szybko mu odpisałam żeby chociaż nie kontaktował się z policją i nie zamartwiał.

"Jestem w LA...przepraszam że się nie kontaktowałam ale rozjebałam telefon.WRACAM JUTRO!! "
                                                             /Rose

Wiadomość od Kat brzmiała bardzo podobnie.Też się zamartwia gdzie się podziewam i ostrzega policją.Odpisałam jej tak jak do Nialla. Ale wiadomość Annabel bardzo mnie zmartwiła.

"Rose od razu jak wrócisz musimy się spotkać.Mam poważny problem ogólnie to jestem w czarnej dupie...nie wiem co robić,a tylko ty możesz mi pomóc.."
                                 /Annabel

Ciekawe co mogło się stać? Na koniec odczytałam  najdziwniejszą wiadomość ze wszystkich.
   
ROSE
Ostrzegałam Cię.Musisz jak najszybciej wyjechać z LA razem z Zaynem. Planują Cię napaść jutro po północy...uciekaj.W Londynie lepiej nie wychodź sama po zmierzchu i zerwij jakikolwiek kontakt z Malikiem.
                                                    H.G

Znowu ten ktoś? H.G? Myślałam że to jakieś dzieci robią sobie żarty ale nie...ten ktoś za dużo wiedział.Zerwać z Zaynem? NIE. Dzięki niemu jestem szczęśliwa jak nigdy odkąd rodzice zginęli...może mu powiedzieć o tych SMS-ach od H.G.? Nie to za duże ryzyko że Zayn zrobi jakąś głupotę.Muszę zachować spokój i nie panikować...tylko jak?
-Halo mała?-Zayn stał nade mną i przyłapał na gapieniu się w telefon.
-Nic,nic-odpowiedziałam zdezorientowana.i wstałam.
Ruszyliśmy dalej.Mijaliśmy wiele sklepów które mnie zbytnio nie zainteresowały ale Zayn i tak zaciągnął mnie do Burberry w celu znalezienia odpowiednich butów.
-Ale ja nie mam nawet sukienki-broniłam się żeby tylko tam nie wchodzić bo nie miałam na to ochoty.
-Proszę-podał mi torebkę od Diora-miała to być niespodzianka ale inaczej tam nie wejdziesz...
Zajrzałam do środka. Zayn już mnie prowadził do sklepu.Na dnie torebki leżała idealnie podkładana TA czarna sukienka.
-Zayn...-już mu chciałam spowrotem wcisnąć torebkę z sukienką żeby to oddał ale on tylko się do mnie odwrócił i czule pocałował.
-Dzięki-szepnęłam odrywając się od jego ust. Zayn uśmiechnął się ukazując swoje idealne,białe zęby.
Weszliśmy do środka.Burberry było kompletnym przeciwieństwem Diora.Zapach delikatnych,owocowych perfum, jasne kolory kawy i inni-normalni ludzie.Ceny co prawda były bardzo podobne ale sam wystrój zachęcał do wejścia i pooglądania ubrań.Przeszliśmy do innego pomieszczenia w którym każda ściana była obwieszona pułkami na których stały idealnie poustawiane buty.Wszystkie rodzaje.W oczy rzucił mi się jeden egzemplarz.Szybko do nch podbiegłam i złapałam w ręce-piękne.
Zayn szybko do mnie podszedł.
-Wow-spojrzał z podziwem-ładne.
-No i na przecenie-uśmiechnęłam się-akurat na nie stać mnie.
-Nie ma mowy-powiedział Zayn i wyciągnął pudełko z moim rozmiarem.
Szybkim krokiem skierował się do kasy.
-Co ty robisz?-warknęłam gdy dawał je dla kasjerki.
On uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.Podał dla kasjerki swoją kartę kredytową.Gdy wyszliśmy ze sklepu z zakupami od razu złapałam Zayna za rękę.
-Dziękuje-powiedziałam wciskając się w jego bok-a ty w co się ubierzesz?
-Mam garnitur-powiedział.
-Ja zajdę na chwilę do American Apperal.
-Okey ja pójdę do Chanel-uśmiechnął się-za pół godziny tutaj.
Bez słowa skierowałam się do sklepu.Bardzo go lubiłam.Był w moim stylu.Owszem tam też było droga ale od czasu do czasu pozwalałam sobie kupić tam coś sobie ale tym razem kupie coś dla Zayna. Weszłam do działu męskiego.Nie wiedziałam co mu może się przydać.Obeszłam pół działu aż natknęłam się na gablotkę z zegarkami.Było pare rodzajów ale od razu wiedziałam który dla Zayna przypadnie do gustu.Poprosiłam najbliższą panią ekspedientkę żeby mi go wyjęła i zapakowała.Zapłaciłam za niego 1/4 tego co Zayn wydał na mnie ale to nie miało różnicy...Schowałam pakunek do torby i wyszłam kierując się do określonego miejsca spotkania. Zayn już tam był.
-Idziemy już?-zapytał-jest już dosyć późno.
-Jasne-powiedziałam łącząc nasze dłonie.
Wsiedliśmy na parkingu do czarnego auta Zayna. Zostały trzy godziny do kolacji.Gdy Zayn zaparkował pod domem chwyciłam torbę i zakupy i wbiegłam do domu.Wpadłam do łazienki na górze i zaczęłam się przygotowywać.Wzięłam prysznic i umyłam włosy.Potem je wysuszyłam i uczesał idealny,wysoki kucyk. Zrobiłam dosyć mocny makijaż. Włożyłam sukienkę w której muszę przyznać wyglądałam najlepiej ze wszystkich jakie nosiłam. Musiałam pare razy spojrzeć w lustro żeby uwierzyć że to ja. Na nogi wsunęłam buty. Podeszłam do wielkiego lustra-wspaniale. Na rękę na sunęłam srebrne bransoletki."Gotowe".
-Mogę wejść?- zapytał Zayn za drzwiami łazienki.
-Jasne-powiedziałam.
Brunet delikatnie otworzył drzwi i wszedł do środka.Zamurowało go na mój widok tak samo jak jego na mnie.Staliśmy i przyglądaliśmy się sobie z niedowierzaniem. Jeszcze nigdy nie widziałam tak seksownie go ubranego i zarazem elegancko.Jego włosy były idealnie uczesane co się rzadko zdarzało. Biała koszula opinająca jego tors wyglądała spod czarnej marynarki także idealnie na nim opiętej i zapiętej na jeden środkowy guzik.Pod szyją miał czarną muszkę.Jego nogi opinały ciemne rurki. Nic dodać nic ująć.
-Wow-powiedzieliśmy oboje na raz.
Podeszłam do niego zdecydowanym krokiem i złączyłam nasze usta.Po paru chwilach oderwaliśmy się od siebie.
-Pięknie wyglądasz-szepnął Zayn uśmiechając się.
-Ty też-odszepnęłam
-Proszę-Zayn wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. Sięgnęłam po nie i wyjęłam ze środka największą z możliwych buteleczkę COCO CHANEL.
-Zayn ale...
-Csiiii
Popryskałam się nimi dokładnie.Pachniały cudownie.Ich zapach idealnie komponował się z moim strojem.Odstawiłam perfumy do mojej kosmetyczki i podeszłam do mojej torby z której wyciągnęłam zawiniątko.
-A tu coś ode mnie-podałam dla Zayna prezent-wiem że to drobiazg z porównaniem do tego ile ty na mnie wydałeś dzisiaj ale rozumiesz...
-Dziękuje.Wiesz że nie musiałaś?-spojrzał mi prosto w oczy zapinając jedną ręką zegarek na lewym nadgarstku-Bardzo mi się przyda.
Uśmiechnęłam ciesząc się że chociaż razem dobrałam prezent dla kogoś bo na ogół to mi się nie udawało.
-Chodź musimy już iść-powiedział łapiąc mnie za rękę. Zeszliśmy na dół.Nawet dobrze mi szło chodzenie w tych butach.Sięgnęłam po torebkę do której włożyłam wszystkie rzeczy typowe dla kobiet.Brunet cały czas mnie poganiał ale był tak masakrycznie głodna że moje ruchy były ostro spowolnione.Zayn czekał na mnie w aucie i po kilkuastu minutach siedziałam obok niego.Od razu zapalił auto i wyjechaliśmy. -Długo jeszcze?-pytałam zniecierpliwiona bo głód coraz bardziej mnie nękał. On tylko się uśmiechał i jechał dalej.Wjechaliśmy do Los Angeles pełnego ludzi.Był wieczór.W oddali czyć było zapach potraw z całego świata.Ulice były pięknie oświetlone.Po chodnikach chodziły młode pary i grupki znajomych.Atmosfera panowała fantastyczna.Wjechaliśmy do centrum.Było słychać gorącą muzykę z jednej z knajpek przy bocznej uliczce gdzie ludzie tąńczyli i się bawili.Ale my niestety tam się nie zatrzymaliśmy.Zaczeliśmy jechać pod górę.W końcu Zayn zaparkował pod eleganckim budynkiem który okazał się restauracją.W dole widniał ocean i zachód słońca.Nie mogłam się niestety pozachwycać widokiem bo zaprowadził mnir do środka.Wnętrze było równie eleganckie jak i a zewnątrz.Panował czarno-biały wystrój z elementami czerwieni na stolikach.Było tu około 50 miejsc i połowa z nich była zajęta.Najbardziej zainteresował mnie stolik przy olbżymim oknie wychodzącym na ocean.Siedziało przy nim pięcioro mężczyzn i kobieta.Wszyscy wyglądali na okoł czterdziestkę i byli bardzo elegancko ubrani. Nie-pomyślałam.Podszedł do nas kelner.Zayn podał mu swoją kartę i ruszył w głąb stolików dokładnie do tego na który się gapiłam.Nie,nie-krzyczałam w myślach.To miałobyć spotkanie biznesowe,a ja myślałam że to kolacja tylko ja i Zayn.No ale trudno.Mam nadzieję że to nie będzie długo trwał bo chcę jeszcze zaszaleć w końcu ostatni dzień w tym cudownym miejscu.W końcu już niedługo Tom znowu będzie mnie gnębić.Zayn przywitał się z każdym po kolei i przedstawił mnie.Usiadłam pomiędzy nim a krągłym,wąsatym biznesmenem.Wszyscy razem o czymś gadali ale ja nie byłam w to wmieszana.Było mi potwornie nudno.Trzymaliśmy się za ręce pod stołem.Sięgnęłam wolną ręką do torebki żeby wyjąć IPhona i na przykład popisać z Niallem.Ale Zayn ścisnął mnie mocniej za rękę i wysłał ostrzegające spojrzenie.Cicho jęknęłam i usiadłam prosto.W końcu podali nam zamówione jedzenie.Czułam się jak idiotka bo jadłam je jakbym pierwszy raz widziała jedzenie ale cóż byłam potwornie głodna, a do tego to jedzenie było pyszne. -Ślicznie wyglądasz-powiedział jeden z nich-panie Maliku zazdroszczę-powiedział żartobliwie. Uśmiechnęłam się. -Niestety już jest zajęta-powiedział całując mnie w czoło. Po dwudziestu minutach moje męki się skończyły.Wyszliśmy na dwór gdy tylko się z tamtymi pożegnaliśmy i odetchnęłam świeżym powietrzem. -Boże jak tam było nudno-westchęłam,a Zayn zaśmiał się głośno. Gdy zajeliśmy miejsca w aucie odrazu zaproponowałam miejsce gdzie teraz pojedziemy. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod knajpą którą widziałam gdy jechaliśmy do restauracji.Zajeliśmy miejsce na zewnątrz.Dookoła tańczyły pary w rytm latynowskiej muzyki.Niektóre dziewczyny tańczyły danceholl.Postanowiłam się dołączyć.Zdjęłam buty i postawiłam przy stoliku. -Chodź-szepnęłam do Zayna. On zdjął marynarkę i muszkę.Rozpiął dwa ostatnie guziki koszuli przez co wystawały fragmeny jego tatuaży.Wyglądał masakrycznie pociągająco.Położyłam mu rękę na karku i złączyłam nasze usta.Moje biodra zaczęły wykonywać ruchy.Tańczyliśmy bardzo długo.Zayn pokazał co umie z tańca ulicznego,a ja z dance hollu.Zabawa była cudowna.Wszyscy ludzie dookoła byli tacy mili.Tańczyłam z niejednym przystojnym mulatem ale Zayn o nich nie był zazdrosny.W końcu podeszłam do Zayn i zcisnęłam go za pośladki na co on cicho jęknął. -Może zabawimy się w domu-szepnęłam mu do ucha-w łóżku. Byłam strasznie podniecona i chciałam mieć swój pierwszy raz z Zaynem-teraz.Nie wiedziałam co robię.Nie mogłam się opanować.Zayn chyba też.Chwyciłam drinka i wypiłam go do końca żeby podgrzać emocje.Był strasznie mocny ale nie dałam po sobie tego poznać.Zayn przygryzł dolną wargę tak seksownie że nie mogłam się powstrzymać.Pocałowałam go namiętnie i chwyciłam swoje buty.Truchtem omineliśmy tłum i wskoczyliśmy do samochodu.Nasze usta zetknęły się w namiętnym pocałunku.W końcu Zayn ruszył z gazem do domu.

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 15

Wjechaliśmy na podjazd pięknego domu.Był bardzo podobny do tego Zayna w Manchesterze tylko że dookoła było pełno palm,stał na zboczu wzgórza i w dole rozciągał się piękny widok na ocean.Cudo.W środku było też cudownie.Po prostu wszędzie był styl Zayna.
-Ja muszę teraz wyjść-postawił nasze walizki w korytarzu-wracam za dwie godziny-pocałował mnie i wyszedł.
Nie zdążyłam go o nic zapytać.Westchnęłam głęboko.Chwyciłam walizki które były cięższe niż by się wydawało.Po kilku dziesięciu minutach wtaszczyłam je z trudem na górę.Pociągnęłam je przez korytarz zaglądając do każdego pomieszczenia po drodze szukając sypialni Zayna.W końcu znalazłam coś co raczej powinno być jego pokojem.Pełno zdjęć jego sióstr i Deksa.Wstawiłam torby do środka i na chwilę usiadłam na łóżku żeby odetchnąć po czym wzięłam się do wypakowywania rzeczy.Otworzyłam białą szafę.Rozłożyłam swoje ubrania na dole,a Zayna na górze.Zajrzałam na ostatnią półkę gdzie leżało już pełno damskich ubrań.Chwyciłam pierwsze lepsze.Okazało się że są to niezbyt skromne stroje dla dziwki lub czegoś.Masakra.Przegrzebałam wszystkie aż na dnie półki znalazłam pistolet.Chwyciłam go niepewnie do ręki.Co to miało znaczyć? Po co mu pistolet jeszcze do tego schowany pod strojami dla dziwek? Nagle z dołu usłyszałam dzwonek SMSa.Ale to nie był mój telefon.Odłożyłam pospiesznie pistolet i te "ubrania" jak można je tak nazwać.Zbiegłam na dół.Mało co się nie wyjebałam na schodach.Na szafce przy drzwiach leżał czarny IPhon Zayna.Długo męczyłam się z pokusą odczytania wiadomości aż się poddałam.Zayn miał hasło ale było banalne.ROSE.Szybko weszłam w nową wiadomość.
"Spotkanie w starej fabryce jedwabiu." /TVXe
Te słowa cały czas krążyły mi po głowie.Jakie spotkanie? Z kim? TVXe? Bez zastanowienia wyszłam z domu i go zamknęłam.Zayn nie wziął samochodu więc ta fabryka musi być niedaleko.Wpisałam szybko w GPS w telefonie.Wyszukało mi jakąś ruinę niedaleko.Ruszyłam wraz z nawigacją.Zaczynał zapadać zmierzch.Nie bałam się zbytnio wędrować przez puste ulice ale z tego co słyszałam to spokojna dzielnica.Skręciłam w jakiś zaułek pomiędzy dwoma budynkami.Zrobiło się już całkowicie ciemno.Szłam długą alejką aż przede mną zobaczyłam opuszczoną fabrykę.Z metalowych,grubych drzwi bocznych wydobywały się męskie głosy.Podeszłam bliżej.
-Dobra,Watson chce nas załatwić-powiedział jeden.
-Który to?-zapytał drugi.
-Brat tej aktoreczki z Pottera-burknął Zayn.
Nachyliłam się do dziurki od klucza.Przy okrągłym stole siedziało siedmiu chłopaków w tym Zayn.Nagle Zayn wstał od stołu i gdzieś poszedł.Nachyliłam się jeszcze bardziej przez co telefon wypadł mi z kieszeni.Cała szybka się pobiła
-Kurwa-przeklęłam na głos chwytając telefon.
Niestety zapomniałam że podsłuchuje podejrzanych kolesi.Jeden z nich wyszedł zobaczyć co się stało bo na pewno wszystko usłyszeli.Stanęłam przed nim wryta,a on tylko się cwaniacko uśmiechnął i chwycił mnie za ramię,ciągnąc do środka.Zaczęłam wrzeszczeć ale on tylko zatkał mi usta jakąś obrzydliwie brudną szmatą.Posadził mnie na krzesło gdzie wcześniej siedział Zayn.Wszyscy patrzyli na mnie z krzywymi uśmieszkami.Pragnęłam w myślach żeby Zayn jak najprędzej przyszedł ale nie spieszyło mu się.Zawiązali mój nadgarstki sznurem z oparciem krzesła na którym siedziałam.Najpotężniejszy z nich wszystkich wstał i podszedł do mnie.Jak się domyślałam to był ich szef.Zaczął swoją ogromną dłonią błądzić po moim policzku.
-Widzę że lalunia bawiła się w szpiega?-powiedział-zapewne jesteś od BLACKA?
Pokręciłam przecząco głową.
-Nie kłam suko-warknął-mów kto Cię tu przysłał-prawie krzyknął a inni tylko się przyglądali.
Znowu zaprzeczyłam na co on zareagował uderzeniem mnie w policzek.Łzy same z siebie poleciały z moich oczu.Poczułam piekący ból w uderzonym policzku.Zaczęłam piszczeć i się wiercić ale to i tak nic nie dawało.
-Więc co koledzy proponujecie?-zapytał zachęcająco.
-Pobić i gdzieś wywalić-krzyknął jeden.
-Wyruchać-zaproponował drugi i na to każdy pokiwał zadowolony głową.
-Czyli ustaliliśmy-mruknął podniecony damski bokser i ukucnął.
Zaczął powoli rozpinać zamek u moich spodni.Zaczęłam go kopać nogami ale on tylko się zaśmiał,przywiązał mi je do krzesła i powrócił do swojej czynności."Zayn!!" zaczęłam krzyczeć w myślach.Byłam kompletnie zdezorientowana i przerażona.Jak Zayn mógł się zadawać z takimi ludźmi?
Nagle zza rogu wyszedł Zayn kompletnie nie wiedząc co się dzieje.Obok niego kroczyła piękna blondynka.Skąpo ubrana.Szli śmiejąc się z czegoś.
-Patrz Zayn co za dupa do nas przyszła-powiedział koleś zdejmujące mi już spodnie.
Zayn gdy tylko zorientował się że to ja siedzę na krześle podbiegł do mnie.Odepchnął z całej siły tego co przede mną klęczał i mnie rozwiązał.Zanim się obejrzałam wybiegłam z pomieszczenia.Na podwórku było zimno jak cholera ale mi to nie przeszkadzało.Biegłam przed siebie.Chciałam uciec jak najdalej z tamtego miejsca.Słyszałam krzyki ich wszystkich ale się nie odwracałam.Okłamał mnie.Nie powiedział mi że należy do jakiegoś gangu.Że Tom coś knuje bo muszą go załatwić.I najgorsze jest to że ruchali sobie co jakiś czas laskę.Łzy ciekły mi po policzkach.Musiałam jak najszybciej wrócić do domu.Do przyjaciół.W końcu dobiegłam do bramy Jego domu.Weszłam do środka.Pobiegłam na górę.Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro.Wyglądałam jak ósme nie szczęście.Włosy miałam poplątane.Makijaż rozmyty,rany na nadgarstkach od wżynającego się sznurka,a najgorszy był fioletowy siniak na połowie policzka.Dotknęłam go delikatnie ale zaraz zabrałam rękę bo ból był straszny.Wyjazd o tej porze byłby kompletnie bez sensu więc spakowałam moje rzeczy i weszłam do innej sypialni która znajdowała się jak najdalej od tej Zayna i miała własną łazienkę.Weszłam do niej i zamknęłam drzwi na klucz od wewnątrz.Poszłam do łazienki.Wzięłam przyjemną kompiel która i tak nie zmieniła mojego załamanego nastroju.Posmarowałam różnymi maściami które miałam pod swoją ręką siniaka.Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i wbiega po schodach na górę.Szybko zgasiłam światło i weszłam do łóżka,okrywając się szczelnie kołdrą.Zayn zaczął krzyczeć moje imię.Nie odpowiadałam.Jak mi się wydawało Zayn wchodził do każdego pokoju po kolei aż nacisnął na moją i drzwi się nie otworzyły.
-Rose?-krzyknął.
Nie odezwałam się.
-Rose to nie tak jak myślisz-powiedział-proszę otwórz drzwi,a ja Ci wszystko wytłumaczę.Daj mi szansę.
Westchnęłam swatając i lekko otwierając drzwi.
-Tak?-powiedziałam ironicznie.
-Proszę Cię wpuść mnie.Chyba nie będziemy gadać przez próg.
Po krótkim zastanowieniu się wpuściłam go i sama usiadłam po turecku na łóżku.Zayn miał podbite oko i całe czerwone ręce do łokcia.Przysunął sobie krzesło tak aby usiąść na przeciwko mnie.Zauważyłam że jego knykcie są całe we krwi bo cały czas na nie patrzył.
-Po co tam przyszłaś?-zapytał nie odrywając od niech wzroku.
-To ty miałeś się tłumaczyć-powiedział skupiając swoją uwagę na nim.
-Okey ale uwież nie czytaj więcej moich SMSów-poczułam że się czerwienię-jak pewnie zauważyłaś to było spotkanie-westchnął-spotkanie TVXe.Gangu który walczy z innym BLACKIEM od bardzo dawna.Tam jest Tom.Kiedyś u nich byłem ale odeszłem do TVXe przekazując wszystkie tajne informacje z BLACKA do TVXe.Od tamtej pory próbują się na mnie zemścić.I mamy z bandą hipotezę jak chcą to zrobić.-przerwał na chwile-Dziś to omawialiśmy.Na ogół mieliśmy spotkania w Londynie ale teraz wyszło inaczej.Przepraszam Cię za nich.Myśleli że jesteś z BLACKA...
-Dlatego chcieli mnie zgwałcić?-wtrąciłam się.
-Czasami ich ponosi-westchnął.
-Zauważyłam-wskazałam na mój policzek-a co to za laska?-zapytałam czując jak fala gniewu znowu mnie wypełnia.
-Prostytutka-powiedział niepewnie-właśnie na nich oni wyżywają kiedy na koniec spotkania kiedy ja już wracam do domu.
-Ta
-Naprawdę!Kiedyś też w tym uczestniczyłem ale odkąd jesteśmy razem skończyłem z tym.
-Koniec?-zapytałam.
-Rose przepraszam Cię.Naprawdę ukrywałem to tylko dla Twojego dobra.Uwież mi.Przepraszam jeszcze raz i.....Kocham Cię-powiedział tak czule i przepraszająco jak nigdy.
Ale ja nadal byłam zła.
-Jestem zmęczona-powiedziałam.
On zawiedziony kiwnął głową i wyszedł zawiedziony z pokoju.A ja znowu wślizgnęłam się pod kołdrę.On mówił prawdę.Słyszałam to w jego głosie.Nie wiedziałam czy dać mu kolejną szansę ale najwidoczniej chyba miał powód żeby mi o tym nie mówić.Tylko jaki?
Wstałam dopiero o 10.Poszłam do łazienki.Mój siniak wcale się nie poprawił wręcz stał się jeszcze gorszy.Włożyłam strój kąpielowy i szlafrok.Miałam zamiar popływać w basenie przy domu.Zeszłam na dół.Zayna nigdzie nie było co mi nie przeszkadzało.Postanowiłam jeszcze raz dać mu szansę.Przekonał mnie.Zjadłam tosty i wypiłam kawę.Przeszłam na bosaka po zimnej posadzce prosto do wielkich,szklanych drzwi przez które wyszłam do ogródka.Skierowałam się do ogromnego basenu na którym brzegu siedział Zayn mocząc nogi w wodzie.Przełknęłam ślinę i usiadłam obok niego.Pocałowałam go w policzek.
-Hej-powiedziałam.
-Cześć,piękna.
-Wątpię w to drugie-rzuciłam sarkastycznie.
-Dla mnie zawsze będziesz piękna choćbyś wyglądała dla innych jak potwór-powiedział gładząc siniaka-,Prze...
-Zapomnijmy-powiedziałam przerywając mu.
-Proszę-podał mi nowiutkiego,złotego IPhona 5s.-Widziałem szczątki Twojego dawnego i pomyślałem że...
-Nie mogę tego przyjąć-powiedziałam oddając mu telefon.
-Możesz i musisz-westchnął i lekko się uśmiechnął-a przez co będziesz gadać z Horanem?
Zrobiłam poddaną minę i chwyciłam telefon.Był śliczny.Idealny.Strasznie się nim jarałam a Zayn patrzył na mnie z ubawem jak na dziecko które dostało nową zabawkę a tak poniekąd było.Zrobiłam oczywiście pierwsze selfie z Zaynem na nowym telefonie które wyszło zajebiście i wrzuciłam na instagrama.Potem odłożyłam go na bok w bezpieczne miejsce,zdjęłam szlafrok i wskoczyłam do basenu.Woda rozprysnęła się na wszystkie strony.Gdy wypłynęłam na powierzchnie Zayn był cały mokry i patrzył na mnie z ironicznym oburzeniem.Wiedziałam że planuje zemstę więc szybko popłynęła przed siebie.Woda była cieplutka i czysta.Zanim się obejrzałam Zayn pociągnął mnie za nogę tak że znalazłam się pod wodą.Wypłynęłam obok niego obejmując jego biodra nogami a szyje rękoma.Był w samych slipkach.Jego tatuaże cudownie eksponowały się z jego seksownie opaloną skórą.Pocałowałam delikatnie jego wargi.Potem nasz pocałunek stawał się coraz bardziej nachalny.Nagle Zayn zanurkował razem ze mną.Nie przerywaliśmy pocałunku.To było dziwne uczucie-całowanie się pod wodą ale bardzo przyjemna i romantyczne.W końcu nie wytrzymałam i oderwałam usta żeby wypłynąć na powierzchnię bo brakowało mi tchu.Zayn wypłynął nad wodę zaraz po mnie.
-Idziemy dziś na kolację-powiedział znowu łącząc nasze usta.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 14

Zapukałam niepewnie do drewnianych drzwi.
-Proszę-usłyszałam męski głos.
Weszłam do środka.Stanęłam przed biurkiem Zayna.Dzisiaj ledwo zdążyłam do pracy bo oczywiście zaspałam.Tom mnie lekko ochrzanił ale Anabell mnie wytłumaczyła.Oczywiście Watson znowu nawalił mi roboty ale tym razem Ann nie mogła mi pomóc bo sama miała dużo roboty i tylko wysłała mi współczujące spojrzenie.Jeszcze do tego Zayn wezwał mnie do swojego gabinetu w "ważnej sprawie".Tom nie był zadowolony ale w dupie to mam.
-Hej Rose-podszedł do mnie i pocałował-usiądź-wskazał fotel koło swojego biurka,a sam zajął swoje miejsce.
-Co chcesz?-zapytałam czując że mój lenku wysokości z każdą chwilą spędzonej na takiej wysokości się nasila.
-Masz urodziny w czwartek,prawda?-zapytał-masz wtedy wolne?-uśmiechnął się.
-Tak i tak-spojrzałam w jego roziskrzone oczy.
-Więc w czwartek z rana bądź gotowa na wyjazd.Spakuj się.-oznajmił spokojnie.
-Co? Jak to? Ale gdzie?-byłam zszokowana jego wypowiedzią.
-Spakuj się jakbyś leciała do ciepłych krai na 4 dni okey? O 7 będę po Ciebie-powiedział spokojnie patrząc w moje przerażone oczy.
-Leciała?Samolotem?Mam lęk wysokości i...nie.Pogrzało Cię?-rzuciłam oburzona.
W ogóle nie obchodziło go moje zdanie.Co on sobie myślał?To że jesteśmy razem od w zasadzie dwóch dni nie znaczy że może mi układać plany na przyszłość.Zapadła cisza co oznaczało koniec rozmowy.Wkurwiona że nic więcej mi nie powiedział i sensem tej rozmowy wyszłam trzaskając drzwiami.Gdy trafiłam do swojego biura złość mi nie ustępowała i wyżywałam się na Ann i Tomie.Nie mogłam się wogóle skupić.
-Idź do domu-powiedział Tom podchodząc do mojego biurka.
-Mam jeszcze trochę...-przerwałam bo musiałam wpisać kod.
-Skończę za Ciebie-rzucił uśmiechając się i wręczył mi moją torebkę.
-Dziękuje i Hej-powiedziałam wychodząc.
Że Tom tak postąpił?WOW.Gdy ktoś mi to opowiedział nigdy bym nie uwierzyła że Tom może być taki łaskawy.Byłam dla niego dziś strasznie chamska ale każdy ma czasami gorszy dzień.Wychodząc z biurowca zadzwoniłam do Nialla.
-Niall jesteś w domu?-zapytałam z nadzieją.
-Nie w robocie a coś się stało?-był wyraźnie przerażony.
-Nic nic myślałam że trochę sobie razem poplotkujemy ale trudno,kiedy indziej pa Niallku-dodałam rozłączając się.
Nie wiem co robić dalej.Wracać do domu czy gdzieś pójść?Nagle zadzwonił mój telefon.Odebrałam.
-Co?-zapytałam wkurzona bo to był Zayn
-Ej ej-oburzył się-co tak nie miło?
-Domyśl się-burknęłam.
-Aaaaa-zaśmiał się-gdy dolecimy na miejsce nie będziesz narzekała.
-Nigdzie nie jadę-warknęłam.
-Dobrze-śmiał się-Gdzie jesteś?
-Pod biurem-trochę się uspokoiłam.
-To czekaj tam na mnie-rzucił kończąc rozmowę.
Już się poświęciłam i poczekałam pare chwil aż brunet wyszedł z biura.
-Idziemy do tatuażysty?-powiedział próbując mnie pocałować ale odchyliłam głowę.
-Mówiłam.Nie mam kasy.Może w następnym miesiącu po wypłacie-rzuciłam idąc i zostawiając go w tyle ale szybko nadrobił dystans między nami.
-Ale ja mam-powiedział szczerząc się-pożyczę Ci.
-Nie nie chcę od Ciebie żadnych pieniędzy.
-Oddasz mi po wypłacie okey?-zapytał-a teraz wsiadaj do auta i nie marudź.
Wsiadłam do auta i przez całą podróż tylko mu odburkiwałam co go wyraźnie śmieszyło.
-No Rose nie obrażaj się-położył rękę na moim kolanie-zobaczysz nie będzie tak źle.Przecież nie jestem pedofilem-zachichotał.
-Prawie-burknęłam na co on zareagował jeszcze większym śmiechem.
W końcu dojechaliśmy i wysiedliśmy przed jakimś luksusowy salonem tatuażu.
-Pewnie jest tu drogo i będę musiała Ci oddać połowę wypłaty-stanęłam przed drzwiami do środka żeby się jeszcze zastanowić czy się nie x ale Zayn pociągnął mnie do pomieszczenia.Znalazł jakiegoś kolesia ostro optatuowanego który miał nam zrobić tatuaże.Zaprowadził nas do oddzielnego pomieszczenia ze sprzętem.Usiadłam obok Zayna na krześle na przeciwko tatuażysty.
-To kto pierwszy i co?-uśmiechnął się przyjacielsko-A i jestem Alex-podał mi rękę.
-Rose-odwzajemniłam uścisk.
-Zayn będzie pierwszy-powiedziałam.
-Więc tak-zaczął Zayn-ja chcę na prawym biodrze pistolet,dosyć spory i pod lewym obojczykiem zamalowany trójkąt.
Po kilku dziesięciu minutach Zayn miał namalowane na skórze nowe tatuaże które przez dwa dni muszą być obwinięte bandażami.Teraz przyszłam kolej na mnie.
-Ja chcę samolocik pod nadgarstkiem-pokazałam mu wielkość-i też pod lewym obojczyku Trójkąt,identyczny jak u Zayn tylko że sam kontury.I po jakimś czasie moje zamówienie również było wykonane.Muszę przyznać bolało ale opłacało się.Efekt był rewelacyjny.Dokładnie takie o jakich marzyłam ale także musiałam przez dwa dni w tych miejscach nosić bandaże.Alex podszedł z nami do kasy i powiedział dla Zayna ile to ma kosztować i brunet starał się robić wszystko żebym nie dosłyszała ceny.
-Ile kosztowało?-zapytałam zła.
-Nic-powiedział zadowolony z siebie.
Wsiadłam do auta.
-Kurwa.Mów.Muszę wiedzieć ile mam oddać!-warknęłam patrząc na jego uradowaną twarz.
Ruszyliśmy.
-Kocham Cię-powiedział żeby tylko odwrócić temat.
Nie odpowiedziałam byłam na niego wkurwiona jak nigdy.Gdy tylko zaparkował przed moim blokiem wyskoczyłam z samochodu bez żadnego pożegnania tylko przed trzaśnięciem drzwiami jego auta powiedziałam:
-Dziękuje-i rzuciłam ironiczny uśmiech.
Wpadłam do domu zła.Była już 22.Kiedy ten czas przeleciał?Wzięłam odprężającą kompiel. Przebrałam się i wskoczyłam do łóżka.
-Kurwa-warknęłam bo kolejna lawina SMSów przyszła na mój telefon i nie mogłam zasnąć.
Wszystkie od nikogo innego jak Zayna. Pare razy musiałam się w nocy budzić żeby je pousuwać.Nawet ich nie czytałam tylko szybko przeglądałam.Nic ciekawego.Odpisywać mi się też nie chciało.Tym razem już nie dam rady zasnąć więc zrezygnowana wyciągnęłam jakieś ubrania (krótki czarny sweterek i rurki z postrzępionymi dziurami).Zrobiłam kok i makijaż.Dosyć mocny.Miałam jeszcze trochę czasu więc zjadłam płatki i wypiłam kawę.Chwyciłam książkę którą niedawno kupiłam.Wciągnęłam się i uświadomiłam sobie że już mój tramwaj odjechał chwyciłam torbę i włożyłam krótkie,białe air forsy.Wybiegłam z domu żeby zdążyć na kolejny.Gdy weszłam do biura byłam już 15 minut spóźniona.
-Tak wiem przepraszam ale się zaczytałam-uprzedziłam pytanie Toma bo po jego wyrazie twarzy było widać że chciał je zadać "Czemu znowu się spóźniłaś".Od spotkania naszego w domu Zayna za dużo nie gadamy-prawie wcale.Usiadłam przy swoim miejscu pracy.
-A gdzie Ann?-zapytałam nie zauważając jej.
-Będzie później bo musiała iść do lekarza-warknął.
Więcej już do niego się nie odzywałam.Byłam skupiona na robocie bo znowu mi nawalił a sam siedział na jakichś facebookach i innych portalach.Miałam już coś powiedzieć ale się powstrzymałam z komentowaniem bo wiem że nic dobrego by z tego nie wynikło.Po dwóch godzinach do biura weszłam Anabell.Była jakaś...dziwna.Zła,smutna,zmarkotniała.
-Hej-burknęłam gdy weszła i nic więcej.
Musiała mieć zły dzień bo nic do nas nie gadała co się rzadko zdarzało.Nagle Tom odebrał słuchawkę.Coś tam pomruczał aż się do mnie odezwał:
-Rose Malik Cię wzywa do bufetu za 5 minut-powiedział posępnie.Pewnie znowu był niezadowolony że znowu Zayn wyrywa mnie z roboty.Westchnęłam i wyszłam.Zjechałam na dół windą.Musiałam przepychać się przez tłumy ludzi w holu głównym aż dopchałam się do drzwi bufetu.Weszłam do środka.Na szczęście tu tylko pare stolików było zajętych.Przy jednym z nich siedział Zayn.Podeszłam do niego.
-Cześć-wstał żeby się ze mną przywitać ale ja szybko usiadłam-o co Ci chodzi?-warknął.
-To ci o co chodzi?-byłam zła jak nigdy-ustalasz za mnie mój dzień urodzin.Nawet nie pomyślałeś że chciałabym się spotkać z przyjaciółmi?Jeszcze do tego nawet nie mówisz gdzie mam z Tobą lecieć!Nie jestem Twoją własnością!-prawie krzyknęłam-I ten tatuaż.Jakbym była jakąś nie do końca sprawną żebym sama za niego zapłaciła.
-Ja pierdole.Chcę Ci zrobić prezent a ty wolisz się spotkać z tym swoim Horanem. Proszę bardzo.-warknął-a co do tatuażu nie musisz oddawać.I odpisuj na smsy.
-Muszę-krzyknęłam i wyszłam i tak wszyscy ludzie się na nas patrzyli jak na debili a szczególnie na mnie bo wyszłam na jakąś histeryczkę.Weszłam do biura jeszcze bardziej rozzłoszczona niż do tej pory.Opadłam na swoje miejsce.
-Uuu widzę że było ostro-zaśmiał się Tom.
-Zostaw ją-oburzyła się Ann.
Jakoś wytrzymałam do końca.Wyszłam jako pierwsza i już o 18.Szybko skończyłam zadane mi prace bo chciałam zapomnieć o złości i skupiłam się tylko na robocie.Poszłam zatłoczoną uliczką do najbliższego przystanku metra.Wpadłam na świetny pomysł.Zrobię coś dla siebie i zapiszę się na zajęcia z dance holu połączonego z tańcem brzucha.Tylko gdzie.Szybki smsa do Kat "Gdzie chodzisz na zajęcia z tańca?".Po paru minutach przyszła odpowiedź "Do Studio Dance FP".Gdy tylko weszłam do domu znalazłam ich numer w internecie i zadzwoniłam.Zapisałam się.Mogłam przyjść na zajęcia początkowe dzisiaj o 20.Tylko muszę wziąć jakiś strój.Najlepiej dresy i sportowy stanik.Akurat to znalazłam w mojej szafie więc wżuciłam to i wody do torby.Zjadłam coś na szybkiego (zamówiłam pizzę) i wyszłam z domu.Na szczęście to było blisko mojego mieszkania więc nie musiałam niczym dojeżdżać tylko zdrowo się przeszłam.Stanęłam przed sporawym budynkiem w którym znajdowało się te całe studio.Weszłam do środka i skierowałam się do jakiejś pani w stylu sekretarki.Przedstawiła mi wszystko i wytłumaczyła.Zajęcia będę miała we wtorki,piątki i soboty po dwie godziny.Moją instruktorką będzie jakaś Martina Jackson.Pokazała mi gdzie będzie nasza sala spotkań i szatnia.Więc skierowałam się do tej szatni.Na szczęście to były zajęcia dla początkujących więc wszystkie dziewczyny które siedziały w środku nie miały żadnego pojęcia o dance hollu jak i ja.Gdy się przebrałam zostało jeszcze 20 minut do rozpoczęcia zajęć.Nagle do szatni wpadła Kat.
-O boshh Rose-krzyknęła do mnie i mnie przytuliła.-Wiedział już po tym smsie że się zapiszesz.Zajebiście.Przynajmniej sama nie będę-była strasznie szczęśliwa w przeciwieństwie do mnie bo cały czas przed oczami stawała mi kłótnia z Zaynem.
-Instruktorka jest świetna.Jeju jak ona się rusza-rzuciła nakładając dresy.
-To od kiedy ty tu chodzisz-zapytałam z zaciekawieniem.
-Teraz będę dopiero drugi raz więc wiesz-uśmiechnęła się-ale obok w sali tacy przystojniacy tańcząc breakdance że szok.Podobno będziemy mieli z nimi jakiś układ-powiedziała podniecona.
Już widzę minę Zayna jakby zobaczył jak tańczę z jakimś przystojniakiem.
Nagle zadzwonił telefon.-Zayn.Odebrałam. A co mi tam?
-Gdzie jesteś?-zapytał.
-Na zajęciach-powiedziałam z irytacją.
-Co?Jakich?-walnął zaciekawiony.
-Dance hollu połączony z tańcem brzucha-zaśmiałam się-muszę już kończyć.
Rozłączyłam się.Już widzę jego minę.No ale cóż ja też potrzebują czegoś od życia.
-Chodź Rose -zawołała mnie Rose wchodząc na salę.
W środku znajdowała się już jakaś dziewczyna nie wiele starsza odemnie była piękna z porównaniem do mnie.Na początku przywitała nas i wytłumaczyła na czym będą polegać nasze zajęcia.Przez drzwimiesiące uczymy się układu a potem mamy występy.I jak to Kat mówiła będziemy mieli to połączone razem z chłopakami ale to dopiero potem jak najpierw się nauczymy całego same.Zatańczyła nam ten pierwszy układ z jakimś przystojniakiem.Boshhh wyszło im to świetnie.Rzeczywiście ona zajebiście się ruszała.Zaczęliśmy.Przez pierwsze pół godziny rozgrzewałyśmy się.Potem godzina nauki podstawowych ruchów co mi wychodziło nadzwyczaj dobrze i sama Martina przyznała że jestem jak do tej pory najlepsza i że mam do tego tańca predyspozycje.I ostatnie pół godziny przeznaczyła na nauczenie nas fikołka w powietrzu w przód.Oczywiście tyle czasu nam nie wystarczyło ale powiedziała nam że całe kolejne zajęcia poświęci tylko na to.Wyszłam na zewnątrz przebrana i zmęczona jak nigdy.Coś czuję że będę miała zakwasy przez kolejny minimum tydzień.Kat podwiozła mnie do domu.Gdy tylko weszłam do domu zjadłam pożądaną kolacje,wykąpałam się,przebrałam i położyłam spać.
Cała środa przebiegła dosyć optymistycznie.Mogłam zdjąć już opatrunki. Tatuaże były cudowne.Strasznie mi się podobały.Wróciłam z domu już o 15 bo nie było roboty.Nie miałam co robić więc posiedziałam długo na tumblerze i znalazłam zawaliste zdjęcia kolorów włosów.Zdecydowałam się pójść po różową farbę do włosów i pomalowałam sobie końcówki.Wyglądały fajnie.Ja mi się znudzą to albo je zetnę albo rozjaśnię.Więc nie było problemu.Strasznie dużo rzeczy zmieniłam w swoim wyglądzie.Najpierw tatuaże,taniec który też wpłynie na mój wygląd i włosy.Ale po to jest życie żeby z niego korzystać.Moja mama byłaby ze mnie zadowolona wiedząc że mam swój własny styl i rozum.Nigdy jej nie przeszkadzali ludzie mający swój odmienny styl,religie i nie mieszała się w politykę tak jak ja.Za to tata gdyby zauważył moje tatuaże to by dał mi paro godzinne kazanie ale w końcu mama by go przekabaciła.I on był wielkim politykiem.Z kim by się nie spotkał musiał z nim tworzyć dyskusje o polityce.
Przygotowałam sobie w końcu pożądany obiad i posłuchałam muzyki,czytałam i takie tam drobnostki.Około 1 w końcu położyłam się do snu bo oglądałam film.Kompletnie ani przez chwilę nawet nie pomyślałam że miałam się pakować.Jeszcze czego.Zasnęłam bardzo szybko jak na siebie.
-Rose?Rose?-ktoś mną potrząsał.
Otworzyłam oczy. Zayn.
-Jak tu wszedłeś?-zapytałam obojętnie przewracając się na drugi bok.
-Miałaś otwarte drzwi-powiedział spokojnie-gdzie Twoja walizka?
-Upsss zapomniałam,moja wina-burknęłam ironicznie.
-Rose nie chcę się kłócić-powiedział obchodząc moje łóżko i siadając przy mnie.
-Ja też nie tylko że ty zacząłeś tym całym wyjazdem.
-PREZENT to ma być rozumiesz?
Pocałował mnie bardzo czule i złożył powalające życzenia.Następnie wstał.
-Gdzie masz walizki?-zapytał rozglądając się po pokoju.
-Na najwyższej półce w szafie na korytarzu-westchnęłam-ale nigdzie nie jadę.
Nie skomentował tylko odrazu poszedł na korytarz.
-Kurwa-usłyszałam jak coś się zwala i jak Zayn klnie.
Zachichotałam w łóżku.Za to on wszedł do mojej sypialni i zaczął pakować moje rzeczy do walizki.Wyjmując mój strój kąpielowy był nim strasznie zaintrygowany.Próbowałam zasnąć ale on cały czas kazał mi iść się ogarniać.
-Proszę Cię Rose idź do tej pieprzonej łazienki się przebrać-powtarzałam po raz dwudziesty-oczywiście nie obraziłbym się gdybyś zrobiła to przy mnie ale nie będę zły jak pójdziesz do łazienki.Zaufaj mi.-właśnie pakował moje conversy.
Nie pewnie ruszyłam do łazienki chwytając ostatnią rzeczy których nie spakował (wysokie szorty,białą bluzkę i czarny długi sweterek).W łazience obmyłam się,zrobiłam delikatny makijaż,ogarnęłam włosy no i się przebrałam.
-Już?- zapytał zniecierpliwiony.
-Nie muszę coś zjeść.
-Zjesz w samolocie,chodź.-pociągnął mnie do wyjścia.
Wsadził walizkę i usiadł na miejscu kierowcy czyli obok mnie.Spojrzał na mnie.
-Wow pomalowałaś włosy-zapalił samochód.
-Jak widać.
-Pięknie jak zawsze.
Uśmiechnęłam się lekko i po raz kolejny moje policzki się zaczerwieniły.Zaczęła się fala telefonów z zajebistymi życzeniami urodzinowymi.Najpierw Niall,potem Kat,Ann,Tom(nie wieżę),tata Nialla.
-Już,szybko-powiedział Zayn a akurat kończyłam gadać z tatą Nialla.
Brunet wyciągnął nasze walizki.Próbowałam swoją mu zabrać żebym sama mogła ją ciągnąć ale on mi oczywiście nie pozwolił.Prowadził mnie jakimiś tyłami lotniska.W końcu wyszliśmy znowu na otwartą przestrzeń.Jacyś kolesie sprawdzili Zayna dokumenty.Na środku pasa startowego stał samolot karykatura.Widniał na nim napis M&Z P.R.O.D.U.C.T.I.O.N.Czyli to był Zayna prywatny samolot.
-Wsiadaj-powiedział.
Weszłam do środka niepewnie.W końcu zaraz będę musiała stoczyć walkę z moją chorobą.W środku były cztery czteroosobowe miejsca.Usiadłam na tyłach.Dobrze że  tych czwórkach były stoliki.Za chwilę przyszedł Zayn. Usiadł obok mnie.
Cały start Zayn trzymał mnie za rękę.Nie było tak źle.Dziwne uczucie.Na szczęście okna były przyciemniane więc nie musiałam patrzeć w dół.Cała podróż minęła bardzo przyjemnie.Po pokładzie chodził się Alex z jedzeniem dla nas.
-Lądujemy-oznajmił podchodząc do nas.
Gdy tylko wylądowaliśmy na stałym gruncie i wypakowano nasze bagaże wyszliśmy.Zeskoczyłam z pokładu.Co kurwa?Znajdowaliśmy się na środku jakiegoś pustkowia,w górach.Było zimno jak cholera chyba z minus 25 stopni.Dookoła góry tylko obok nas mały drewniany domek.
-Co?-zanim Zayn zdążył się połapać samolot odleciał.
Cała się trzęsłam.
-Powiadasz ciepłe kraje-wybąkałam.
-To ten huj jeden ja pierdole-chwycił kluczyki zakopane już w śniegu i nasze torby.
-Szybciej-zaśmiałam się dokopując pod drzwi.
Zayn pośpiesznie otworzył drzwi.W środku nie było wcale cieplej niż na zewnątrz.Brunet odrazu podbiegł do kominka żeby rozpalić ogień.Byłam cała zmarznięta i w śniegu.Wszystko mi przemokło tak samo jak Zayn.Po omacku znalazłam włącznik światła.Znajdowaliśmy się teraz w salonie z kominkiem i kanapą.Połączonym z malutką kuchnią.Były drzwi do łazienki w której był tylko prysznic i toaleta.Obok wejścia do środka były drewniane schody na górę.Wzięłam jeden kocyk z kanapy i ruszyłam na górę żeby się rozejrzeć.Był tam mały korytarzyk i po jego obuch stronach znajdowały się sypialnie dwie dwuosobowe.Zeszłam zpowrotem na dół.Dla Zayna udało się rozpalić w kominku.Opadłam na kanapę i zaczęłam się wić ze śmiechu.
-To gdzie mieliśmy być?-zapytałam roześmiana.
-W Los Angeles-burknął-A miało być taki fajnie.Przepraszam-powiedział zawiedziony.
-Nie ma za co to na pewno moje najlepsze urodziny w życiu.Jakaś przygoda,a tak byśmy pewnie siedzieli w jakichś luksusach-znowu wzięło mnie na śmiech.
Zayn położył się kładąc głowę na moich kolanach.Chwyciłam drugi koc i przykryłam także jego.
-Nie wiem co my zrobimy,nie mamy ani ubrań ani kurwa niczego.Dobrze że lodówkę napełnili.-powiedział poważnie.
-Coś jutro wymyślimy,nie bój się.Jakaś wioska musi być niedaleko.A tak wogóle wiesz gdzie jesteśmy?-zapytałam.
-Nie możliwe że w Alpach,we Włoszech.
Znowu się zaśmiałam.Zawsze kochałam takie ekstremalne warunki,przygody.
-A czemu oni nas tu wogóle przywieźli?-zapytałam gdy się trochę ogarnęłam.
-To pewnie kolejny pomysł Alexa.Już raz mnie tak wrobił ale dałem mu drugą szansę ale tera poważnie się zastanowię.
-Zrobię herbatę-powiedziałam wstając i idąc do kuchni.
-Na prawdę Ci się podoba?-zapytał z nadzieją.
-Pewnie na pewno to jest dla mnie większa frajda niż siedzenie w hotelu-powiedziałam szczęśliwa.
-To dobrze-powiedział i sam zaczął się śmiać.
Wypiliśmy wspólnie herbatę i ja jako pierwsza poszłam się umyć.Gdy tylko weszłam pod prysznic i go włączyłam na najcieplejszy strumień.Za to prysnęła woda zimna jak lód z pośpiechu z niego wyszłam,owijając się ręcznikiem i klnąc na cały głos. Odrazu wyszłam z łazienki.
-Kurwa tam jest woda zimna w huj-warknęłam.
-O rany-westchnął-trudno dziś się nie umyjemy a jutro coś wymyślę.
Weszłam z powrotem do łazienki wkładając na siebie piżamę i rozczesując.
-Możesz iść teraz ty-powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Zayn?-krzyknęłam ale nikt się nie odzywał.
Poszłam więc zrezygnowana na górę.W pokoju po prawej stronie korytarzyka stały dwa oddzielne łużka ale tam nie było Zayna.Weszłam do drugiego na przeciwko.Na wielkim,dwuosobowym łóżku spał Zayn otulony puchową pieżyną.Usiadłam obok niego i przeczesałam dłonią jego puszyste włosy na co on tylko mruknął ale się nie obudził.Gdy tak spał wyglądał na takiego bezbronnego jak mały chłopiec.Westchnęłam i położyłam się obok niego przykrywająca się szczelnie kocami.
Z rana gdy się obudziłam Zayna znowu nie było przy mnie więc zawiedziona zeszłam na dół.Tam też go nie było.Lekko uchyliłam drzwi żeby zobaczyć czy nie wyszedł na zewnątrz.Jednak panowała tam ogromna śnieżyca.Szybko zaryglowałam drzwi i usiadłam na kanapie.Gdzie on może być?Żeby odwrócić swój rozum od zamartwiania się zaczęłam rozpalać w kominku.Może mu się coś stało?Ta myśl cały czas mnie męczyła.Po kilkunastu minutach w końcu udało mi się.Usiadłam roztrzęsiona na kanapie.Przecież po co by wychodził w taką śnieżycę jeszcze do tego nie zostawiła żadnej kartki,nic.Zaczęłam już się poważnie martwić kiedy przez drzwi weszła roztrzęsiona postać. Zayn. Od razu rzuciłam mu się na szyję.Był cały przemoczony i zziębnięty.
-Gdzieś ty do cholery był?-zapytałam przynosząc mu suche ubrania-kurwa wyobraź sobie że ja też umiem się martwić.
-Poszedłem do miasta któro znajduję się 400 metrów od nas.-zaczął zdejmować ubrania-zadzwoniłem z budki telefonicznej do Alexa i ma niedługo po nas przylecieć z pilotem.Tłumaczył się tym że jest stary-gdy tylko nałożył suche ubrania zaprowadziłam go na górę do łóżka i przykryłam paroma kocami.
-Będziesz chory,zobaczysz.W takim stroju jeszcze do tego w śnieżycę,szok-burknęłam kładąc na niego jeszcze jeden koc.
-Nie będę,nie będę zaraz polecimy do LA i będzie dobrze.
-Oby.Idę po herbatę;.
Zaniosłam ją dla Zayna a sama poszłam się ubrać.Włożyłam najcieplejsze ubrania jakie miałam czyli czarne rurki,bluzkę z długim rękawem i bluzę.Nagle rozległo się pukanie do drzwi.Szybko je otworzyłam.
-Witam pana serdecznie-powiedziałam sarkastycznie słysząc kroki Zayna.
Nie wpuściłam go do środka chodź na zewnątrz nadal panowała śnieżyca.Niech chociaż trochę poczuje co my przeżyliśmy jak nas na te zadupie wysadził.Dobra był stary ale mała kuracja mu nie zaszkodzi.W końcu Zayn znalazł się z walizkami przy mnie.Rzucił złowrogie spojrzenie dla Alberta,a on od razu zaczął się tłumaczyć:"Nie dowidzę czasami i źle odczytałem Los Angeles".
Wsiadłam szybko do samolotu w którym było cieplutko i przyjemnie.Dopiero teraz dotarło do mnie że jestem głodna jak wilk. Zayn tkwił z Albertem jeszcze trochę na zewnątrz bo pakowali walizki.Gdy tylko oboje wszedli do środka razem poszli do kabiny pilota gdzie wyraźnie dało się słyszeć Zayn dawał opieprz dla pilota i Alberta przez 20 minut.Potem wrócił do mnie zadowolony i usiadł naprzeciwko.
-Dobrze mówiłem.Byliśmy w Alpach we Włoszech-uśmiechnął się.
-Wow.
Ta podróż była równie przyjemna jak poprzednia.Tylko że trwała dłużej.Albert zadbał o to żeby było nam jak najlepiej i Zayn się na nim nie mścił.W końcu ponownie oznajmił że jesteśmy na miejscu.Wysiedliśmy na tyłach lotniska które znajdowało się na zboczu jakiejś góry,a w dole rozprzestrzeniał się ogromny ocean.Podbiegła do barierek.Było pięknie.Tu za to było gorąco w huj.Ale lepsze to niż mróz.Zaczęłam się pocić w tych ubraniach jak dziwka w kościele.
-Chodź-pociągnął mnie Zayn dźwigając dwie walizki do tylnego wejścia gdzie znowu jacyś kolesie sprawdzali jego dokumenty.Przeszliśmy kawał lotniska i wyszliśmy głównym wyjściem.Na zewnątrz stał wielki szyld "Welcome to the Los Angeles".Zayn otworzył drzwi do jakiegoś samochodu i wsiedliśmy do środka auta.
-To gdzie jest ten hotel?-zapytałam rozglądając si dookoła żeby zobaczyć jak najwięcej chodź i tak wiedziałam że to dopiero początek.
-A kto powiedział że będziemy mieszkać w hotelu?-zapytał uśmiechając się cwaniacko do mnie i zapalając samochód.