Znowu trzeba wstawać.Nie wiem jak sobie poradzę w tej robocie.Całą niedzielę przeleżałam więc jeszcze nie jestem wprawiona w chodzenie o kulach ale może sobie jakoś poradzę.Wstałam z łóżka ociężale.Nie chciało mi się brać kuli więc pokuśtykałam do łazienki o własnych siłach.Szybko obmyłam się i nałożyłam makijaż.Rozczesałam włosy i je ułożyłam.Następnie ruszyłam do szafy żeby coś ubrać.Tym razem nie starałam się tak w dobraniu stroju jak na rozmowę kwalifikacyjną.Ubrałam się bardziej "normalnie".Teraz chciałam przejść do kuchni ale tam już bedę musiała trochę pochodzić więc wzięłam kule i ruszyłam w zaplanowane miejsce.Z trudem przygotowałam sobie śniadanie.Z pośpiechem je zjadłam i jak najszybciej mogłam wyszłam z domu żeby zdążyć na tramwaj bo byłam już spóźniona.Dobrze że w najepszym wypadku zdejmą mi bandaż na koniec tygodnia i będę mogła już normalnie funkcjonować.Zdążyłam na środek lokomocji i po 20 minutach trafiłam pod tak dobrze znany mi wieżowiec.Weszłam do środka.Nie wiedziałam do kąd mam się udać.Więc przystanęłam przy ladzie sekretarki i grzecznie ją zapytałam gdzie mam się teraz skierować.Odpowiedziała najgorszym scenariuszem jaki mogłam sobie wyobrazić.
-Do biura pana Malika.
Niestety powolnie doczłapałam się do windy i nacisnęłam przycisk dzięki któremu przedostałam się na najwyższe piętro budynku.Zapukałam do drzwi prowadzący do biura i zaczekałam na pozwolenie.
-Proszę-usłyszałam męski głos który tyle razy słyszałam.
Weszłam i stanęłam jak najbliżej drzwi żeby następnym razem uniemożliwić zamknięcie mnie.Pomieszczenie było całe oświetlone przez promienie słoneczne wpadające przez przeszkloną ścianę.Widok za nią był zapierający dech w piersiach jak i ostatnim razem.Oczywiście mdłości zaczęły mnie "atakować" ale udawało mi się je powstrzymywać.
-Dzieńdobry-powiedziałam pod nosem patrząc w ziemię.
-Witaj Rose-powiedział łagodnym głosem Zayn-jak noga?
-Lepiej-skłamałam.Tak na prawdę nie czułam żadnej różnicy od dnia skręcenia.
-Cieszę się-powiedział jak się mogłam domyślić z uśmiechem-zaraz powinien tu się zjawić Tom,który Cię oprowadzi po budynku i przedstawi twoje zadania-powiedział.
Mój zwrok dalej był wbity w podłogę.Cisza którą trwała pare chwil była strasznie onieśmielająca.Z uwagą czekałam aż przyjdzie ten cały Tom i mnie stąd zabierze.
-Może usiądziesz?-zapytał w tej samej chwili gdzy do pokoju wszedł...przystojniak z basenu.
Na jego widok odruchowo poprawiłam włosy i jak zaczarowana patrzyłam na każdy jego ruch.
-Cześć Zayn.-powiedział wchodząc do pomieszczenia.
-Dzieńdobry Tom-uśmiechnął się i wskazał na mnie-to jest nasza nowa współ pracownica...Rose Tomson.
Chłopak szybko odwrócił się w moją stronę i się szeroko uśmiechną.
-Witaj Rose-powiedział z rozśmieszeniem.
-Cześć-odpowiedziałam trochę bardziej zdenerwowana od niego.
-To wy już się znacie?-zapytał zdziwiony Malik.
-Tak i już będziemy ruszać w trasę bo nie ma sensu tracić czasu.-powiedział Tom i szybko wyprowadził mnie z biura.
-Co Ci się stało w nogę?-zapytał gdy szłam przy nim wspomagając się na kulach.
-Wypadek na beżni-opowiedziałam z uśmieszkiem na twarzy gdy tylko wspomniałam sobie tamtą ośmieszającą chwilę.
Tom dzięki Bogu nie drążył tematu.Nie chciałam mu opowiadać jak oto wspaniały Zayn się mną zaopiekował i zawiózł do lekarza.Przez dobre dwie godziny oprowadzał mnie po całym wieżowcu.Wybierał jak najkrótsze i najłatwiejsze trasy tak abym mogła się łatwo poruszać.Wytłumaczył mi także na czym głównie będzie polegała moka robota.Papierkowe sprawy takie tam nudy dla innych, ale mnie to interesowało.Na końcu zaptowadził mnie do "mojego biura" które musiałam dzielić z nim i jeszcze jedną dziewczyną.Pomieszczenie to znajdowało się na na 4 piętrze więc mój lęk wysokości tutaj nie wzrastał.Było nowecześnie użądzone i ze smakiem.Dobór kolorystyki bardzo mi odpowiadał i ogólnie nie było zawalone nie potrzebnym drobiazgami co stanowiło kolejny plus.Jedna ściana była tak samo oszkolona jak w biurze Zayna.Moje stanowisko znajdowało się najbliżej szyby.Dwa pozostałe były postawione trochę dalej.W końcu Tom odprowadził mnie do wyjścia.
-Jutro bądź o 8...pamiętaj!-powiedział gdy już się oddalałam-a może ciebie podwieść?-zapytał obiecująco.
Przystanęłam zastanawiając się chwilę ale w końcu po jego namowach przystanęłam na propozycję.
-A co z pracą?-zpytałam wsiadając przy jego pomocy do czarnego,sportowego auta.
-Malik się na pewno nie obrazi jak zerwę się na pare minutek...a zresztą wcale nie musi o tym wiedzieć-powiedział puszczając do mnie oczko i siadając na miejscu kierowcy.
Przez całą trasę rozmawialiśmy o wszystkim co tylko nam pasowało.Wiele nas łaczy.Oboje lubimy papierkową robotę i rysowanie.Mamy podobny gust do ubrań oraz jedzenia.Niestety tak przyjemna rozmowa musiała się już skończyć bo dojechaliśmy do celu.Podziękowałam mu i wyszłam z samochodu.Ruszyłam w kierunku klatki opierając się na kulach.
-Rose.
Usłyszałam jak męski głos za moimi plecami krzyczy moje imię.Odwróciłam się.To był Niall wysiadający ze swojegi samochodu.Coś musiało się stać bo jego wyraz twarz nie był przyjemny...
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Rozdział 9
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uuuuu a.co z martiną???? XD
OdpowiedzUsuń