niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 2

Cała rozmowa przeszła naturalnie z jego strony,a z mojej wyglądało to trochę inaczej.Byłam zdenerwowana i spięta.Cały czas po głowie chodziło mi wydarzenie przed kilkunastu minut.Jąkałam się i wyglądałam jak idiotka która robi sobie jaja.Moja cała nauka mojego życiorysu poszła na marne bo i tak połowy zapomniałam.Za to on wogóle nie czuł się zawstydzony.Z wielkim zaciekawieniem obserwował mój każdy ruch .Z trudem odwracałam od niego wzrok co wywoływało lekki uśmiech na jego twarzy.Jego widok powodował we mnie pożądanie,ale zarazem jego mięśnie formujące się na każdej możliwej części ciała oddalały mnie od jakiegokolwiek stosunku z nim.Modliłam się w duchu żeby ta kompromitująca chwila jak najszybciej się skończyła.Gdy zakończył zadawanie mi pytań.Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi co próbowałam zrobić jak najszybciej.Jednak stanowczy głos zatrzymał mój ruch powodujący otworzenie drzwi.
-Zaczekaj-powiedział dosyć zimno i tępo.
Powoli odwróciłam się w jego stronę.
-Tak?-zapytałam z irytacją w głosie.
-Jutro dostanie pani telefoniczną wiadomość o mojej decyzji na temat pracy-szybko powiedział i przeniósł wzrok na widok za oknem co miało oznaczać koniec rozmowy.
Lekko kiwnęłam głową potwierdzając że zrozumiałam i zrobiłam coś o czym dawno marzyłam-wyszłam.Jeszcze lekką drżącą ręką nacisnęłam guzik w windzie.Sięgnęłam ręką do kieszeni gdzie znajdował się mój telefon.Przesunęłam po ekranie palcem tak aby narysować wzór odblokowujący.Weszłam w ikonkę SMS i otworzyłam nową wiadomość która spowodowała że nie zdążyłam uciec.

                                                       ''Dzisiaj o 12 w Starbucksie"
                                                                                          /Niall
Nie odpisywałam bo i tak było wiadomo że nie ma mowy abym nie przyszła.Miałam jeszcze pół godziny,a droga stąd do kawiarni zajmowała trochę czasu.Energicznym krokiem wyszłam z windy,a potem z budynku.To była wielka chwilaXD. Musiałam szybko iść co mi się zdarza rzadko bo zazwyczaj strasznie się mozolę.Do sklepu za rogiem mogę iść 10 minut.Ale teraz była wyjątkowa sytuacja i nie mogłam się spóźnić na spotkanie z przyjacielem.Wsiadłam do autobusu który zawiezie mnie pod sam budynek lokalu.
                                                                 *  *  *
Weszłam do kawiarni zapełnionej ludźmi.Rozejrzałam się dookoła aż w końcu zobaczyłam białą czuprynę. Niall siedział w rogu przy oknie odwrócony do wejścia plecami.Podeszła do niego po cichu co i tak nie było potrzebne bo tłum przez który się przeciskałam robił duży hałas.Ucałowałam go w czoło na co on się wzdrygnął bo go przestraszyłam i pospiesznie usiadłam na przeciwko niego bo jakaś lalunia chciała to zrobić na co on wybuchnął śmiechem.Uśmiechnęłam się delikatnie po czym moje policzki zaczęły płonąć ogniem. Niall był jedyną mi bliską osobą która jest zawsze przy mnie.Wiele chwil razem spędziliśmy i boję się że to co czuje do niego może to wszystko zniszczyć.Wolę nie ryzykować straceniem przyjaciela.Od kiedy go poznałam wiedziałam że dla mnie to nie będzie jedynie przyjaźń z mojej strony.
-I jak było?-zapytał z wielkim zaciekawieniem.
-Chyba dobrze jutro mają się odezwać-rzuciłam szybko nie chciałam mu opowiadać szczegółów-A co tam u ciebie?-dodałam omijając temat mojej rozmowy kwalifikacyjnej.
                                                                *  *  *
Zakryłam poduszką głowę gdy mój telefon zaczął dzwonić na cały głos.To nie był budzik bo go nie ustawiałam więc na pewno ktoś dzwonił.Byłam pewna że to Niall. Wczoraj gdy mnie odwoził posprzeczaliśmy się trochę i bez pożegnania wybiegłam z jego samochodu,a on po prostu odjechał.Często mieliśmy kryzys w swojej przyjaźni ale nigdy to nie było nic poważnego.Pewnie dzwonił żeby mnie przeprosić.Idiota.Niech się pofatyguje i osobiście to zrobi.W końcu się wkurwiłam bo telefon nie przestawał dzwonić.Przejechałam palcem po ekranie przy czym odebrałam telefon.
-Czego?-warknęłam wogóle nie zwracając uwagi kto do mnie dzwoni.
-Panna Rose Tomson?-zapytał przesłodzony głos który już gdzieś słyszałam.
O kurwa to była ta sekretarka od Malika.
-Tak-szybko odpowiedziałam o wile grzeczniej.
-Został pani przyjęta do pracy w firmie M&Z  P.R.O.D.U.C.T.I.O.N.Musi pani się zjawić w biurze pana Malika o godzinie 13.40.Dziękuje do widzenia-wyrecytowała kobieta z drugiej strony telefonu.
-Ale...-chciałam coś dodać lecz komputerowy głos oznajmił że rozmowa został zakończona.
Siedziałam sparaliżowana wiadomością którą przed chwilą otrzymałam.Dostałam prace...kurwa ja!!!Nie mogłam jeszcze długo tego pojąć.Nie miałam żadnego doświadczenia ani nic co by ich usprawiedliwiało w tak niesamowitej decyzji.Nie łatwo jest się tam dostać bo to firma na skalę światową.Coś było tu nie tak.W końcu zakończyłam moje rozmyślenia i ruszyłam do łazienki żeby przygotować się do wyjścia.Wzięłam szybki,orzeźwiający prysznic,ułożyłam,a następnie zrobiłam makijaż.Kolejną rzeczą była garderoba z którą miałam ogromny kłopot przy takich okazjach.Z wielkim trudem wybrałam jasne jeansy,biała bluzkę i czarną marynarkę.Do tego włożyłam czarne Conversy. Wyglądałam całkiem,całkiem..
Zjadłam śniadanie(czyt.płatki czekoladowe kulki) i ruszyłam w drogę.Chciałam wpierw przejść przez park żeby wyluzować się trochę,a potem dopiero wsiąść do autobusu.Zrobiłam tak jak zaplanowałam.Ruszyłam zaludnioną ścieżką na której każdy się popychał żeby tylko dojść do celu.Po kilku minutach przeciskania się zdecydowałam się skręcić w małą,opustoszało alejkę.Szłam z zamkniętymi oczami,wdychając cudowny zapach sosen.Musiałam przerwać mój spacer bo rozwiązała mi się sznurówka u buta.Oparłam się o najbliższe drzewo i wzięłam się do zawiązywania.Niestety przerwał mi jakiś koleś który zaczął zbliżać się do mnie.Miał dresy,i kaptur założony na głowę.Był mocno umięśniony co uniemożliwiało mi jaką kolwiek ucieczkę bo i tak by mnie dogonił.Po prostu był to potencjalny dres który zawsze przyprawiał mnie o dreszcze.Chciałam się cofnąć ale drzewo tamowało mi drogę.Krzyczenie o pomoc i tak nie miało sensu.Na jego twarzy widniał arogancki uśmieszek.Jego tors dotykał już mojego brzucha.Coraz mocniej na mnie napierał przy czym przytrzymywał moje nadgarstki w swoich dłoniach tak abym nie próbowała się wycofać.Czułam jego oddech na całym moim ciele co mnie jeszcze mocniej paraliżowało.
-Zabawimy się-szepnął do mojego ucha.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym co mógł mi zrobić.Z całych sił próbowałam przypomnieć sobie jakiś trik samo obrony na którą chodziła w wieku 10 lat.Niestety jego ruchy powodowały że nie mogłam się skupić.Zaczął całować moją szyję,a potem schodzić coraz niżej.Napierałam na niego z całej siły ale on nawet nie drgnął.W końcu w padłam na pomysł.Pocałowałam go w usta kiedy tylko nadarzyła się okazja.On odsunął się trochę od mojego ciała i z wielkim pożądaniem nawilżał moje wargi.Wykorzystałam sytuację mocno uderzając kolanem w jego czułe miejsce.On zaklął pod nosem i zgiął się wpół jęcząc z bólu.
-Uważaj z kim zadzierasz,fiutku-szepnęłam mu do ucha śmiejąc się cicho.
-Dziwka-krzyknął gdy ja już dumna i szczęśliwa ruszyłam w dalszą drogę.

                
____________________________________________________________
I jak rozdział?? Mam nadzieję że się spodobał...moim zdaniem nie jest zły.KOMENTUJCIE każdy komentarz przyjmeę do siebie i spróbuje wam dogodzić!!!! :)

2 komentarze:

  1. Ojeju masz talent :D a to jak go kopnęła najlepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz zbyt krótkie rozdziały, które włąściwie nic nie wnoszą.
    Pisz dłuższe, ale ciekawsze !

    OdpowiedzUsuń