poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 8

W końcu dotarłam pod budynekm siłowni.Co ja musiałam przeżyć w drodze do tego miejsca.Nie wiem kto tym palantom daje prawojazdy.Mało co dwa razy nie byłam potrącona.Dzicz poprostu.Jeszcze do tego korki,światła...Ale w końcu mi się udało dojechać.Weszłam do budynku.Załatwiłam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam do szatni kobiet.Prosiłam w duchu żeby nie było starych bab i moje prośby zostały wysłuchane.W pomieszczeniu oprócz mnie znajdowało się pare dziewczyn w podobnym wieku do mnie.Odetchnęłam z ulgą i szybko się przebrałam w coś wygodniejszego.Ruszyłm do drzwi prowadzących na halę główną gdzie znajdował się cały sprzęt do ćwiczeń.Niestety jak to ja nie doszłam tam bez żadnej wpadki.Otwierając drzwi wpadłam na jakąś dziewczynę o pare centymetrów mniejszą i drobniejszą.Zderzyłyśmy się bokiem więc trochę bolało.
-Przepraszam-powiedziałam pocierając swoje miejsce bulu i uśmiechając się.
-To ja przepraszam-zaśmiała się dziewczyna-Jestem Kat...Kat Nelson.
-Rose Tomson-odpowiedziałam.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę dochodząc do wniosku że mieszkam od niej tylko o dwie ulice dalej i postanowiłyśmy się spotkać.Niestety musiałyśmy zakończyć naszą rozmowę bo do Kat zadzwonił chłopak.Nie chciało mi się na nią czekać aż skończy tą interesując rozmowę o tym że ma zamiar iść z nim dzisiaj to tatuażysty więc pożegnałyśmy się i przeszłam tym razem bezpiecznie przez drzwi.Na hali znajdowało już się sporo ludzi-głównie mężczyźni.Ruszyłam w stronę automatycznej bieżni.Rzuciłam botelkę z wodą na bok i zaczęłam trening.Biegłam bez ustanku przez dobre pół godziny aż w końcy musiałam trochę odetchnąć.Podniosłam wodę i usiadłam na stole.Przez cały mój odpoczynek obserwowałam "walkę" na ringu.Zawsze chciałam chodź trochę nauczyć się boksować ale niestety nie mam czasu aby zapisać się na kurs.Zaraz miała się rozpocząć kolejna ale ja musiałam już wracać do ćwiczeń.Stanęłam a bieżni i podkręciłam tempo.Przez pare minut biegłam spokojnie,aż za moimi plecami rozległ się głośny dźwięk uderzenia ciała o podłogę.Odwróciłam się.To jakiś chudy gostek przewróciuł kilosa.Za to z boku stał trzeci i wrzeszczał na "zwycięsce".Niestety za bardzo zainteresowałam się tym wydarzeniem i wypadłam z bieżni.Przy upadku głośno krzyknęłam bo ból był straszny.Próbowałam wstać ale kostka mi strasznie napierdzielała.Podszedł do mnie jakiś chłopak.Podniosłam głowę żeby zobaczyć jego twarz.To był ZAYN.Próbowałam się odsunąć ale noga unieruchomiała mi wszystkie ruchy.
-Cześć kochana-powiedział szczerząc się.
-Cześć-burknęłam masując sobie kostke.
Ukucnął obok mnie patrząc mi prosto w oczy.
-Co się stało?-zerknął na moją kostke którą obejmowałam dłonią.
-Zjebałam się z bieżni-syknęłam.----Pokaż-powiedział spokojnie odsuwając moją rękę.
Pisnęłam cicho gdy zaczął mnie dotykać w obolałych miejscach.
-Skręcona-wstał-Umuwmy się tak zawiozę Cię do szpitala,a potem do domu. I nasze wszystkie wcześniejsze przeżycia odkładamy obok-nie zareagowałam-dobrze,Rose?
-Tak...nie mam innego wyjścia-powiedziałam.
Rzeczywiście nie mogłam inaczej zrobić.Nie dałam rady chodzić i jakbym miała dojechać na rowerze do domu,a na hali chyba by mi nie pozwolili przenocować...Spróbowałam wstać ale oczywiście mi się nie udało.
-Zaczekaj pomogę ci-powiedział łapiąc mnie jedną reką pod nogami,a drugą za plecami  podniusł.
Zaczął się kierować w strinę wyjścia ale szybko zareagowałam.
-Muszę zabrać swoje rzeczy.
Więc zdezorientowany skierował nas w stronę szatni damskiej.
-I co teraz?-zapytał-Chyba tam nie wejde??
-No raczej-zobaczyłam że ktoś wychodzi przez drzwi szatni-Kat przyniesiesz mi moje rzeczy.
Ona spojrzała na nas zdezorientowana i kiwnęła głową na tak.To rzeczywiście musiało wyglądać trochę dziwnie.
-Widziałem tą laskę z tym twoim blondasem-powiedział Zayn z swoim uśmieszkiem który na ogół nie schodził mu z twarzy.
-Z Niallem?-zapytałam zdziwiona.
On na to kiwnął głową.Kat wyszła podając mi rzeczy.
-Dzięki-powiedziałam i Zayn zaniósł mnie do swojego samochodu gdzie wygodnie ulokował tak aby było mi wygodnie.
*********pare godzin później*********
-Dzięki za wszystko-powiedziałam wtsiadając z samochodu o kulach.
-Nie ma za co-odpowiedział z smochodu-Po twój rower kogoś wyśle i go ostawi.Cześć!
-Pa
Weszł do domu i odrazu położyłam się na łóżku.Zachciało mi się weekendu ćwiczeń....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz