Promienie słoneczne wlały się do mojej sypialni przez nie do końca zaciągnięte żaluzje.Wczorajszy dzień spędziłam na obżarstwie i siedzeniem przed telewizorem i komputerem.Dzisiaj postanowiłam wziąć się za siebie.To będą moje dwa dni ruchu.Przetarłam oczy i spojrzałam na ekran telefonu.Była 10.Trochę za późno na bieganie więc postanowiłam dzisiejszy dzień przeznaczyć na basen i siłkę.Wstałam z łóżka zdeterminowana i przygotowana na męczarnie.Wzięłam zimny prysznic który szybko mnie orzeźwił.Wysoko spięłam włosy, tak żeby żadne kosmyki nie wpadały mi na twarz.Ubrałam miejskie dresy których nie nosiłam wieki,podkoszulek i wygodną bluzę.Do obszernej torby spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy.Gdyby Niall mnie teraz zobaczył to chyba pare dni nie mógłby otrząsnąć się z szoku że jestem TAK ubrana.Rzeczywiście to był nie typowy strój jak dla mojej osobowości ale nie mogła przecież ćwiczyć w rurkach i zwykłej bluzce.Postanowiłam umięśnić się trochę a szczególnie brzuch.Zawsze jak widziałam modelki chciałam tak wyglądać-idealna,chuda sylwetka oraz umięśniony brzuch.To pierwsze w moim przypadku jest aż za bardzo,a tego drugiego nie ma wcale.Wyszłam z mieszkania zamykając dokładnie drzwi i wchodząc do windy która akurat znajdowała się na moim piętrze.Po chwili znalazłam się już na podwórku.Nie objęłam kierunku w stronę metra,ponieważ do basenu chciałam dojechać rowerem którego nie posiadałam,ale niedaleko znajdowała się wypożyczalnia.Ośrodek pływacki który miałam zamiar odwiedzić znajdował się pare minut za miastem na wzgórzu.Gdy się tam pływało przez ogromne okna widać było całe miasto.Weszłam do starego budynku.Znalazłam w środku rower w sam raz dla mnie i zapłaciłam z góry za cały dzień.Następnie ruszyłam w drogę.Po godzinie dojechałam na miejsce cała zdyszana i zmęczona.Nie było łatwo przebyć tą drogę,ponieważ musiałam jeździć okrężnymi trasami bo wszędzie pracowały roboty drogowe.Na koniec jeszcze musiałam wjechać na to popierdzielone wzgórze,które odebrało mi reszty energii.Nie miałam pojęcia jak ja będę tam pływała chyba że w brodziku.Zaczepiłam rower i wstąpiła w progi nowoczesnego,wielkiego budynku który zbudowano niedawno.Przy recepcji załatwiłam wszystkie potrzebne rzeczy dzięki którym będę mogła wejść.Starsza pani siedząca za biurkiem dała mi kluczyk do szafki w damskiej przebieralni.Nienawidziłam się tam przebierać.Zawsze było tam mnóstwo starych bab które wogóle się nie krępowały swojego ciała.Tym razem było tak samo.Przywitało mnie ich całe stadko które gadało na środku pół nagie.Z zamkniętymi oczami przeszłam na drugi koniec przebieralni gdzie dzięki Bogu znajdowałam się moja szafka.Oczywiście pare młodszych dziewczyn także znajdowało się tu ale było w innych kontach,jak najdalej od staruszek.Zdjęłam ubrania pod którymi znajdował się strój który włożyłam na siebie wcześniej w domu.Ten basen miał jeszcze jeden plus-nie trzeba było tu nakładać czepków.Nienawidziłam ich.Gdy je wkładałam wyglądałam jak nie do końca sprawna umysłowo.Włożyłam klapki i ruszyłam do wyjścia na zbiorniki wodne.Po drodze ochlapała się jeszcze pod prysznicem których tak samo nienawidziłam jak czepków.W końcu dotarłam do celu.Zdjęłam klapki i stanęłam na krawędzi najgłębszego zbiornika.Kochałam pływanie.Z rodzicami w każdy możliwy weekend jeździłam nad wodę.Każdy chwila spędzona na uprawianiu tego sportu przypominała mi o tych rodzinnych wypadach które już się niestety zakończyły...Skoczyłam. Woda okryła całe jak do tej pory moje suche ciało.Szybko się wynurzyłam i znowu zanurkowałam tak głęboko,że dotknęłam dna.To była moja ulubiona rozrywka ale nie przyjechałam w to miejsce,żeby się bawić ale żeby ćwiczyć.Ruszyłam kraulem do drugiego końca basenu.Pływałam tak bezustannie przez dobre pół godziny,aż zagapiłam się na widok za oknem i wpadłam na jakiegoś mężczyznę.
-Oj,przepraszam-pisnęłam gdy jego twarz wynurzyła się z wody.
Był zajebiście przystojny i dobrze zbudowany. Po prostu cud.Gapiłam się w jego roześmianą twarz pare chwil,aż moje zaczarowanie przerwał jego zachrypły głos.
-Nie ma za co.....ale masz strasznie twardy brzuch-powiedział masując swoją głowę.
Roześmiałam się histerycznie i ominęłam go.Co to miało być pomyślałam gdy znalazł się dość daleko.Zachowałam się jak jakaś gówniara śliniąca się na jego widok.Popływałam jeszcze godzinę aż wszystkie moje siły się wyczerpały.Przeszłam jeszcze raz ten sam terror przy prysznicach i w szatni.Na korytarzu wysuszyłam włosy.Ruszyłam do wyjścia szukając czegoś w torebce,aż moje ciało się odbiło od czyjegoś,a cała zawartość mojej torebki wypadła na podłogę.
-Kretyn-syknęłam kucając i zbierając rzeczy.
-Teraz ja przepraszam-powiedział głos mężczyzny który już dzisiaj słyszałam.
Spojrzałam na twarz kolesia który ukucnął przy mnie wrzucając rzeczy do torebki.O jezuuu to był ten przystojniak z basenu.Cała się zaczerwieniłam za moją obelgę ale on zareagował uśmiechem.Gdy tylko podniosłam się z ziemi wraz z zapełnioną torbą nieznajomy podał mi rękę.
-Jestem Tom....Tom Watson-powiedział szczerząc się.
-Rosse Tom..son-wyjąkałam podając rękę.
-Może w ramach przeprosin mógłbym Cię zaprosić na obiad?-zapytał uprzejmie.
-Nie dzięki-odpowiedziałam szybko i omijającym go krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.
Właściwie nie wiem czemu mu odmówiłam ale moja intuicja podpowiadała mi żebym z nim nie zaczynała. Następnym razem jej nie posłucham....jak mogłam odpuścić takie ciacho?? Załamana moją decyzją wsiadłam na rower i skierowałam się w drogę powrotną do miasta gdzie znajdował się mój dzisiejszy kolejny przystanek-siłownia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz