niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 3

Znowu stanęłam przed wieżowcem który miał stać się miejsem mojej pracy.Lekko pchnęłam drzwi o weszłam do środka.Panował tam spory ruch ale wnętrze pozostawało nadal nie skazitelne.Skinęłam głową przechodząc obok sekretarki która dumnie zajmowała się swoją pracą i mało prawdopodobne jest to że zauważyła mój gest.Weszłam do windy w której na szczęście nikogo nie było i nacisnęłam najwyższy guzik.Po paru sekundach stałam już przed drzwiami Malika.Modliłam się w duchu abym nie zastała tego smego widoku co ostatnio gdy się z nim widziałam.Lekko zapukałam w ciężkie drewniane drzwi i weszłam do środka.Oczywiście już w domu zadbałam aby telefon był wyciszony.Brunet zajmował moejsce które powinien zawsze zajmować czyli za biurkiem.Przywitał mnie lekkim uśmiechem i gestem ręki wskazał fotel po drugiej stronie stołu.Z wielką gracją zajęłam miejsce zaproponowane przez niego.Postanowiłam zachowywać się profesjonalnie bez oznak nerwów które miotały moje wnętrze tak aby on nie czuł satysfakcji.Bez żadnych nie potrzebnych słów podał mi umowę.
-To jest papier który będzie obowiązywał cię do pracy w tej firmie.-powiedział bez żadnych emocii widocznych na twarzy.
Uważnie przeczytałam umowę ale nie znalazłam niczego nie pomojącego.Malik był dzisiaj strasznie zdenerwowany.Nie gwałcił mnie wzrokim tak jak ostatnio lecz co pare sekund spoglądał na ekran swojego czarnego IPhona.Podpisałam się imieniem i nazwiskiem w wyznaczonym miejscu.Następnie podałam mu kartkę i sięgnęłam po torbę która wisiała na oparciu mojego krzesła.Brunet cały czas czytał umowę którą przed chwilą podpisałam.Postanowiłam wykorzystać chwilę w której był zajęty czymś innym i bez żadnych incydentów wyjść.Niestety gdy chciałam nacisnęłam  na klamkę drzwi ani drgnęły.Pociągnęłam jeszcze kilka razy ale to nic nie dało.Przełknęłam głośno ślinę.Utkwiłam tam z NIM.Ale przecież on nie mógł nas zamknąć bo nie ruszał się z miejsca.
-Niezawodny Kinney-usłyszałam lekko rozbawiony głos za moimi plecami.
Czyli to ten popierdolony Kinney nas zamknął.Odwróciłam się w stronę bruneta.Siedział nadal przed biurkiem.
-Otwórz te drzwi-syknęłam.
-Najpierw musimy porozmawiać-powiedział spokojnie jakby nie dosłyszał mojego tonu-Usiądź.
Stałam w miejscu wogóle nie zwracając uwagi na jego słowa.
-Usiądź-warknął widać było że doprowadziłam go do skraju.Był ostro wkurwiony.
Bałam się go strasznie ale dalej stałam w miejscu.Zauważył że się go nie posłucham więc zaczą dalej mówić.
-Będziesz pracowała dla MNIE,ale tylko dla MNIE-mówił to z wielkim pożądaniem i cwanym uśmiechem-Zostaniesz moją kobietą na noce-dodał.
-Cco?-jąkałam się-Nie.Nawet o tym nie maż.
Jego informacja wstrząsnęła mną.Nigdy dla niego nie będę pracowała jako dziwka.Znowu odwruciłam się w stronę drzwi.Zaczęłam w nie walić i krzyczeć ale nikt nie reagował.Czułam się samotna i pożucona.Tak jakby los skazał mnie na los dziwki.
-To nic nie da-powiedział.
Dlej waliłam w drzwi ale wiedziałam że to nic nie da .Łzy zaczęła płynąć strużkami po moich policzkach.Czemu ja??To pytanie cały czas nasuwało mi się w myślach.
-Nie pytam cię o zdanie czy ty chcesz nią być czy nie.Lepiej się zastanów.-wyjął coś z szuflady w biurku-Chyba byś nie chciała go stracić?-rzucił ze złością.
Odwróciłam głowę w jego stronę.W ręku trzymał fotografię Nialla.Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia związane z Niallem.Gdybym go staciła moje dalsze życie nie miałoby sensu.
-Czy ty...chcesz abym..-nie mogłam dalej mówić bo kolejna fala łez kompletnie mnie zdołowała.
-Tak chcę abyś się ze mną czasem pokochała....ale oczywiście nie za darmo.Ale jak będziesz się opierała moi przyjaciele twojemu koledze mogą coś przypadkiem zrobić-powiedział bez żadnego wzruszenia.
Lecz stało się coś gorszego.Dalej noc nie mówiłam więc zabrał się za "zachęcanie" mnie.Zaczął iść w moją stronę.Cofałam się do tyłu aż moją jedyną drogę ucieczki zablokowały te cholerne drzwi w końcu stanął tak nlisko że jego tors dotykał mojego brzucha.Dopiero z tej persepktywy zobaczyłam jaki on jest wysoki a ja mała.Sięgałam mu zaledwie do brody.Teraz czułam się jeszcze gorzej gdy gurował nademną.Próbowałam go odepchnąć ale on nawet nie ruszał się z miejsca.Delikatnie całował moje wargi.Po woli traciłam siły.Nie dawałam rady się sprzecwiać.Mój stan był tragiczny.Gdy poczuł że nie stawiam oporu podniusł mnie jedną ręką a drugą obwiną moje nogi wokół jego torsu.Jego całowanie przeszło do szybszych i krutszych pocałunków.Moje usta wogóle się nie ruszały w tym pojedynku.Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, wyrwać się z jego objęć,zapomnieć o całym świecie.Nagle swoje usta przeniusł na moją szyję.Jego ciepłe i delikatne pocałunki na mojej szyi sprawiały że z moich ust wyrywały się pojedyncze jęki.
-I jak?-powiedział gdy męczył mnie przygryzając skórę obok mojego ucha.
Wiedziałam że będę miała siniaka i to nie małego.Nie miała. Już siły dłużej z nim walczyć...poddałam się.
-Dobraa-szepnęłam.
-Grzeczne dziewczynka-powiedział przy czym wyjął klucze z kieszni swoich spodni i przekręcił nimi w zamku drzwiach.
Opuścił mnie na ziemię i ruszył w stronę biurka.Szybko przyzwyczaiłam się do stałego grunti pod nogami i najszybszym tempem jakim w tej chwili mogła wybiegłam z gabinetu.
-Do zobaczenia w poniedziałek-usłyszałam głos bruneta gdy drzwi windy się zamykały.
Spojrzałam w lustro w windzie.Wyglądałam gorzej niż okropnie.Makijaż był cały rozmyty,oczy całe szklane,mokra bluzka od łez i rozczochrana fryzura.Jednym słowem koszmar.Wyciągnęłam z torby telefon i zadzwoniłam po taksówkę.Nie chciałam się pokazywać w publicznych środkach transportu w takim stanie.Gdy wyszłam z tego strasznego budynku oczywiście nie obeszło się bez zaciekawionych spojrzeń mijających mnie ludzi pojazd już na mnie czekał.Wsiadłam do niego i powiedziałam adres dla kierowcy.
_______________________________________________________
Podobał się rozdział?Mam adzieję że nie jest taki złyXD Pamiętajcie o komentowaniu;)

1 komentarz: