sobota, 31 maja 2014

Rozdział 7

Promienie słoneczne wlały się do mojej sypialni przez nie do końca zaciągnięte żaluzje.Wczorajszy dzień spędziłam na obżarstwie i siedzeniem przed telewizorem i komputerem.Dzisiaj postanowiłam wziąć się za siebie.To będą moje dwa dni ruchu.Przetarłam oczy i spojrzałam na ekran telefonu.Była 10.Trochę za późno na bieganie więc postanowiłam dzisiejszy dzień przeznaczyć na basen i siłkę.Wstałam z łóżka zdeterminowana i przygotowana na męczarnie.Wzięłam zimny prysznic który szybko mnie orzeźwił.Wysoko spięłam włosy, tak żeby żadne kosmyki nie wpadały mi na twarz.Ubrałam miejskie dresy których nie nosiłam wieki,podkoszulek i wygodną bluzę.Do obszernej torby spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy.Gdyby Niall mnie teraz zobaczył to chyba pare dni nie mógłby otrząsnąć się z szoku że jestem TAK ubrana.Rzeczywiście to był nie typowy strój jak dla mojej osobowości ale nie mogła przecież ćwiczyć w rurkach i zwykłej bluzce.Postanowiłam umięśnić się trochę a szczególnie brzuch.Zawsze jak widziałam modelki chciałam tak wyglądać-idealna,chuda sylwetka oraz umięśniony brzuch.To pierwsze w moim przypadku jest aż za bardzo,a tego drugiego nie ma wcale.Wyszłam z mieszkania zamykając dokładnie drzwi i wchodząc do windy która akurat znajdowała się na moim piętrze.Po chwili znalazłam się już na podwórku.Nie objęłam kierunku w stronę metra,ponieważ do basenu chciałam dojechać rowerem którego nie posiadałam,ale niedaleko znajdowała się wypożyczalnia.Ośrodek pływacki który miałam zamiar odwiedzić znajdował się pare minut za miastem na wzgórzu.Gdy się tam pływało przez ogromne okna widać było całe miasto.Weszłam do starego budynku.Znalazłam w środku rower w sam raz dla mnie i zapłaciłam z góry za cały dzień.Następnie ruszyłam w drogę.Po godzinie dojechałam na miejsce cała zdyszana i zmęczona.Nie było łatwo przebyć tą drogę,ponieważ musiałam jeździć okrężnymi trasami bo wszędzie pracowały roboty  drogowe.Na koniec jeszcze musiałam wjechać na to popierdzielone wzgórze,które odebrało mi reszty energii.Nie miałam pojęcia jak ja będę tam pływała chyba że w brodziku.Zaczepiłam rower i wstąpiła w progi nowoczesnego,wielkiego budynku który zbudowano niedawno.Przy recepcji załatwiłam wszystkie potrzebne rzeczy dzięki którym będę mogła wejść.Starsza pani siedząca za biurkiem dała mi kluczyk do szafki w damskiej przebieralni.Nienawidziłam się tam przebierać.Zawsze było tam mnóstwo starych bab które wogóle się nie krępowały swojego ciała.Tym razem było tak samo.Przywitało mnie ich całe stadko które gadało na środku pół nagie.Z zamkniętymi oczami przeszłam na drugi koniec przebieralni gdzie dzięki Bogu znajdowałam się moja szafka.Oczywiście pare młodszych dziewczyn także znajdowało się tu ale było w innych kontach,jak najdalej od staruszek.Zdjęłam ubrania pod którymi znajdował się strój który włożyłam na siebie wcześniej w domu.Ten basen miał jeszcze jeden plus-nie trzeba było tu nakładać czepków.Nienawidziłam ich.Gdy je wkładałam wyglądałam jak nie do końca sprawna umysłowo.Włożyłam klapki i ruszyłam do wyjścia na zbiorniki wodne.Po drodze ochlapała się jeszcze pod prysznicem których tak samo nienawidziłam jak czepków.W końcu dotarłam do celu.Zdjęłam klapki i stanęłam na krawędzi najgłębszego zbiornika.Kochałam pływanie.Z rodzicami w każdy możliwy weekend jeździłam nad wodę.Każdy chwila spędzona na uprawianiu tego sportu przypominała mi o tych rodzinnych wypadach które już się niestety zakończyły...Skoczyłam. Woda okryła całe jak do tej pory moje suche ciało.Szybko się wynurzyłam i znowu zanurkowałam tak głęboko,że dotknęłam dna.To była moja ulubiona rozrywka ale nie przyjechałam w to miejsce,żeby się bawić ale żeby ćwiczyć.Ruszyłam kraulem do drugiego końca basenu.Pływałam tak bezustannie przez dobre pół godziny,aż zagapiłam się na widok za oknem i wpadłam na jakiegoś mężczyznę.
-Oj,przepraszam-pisnęłam gdy jego twarz wynurzyła się z wody.
Był zajebiście przystojny i dobrze zbudowany. Po prostu cud.Gapiłam się w jego roześmianą twarz pare chwil,aż moje zaczarowanie przerwał jego zachrypły głos.
-Nie ma za co.....ale masz strasznie twardy brzuch-powiedział masując swoją głowę.
Roześmiałam się histerycznie i ominęłam go.Co to miało być pomyślałam gdy znalazł się dość daleko.Zachowałam się jak jakaś gówniara śliniąca się na jego widok.Popływałam jeszcze godzinę aż wszystkie moje siły się wyczerpały.Przeszłam jeszcze raz ten sam terror przy prysznicach i w szatni.Na korytarzu wysuszyłam włosy.Ruszyłam do wyjścia szukając czegoś w torebce,aż moje ciało się odbiło od czyjegoś,a cała zawartość mojej torebki wypadła na podłogę.
-Kretyn-syknęłam kucając i zbierając rzeczy.
-Teraz ja przepraszam-powiedział głos mężczyzny który już dzisiaj słyszałam.
Spojrzałam na twarz kolesia który ukucnął przy mnie wrzucając rzeczy do torebki.O jezuuu to był ten przystojniak z basenu.Cała się zaczerwieniłam za moją obelgę ale on zareagował uśmiechem.Gdy tylko podniosłam się z ziemi wraz z zapełnioną torbą nieznajomy podał mi rękę.
-Jestem Tom....Tom Watson-powiedział szczerząc się.
-Rosse Tom..son-wyjąkałam podając rękę.
-Może w ramach przeprosin mógłbym Cię zaprosić na obiad?-zapytał uprzejmie.
-Nie dzięki-odpowiedziałam szybko i omijającym go krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.
Właściwie nie wiem czemu mu odmówiłam ale moja intuicja podpowiadała mi żebym z nim nie zaczynała. Następnym razem jej nie posłucham....jak mogłam odpuścić takie ciacho?? Załamana moją decyzją wsiadłam na rower i skierowałam się w drogę powrotną do miasta gdzie znajdował się mój dzisiejszy kolejny przystanek-siłownia.

Rozdział 6

-Ty też już możesz iść-warknęłam w jego stronę.
-Nigdzie się nie wybieram- odpowiedział spokojnie.
Można było to przewidzieć ale i tak przeszedł mnie dreszcz.Spędzić z noc z tym...debilem, to był najgorszy koszmar jaki mogłabym sobie wyśnić.On za to czuł się bardzo swobodnie jakby nic przed kilkunastoma minutami się nie stało.Ruszył do kuchni.
-Chcesz coś zjeść?!-krzyknął otwierając lodówkę.
Nie miałam zamiaru mu odpowiadać.Poszłam do łazienki,żeby opatrzyć wszystkie rany i złagodzić ból siniaków.Gdy wyszłam z niej gotowa do snu w moim łóżku spał on.Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.Leży w moim łóżku.To koniec po prostu.Chciałam go obudzić żeby poszedł na kanapę ale on nie dawał za wygraną.Zawiedziona ruszyłam w stronę salonu.Gdy chciałam oddalić się od łóżka ciepła ręka złapała mnie za nadgarstek-akurat ten zwichnięty.
-Kurwa-wrzasnęłam wyrywając nadgarstek z jego ręki.
-Oj, przepraszam-usłyszałam ciepły,miły głos.
Ale w dupie miałam jego przeprosiny.Szybkim tempem ruszyłam do salonu gdzie po paru minutach zasnęłam na kanapie.
#POW Niall
Nie wieżę.Wywaliła mnie ze swojego domu,a tego gnojka nawet nie ruszyła.Stałem na przeciwko drzwi układając w głowie to co się nie dawno stało.Krew sączyła się z mojego nosa.Czułem się strasznie.To był straszny cios od Rose.Ruszyłem w stronę windy żeby pójść dokądś tylko nie do domu.Nie wytrzymałbym tam.Jestem za bardzo pobudzony żeby po prostu iść,zamknąć się i zasnąć.Postanowiłem pójść do pobliskiego klubu.Po paru minutoej drodze wszedłem do pomieszczenia gdzie było pelno ludzi.Ci którzy tam tańczyli nie byli najlepszym towarzystwem więc Rose nie pozwalała mi tam chodzić.Ale to nie moja wina że to najlepszy klub w mieście bo nie jest taki drętwy jak inne i można było tu zaszaleć.Przeciskałem się w stronę baru przez tańczących ludzi.Gdy dotarłem do celu usiadłem przy blacie.
-Cześć Ed!-powitałem barmana który odwrócony do mnie plecami szukał czegoś w szafce.
Na mój głos odwrócił się szybko przy czym zwalił pare szklanek.Szyderczy uśmiech pojawił się na mojej twarzy.Nigdy się nie lubiliśmy,a od ostatniego naszego "konfliktu" strasznie się mnie boi.Nic mu nie zrobiłem oprócz paru złamanych kości,nosa i śnikaów.
-Ccco podać?-zapytał jąkając się.
-To co zwykle-odpowiedziałem i odwróciłem się.
Właśnie prowadzący zapowiadał o wejściu tancerek.Ledwo dosłyszałem kto to będzie bo tłum z przeważaniem oczywiście mężczyzn zaczął się drzeć.Co prawda też lubiłem te pokazy ale okazywałem to w inny sposób.Gdy barman podał mi drinka wypiłem go szybko i poprosiłem o kolejnego którego od razu podał bo pewnie się spodziewał że zechcę więcej.Takim oto sposobem wypiłem 8 kolejek.Byłem już lekko napity więc po mału zaczynałem być w nieświadomości.Chciałem zrobić wszystko żeby zapomnieć o Rose i skrzywdzić ją tak jak ona mnie.Oczywiście myślałem tak popijaku.W końcu zgasły światła i tylko blaty zostały podświetlone.Wszyscy znieruchomieli i patrzyli się na nie oprócz dziewczyn które prowadziły swoich partnerów do wyjście lub się z nimi kłóciły.Ja na szczęście byłem wolny więc mogłem robić co chcę...Na blaty weszły dziewczyny które były prawe nagie.Jedna stała przedemną.Ta najlepsza-Martina.Znaliśmy się już bo...bzyknąłem ją ale nie świadomie.Chodź to była jedna z najlepszych nocy w moim życiu.Zaczęły tańczyć swój układ który nie kryje ,strasznie wzburzył moje hormony.Chłopacy dobierali się do nich,a one nie stawiały oporu wręcz przeciwnie z chęcią szły z nimi w cimne oddalone konty lub wchodzili do jakichś magazynków.Patrzyłem na Martinę z porządaniem w oczach co ona odwzajemniała w swoich.W końcu nachyliła się do mnie i zaczęła całować moje usta.Byłem cały rozpalony dotykiem jej ust.Zacząłem ją dotykać gdzie tylko popadnie,a ona reagowała na to albo jękami albo mocniejszym przygryzaniem mojej skóry na szyi.Wiedziałem że wszyscy zebrani kątem oka zerkają na nas...ale miałem to w dupie.Chciałem jak najszybciej się spełnić.Po paru minutach spięcia Martina wyjęła mała torebeczkę skąd wyjęła jedną tabletkę.Włożyła ją do swoich ust,a następnie w pocałunku przekazała mi ją.Zbytnio nie wiedziałem co to jest i mnie to nie obchodziło.Połknąłem kapsułkę i powróciłem do jej pieszczenia.Z każdą chwilą czułem się coraz gorzej.Wiedziałem że zaraz nie wytrzymam i zemdlaje. Niestety po paru minutach tak się stało.Ostatnim co pamiętałem z tej nocy był obraz śmiejącej się Martiny i dwóch ochroniarzy wleczących mnie do wyjścia a potem....film się urywa.
Po paru godzinach jak mi się zdawało obudziłem się.Podniosłem się na rękach i rozejrzałem dookoła.Głowa mnie ostro bolała co niszczyło szanse na jakiekolwiek skupienie się .Zanjdowałem się w jakiejś ciemnej uliczce.Deszcze padał i było strasznie zimno.Cały się trząsłem.
#POW Rose
Obudziłam się.Wszystko mnie bolało bo spanie na skórzanej kanapie na prawdę nie było wygodne.Z wielkim trudem wstałam i ruszyłam do sypialni rozmasowując sobie kark.Wychyliłam się za futrynę i rozejrzałam po pokoju.Nikogo nie było,a łóżko było idealnie pościelone.Uśmiechnęłam się z faktu że już go nie muszę widzieć.Ruszyłam jeszcze do kuchni żeby upewnić się w moim przekonaniu.Na stole stał talerz z naleśnikami i nutellą,a obok leżała karteczka.Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.
            "Mam nadzieję że śniadanie będzie smakowało.Do zobaczenia w poniedziałek".    /Zayn
Szczęśliwa że przez trzy dni nie ębdę musiała go widzieć opadłam na krzesło.Ale to trwało krótko bo uświadomiłam sobie,że to prawie nic więc to od razu odebrało mi humor....

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 5

Chciałabym zadedykować ten rozdział dla trójki moich wiernych czytelników;) Dla Krzyśka(zboczuchaXD), Kamila(torpedy:) i Natalki(sexy bomby:*).
Opadłam zmęczona na kanapę przed telewizorem.Za 30 min miał do mnie przyjść ten idiota.Ale miałam to w dupie.Byłam zmęczona i nie miałam sił ani z nim gadać ani na niego patrzeć.Włączyłam mój ulubiony teleturniej.Strasznie mnie wciągnął i nie zdążyłam spojrzeć już była 21.10.
-Spóźnia się to dobrze mógłby wcale nie przychodzić.-pomyślałam.
Niestety po paru minutach które zagospodarowałam na dalsze oglądanie teleturnieju zadzwonił dzwonek do drzwi.Nawet nie drgnęłam.Wszystko zaczęło się we mnie przewracać.Znowu cała się spięłam ale postanowiłam być silna i nie dać się złamać dla tego fiutka.Dzwonek jeszcze raz zadzwonił i drzwi się otworzyły.O kurwa zapomniałam zamknąć drzwi.No to się wkręciłam.Poczułam że moje postanowienie nie przetrwa nawet pięciu minut.Wszedł spokojnie do mieszkania i stanął obok kanapy.
-Chyb nie masz zamiaru w tym iść- spojrzał z pogardą na moje ubranie.
-Po pierwsze nigdzie się nie wybieram,a po drugie nawet jak bym z tobą gdzieś miałabym pójść to bm się ubrałam jeszcze gorzej-powiedziałam dosyć nie pewnie.Nie patrzyłam na jego twarz tylko przełączając kanały.
Znowu przytłoczył mnie swoją wysokością.Czułam się przy nim jak jakieś dziecko.Małe i nie dojrzałe.Do tego dochodziła moja niedowaga.Nie tak jak kiedyś.Jak byłam nastolatką ubzdurałam sobie że jestem za gruba chodź moja waga była idealna do mojego wieku.Przez cały dzień umiałam nic nie zjeść tylko pić wodę.Z każdą chwilą robiło się coraz gorzej.Często mdlałam i lądowałam w szpitalu.W końcu popadłam w anoreksje.To był najgorszy okres w moim życiu.Mama po paru miesiącach mojej męki zaprowadziła mnie do psychologa co było najlepszym sposobem na przestanie marnowania sobie życia.Po paru tygodniach terapii wyszłam z tego.Jadłam normalne posiłki ale nigdy już nie miałam normalnej wagi.
Kątem oka zobaczyłam że jego pięście zaciskają się.Wkurzyłam go.Był ubrany w białą koszulę z rozpiętymi trzema guzikami i podwiniętymi rękawami,a na jego nogach opinały się czarne rurki.Jego prawa ręka była ozdobiona masą tatuaży.Wyglądał bosko i pociągająco jednak strach cały czas budował barierę pomiędzy mną a nim.Włosy miał rozczochrane co jeszcze bardziej dodawało mu uroku bad boya.Kochałam takich ale jego przypadek był wyjątkiem.Rzucił na łóżko pudełko które trzymał w lewej dłoni.
-Włóż to-syknął i oparł się o ścianę.
Otworzyłam pudełko.W środku leżała idealnie poskładana sukienka i para obcasów.Obcas miał na oko z 12 cm wysokości.Chyba go pojebało.Po pierwszych dwóch krokach bym się wyjebała.Wzięłam sukienkę do rąk i rozłożyłam.Co to miało być?? Nie wiem czy ona wogóle zakrywałaby mi uda.Jeszcze do tego czerwona.Nie no nie normalny.Spojrzałam na nią z pogardą potem na niego.Uśmiechnął się cwaniacko na co ja rzuciłam ją z powrotem do pudełka i położyłam się w swojej wcześniejszej pozycji.Co on se wyobrażał?? Że ubiorę się w.........te coś.Wiedziałam że nie będzie zachwycony moją reakcją.Usiadł koło mnie i pociągnął za nadgarstek tak aby moja twarz znalazła się na przeciwko jego.
-Auu- pisnęłam.
Wiedziałam że będę cała posiniaczony.Nie miał za grosz delikatności.
-I tak jestem dla ciebie dość miły.Idź to ubierz-wcisnął mi pudełko na kolana-Za 20 minut masz być gotowa-warknął.
Wyrwałam z jego silnego uścisku nadgarstek.Był cały zaczerwieniony i strasznie mnie bolał.Chwyciłam pudełko i pobiegłem do mojej sypialni.Byłam cała rozdygotana.Na szczęście drzwi mogłam zamknąć na klucz co zrobiłam.Osunęłam się po drzwiach na ziemię.Łzy ciekły mi po policzkach nie dość że za drzwiami stoi jakiś psychopata to mój nadgarstek został prawie złamany i strasznie bolał.
-W co ty się wpieprzyłaś?-myślałam gdy ocierałam łzy zdrowym nadgarstkiem.
Ale kolejny potok wylał się z moich oczy.Po 20 minutach który minęły mi płaczącej pod drzwiami jak 5 w drzwi on zapukał.
-Rose otwieraj to-wrzeszczał waląc w nie.
Odskoczyłam od nich i ruszyłam w najdalszy i najciemniejszy róg pokoju.Po paru chwilach dobijania się wrzaski ucichły.Niestety nie odpuścił.Z wielkim hałasem wyważył drzwi.Jęknęłam wtedy głośni.To był mój koniec.Ruszył ze wściekła miną i zaciśniętymi pięściami w moją stronę.Ani się obejrzałam leżałam pod nim na moim łóżku.
-Po pamiętasz mnie-syknął do mojego ucha.
Przeszły mnie dreszcz.Zaczął nachalnie całować moje usta.Próbowałam odwrócić głowę ale on blokował moje ruch swoim ciałem.W końcu się oderwał od moich ust i rozerwał moją bluzkę jednym ruchem.Jego oczom ukazał się mój czarny,koronkowy stanik.Zakrywałam dłońmi swoje odkryte cało ale on je ulokował bo obu stronach moich bioder.Oblizał się i pocałunkami zaatakował moją skórę n szyi.Z moich ust wychodziły pojedyncze jęki.Z każdym pocałunkiem schodził w dół aż znalazł się przy miseczce mojego stanika.Wiedziałam że ta chwila nadchodzi nie ubłagalnie.Próbowałam go odeprzeć ale jedną ręką trzymał moje nadgarstki razem drugą zaczął wsuwać pod moje spodenki.Nie mogłam nic zrobić.Na jego ustach formował się cwany uśmiech wywołany widokiem mojej bez bezbronności.Gdy jego dłoń wsuwała się pod moją oblamówkę majtek jakaś silna ręka odepchnęła go odemnie.
-Rose nic ci nie jest??-to był Niall.
Nie miałam czasu żeby odpowiedzieć bo Zayn się rzucił na Nialla celując pięścią w jego kark.Szybko podniosłam się z łóżka chodź moje ciało odmawiało posłuszeństwa bo było całe obolałe.Łzy nadal spływały po moich policzkach ale tylko dlatego że oni okładali się bez żadnych skrupułów.Wołałam ich imiona żeby przestali al oni byli skupieni tylko na jednym-żeby jak najszybciej wykończyć drugiego.W końcu z trudem rozepchnęłam ich od siebie.Patrzyli na siebie z nienawiścią.Stanęłam na przeciwko Nialla i pociągnęłam go za rękę przed drzwi wejściowe.Miał rozciętą wargę,siniaka pod okiem i całe zakrwawione knykcie.Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Niall musisz już iść-powiedziałam cicho.
-Ale...-nie skończył bo przecisnęłam jego ciało do mojego.
-Dziękuje- szepnęłam- wytłumacze ci wszystko ale nie teraz.
Otworzyłam drzwi.Wyszedł.Teraz jeszcze tamten.Czułam jak na moim ciele powstają nowe siniaki.Moje policzki były całe w mokre.Wytarłam oczy aby kolejne łzy z nich nie wyleciały.Stałam w miejscu na przeciwko drzwi pare chwil aż za moimi plecami odezwał się głos.
-Słaby jest-to był Zayn.Odwróciłam się jego stronę.Na jego ustach widniał pewny siebie uśmiech.
Nienawidziłam go.
___________________________________________________
Mam nadzieję że rozdział się podobał;)Dziękuje za wszystkie tak miłe komentarze.Oczywiście zapraszam do dalszego ich udzielania XD.Kolejny rozdział może pojawić się w niedziele lub poniedziałek:D

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 4

Szybko otworzyłam drzwi mieszkania i weszłam.Dokładnie zamknęłam zamek aby nikt nie miał dostępu do mojej prywatnej przestrzeni.Byłam wykończona nie miałam sił nic zjeść tylko położyć się do łóżka tak aby zasnąć i zapomnieć.Niestety wiedziałam w jakim jestem stanie i musiałam się trochę ogarnąć przed wymarzonym snem.Byłam jeszcze cała rozdygotana po tym spotkaniu.Nie wiem czy wytrzymam dłużej.Zastanawiałam się czy nie pójść z tym na policję ale było pewne że będzie chciał się zemścić i zrobi dla Nialla krzywdę.To było zbyt ryzykowne.Wzięłam delikatny prysznic i weszłam do sypialni w której po całej podłodze po rozrzucane były ubrania. Tą część która leżała na łóżku nie stanowiła wielkiego kłopotu bo po prostu wszystko zrzuciłam na ziemię.Szczelnie zasłoniłam zasłony tak aby światło dzienne nie próbowało mi przeszkodzić we śnie.Gdy ulokowałam się wygodnie w łóżku próbowałam zasnąć.Niestety przypominały mi się chwile które przeżyłam pare chwil wcześniej.Wywoływały u mnie falę łez które nadchodziły w coraz obfitszej mierze.Po kilku godzinach płakanie zasnęłam ze zmęczenia.W tamtej chwili pragnęłam tylko jednego-aby Niall był przy mnie.
                              *  *  *
-Halo?-odebrałam wkurzona, telefon który przeszkodził mi w moim śnie.
-Rose przepraszam cię za tamto-usłyszałam głos Nialla po drugiej stronie lini.
-Już zapomniałam-powiedziałam.
  Rzeczywiście zapomniałam o naszej kłótni nic mi się teraz nie liczyło tylko ON.
-To dobrze-"poczułam" jak się uśmiecha-Niedługo po ciebie przyjadę bo moi rodzice nas zaprosili.Hej-powiedział szybko i zwięźle.
-Ale...halo?-rozłączył się.
Nie tylko nie jego rodzice bardziej matka.Nienawidziłam jej od zawsze zresztą ona mnie też i mojej matki.Zawsze obwiniała mnie o to że Niall się zmienił.Nigdy też nie mogła się pogodzić że Niall się od nich wyprowadził dla mnie.Nie prosiłam go o to ale on nie chciał zostawić mnie samej po śmierci rodziców.Spotkanie z nią oznaczało różne przykrości z jej strony na mój temat.Nie miałam na to sił...nie dzisiaj.Byłam nie dyspozycji.Nie mogłam odmówić bo wiem że dla Nialla strasznie zależy na tym abym dogadała się z jego matką.Ale to niestety nie było możliwe chodź się starałam ale ta baba zawsze wszystko niszczy.Jednak postanowiłam pojechać ale tylko dla Nialla.Wyczołgałam się z łóżka.Była dopiero 8.Zazwyczaj u Nialla "niedługo" oznacza przyjechanie za 3-4 godz więc nie było co się spieszyć.Chciałam robić cokolwiek aby tylko zapomnieć o wczorajszych przeżyciach i tych co odbędą się dzisiaj.Była już w  o wiele lepszym stanie fizycznym i psychicznym niż przed zaśnięciem.Pozbierałam ubrania które rozrzucone były po całym pokoju.W kuchni zrobiłam sobie kanapkę z masą nutelli i truskawkami.Niebo w gębie ale dupa rośnie.Wzięłam długą,gorącą kąpiel i uczesałam "koński ogon",zrobiłam makijaż żeby nie było widać moich znaków przemęczenia.Włożyłam krótkie spodenki z flagą USA, białą bluzkę z napisami i czarne conversy.I to strój w moim stylu wygodny i praktyczny.Niall powinien przyjechać lada chwila więc usiadłam na brzegu kanapy i czekałam.Oczywiście zaraz przyjechał wpadł do domu jak opętany chwycił za rękę i zaciągnął do windy.
-Jesteśmy już spóźnieni-powiedział poważnie całując mnie w policzek bo wcześniej nie miał okazji.
Przez cały czas chichotałam pod nosem z jego zestresowania.
-Znowu układałeś pół dnia włosy?-zapytałam mierzwiąc ręką jego czuprynę.Co nie było wcale łatwe bo był wzrostu Zayn....koszykarza.
-Ej zniszczyłaś właśnie moją paro godzinną pracę-warknął z uśmiechem odpychając moją rękę od swojej fryzury.W drodze do auta nie przestawaliśmy się śmiać.Przez całą drogę do jego rodziców rozmawialiśmy.Oczywiście nie zabrakło tematu mojej pracy który zwinnie ominęłam.Przy Niallu zapomniałam wogóle o pracy i Maliku.Po raz pierwszy od kilkunastu godzin poczułam się bezpieczna.W końcu dojechaliśmy na miejsce.Znaleźliśmy się w małym miasteczku pare kilometrów od stolicy.Niall wysiadł z samochodu i podbiegł do moich drzwi żeby je otworzyć.Gdy się wydostałam z wysokiego BMW ruszyłam z Niallem w stronę wejścia do domu jego rodziców.Delikatnie zapukał do drzwi po czym nastąpiło natychmiastowe ich otwarcie przez jego ojca.Zupełnie jakby pod nimi stał i na nas czekał.Przywitałam się z nim i zaprowadził nas do salonu gdzie przy stole chrzątała się matka Nialla.Bez żadnych słów podałam jej rękę i zajęłam miejsce obok blondyna.Pod stołem poczułam jak ściska mnie za rękę i szubko spojrzałam na jego twarz.Jego usta sformowały bez dźwięczne słowa otuchy po czym puścił rękę bo jego matka przechodziła za naszymi krzesłami żeby postawić jakąś pieczeń na stole.
-Uuu...Niall co to za fryzura??Wyglądasz jak gangster jeszcze te tatuaże!Zapewne Rose ci doradzała??-powiedziała nalewając dla niego zupy.
-Mamoo..
Udawałam że tego nie słyszałam chodź mocno mnie to zabolało.Wiedziałam że rak będzie.Zaczęła jeść zupę.
-A ty Rose jesteś taka podobna do matki,zawsze wiele tapet.To zapewne przez trądzik??
-Zapewne-mruknęłam z irytacją kończąc zupę.
-Katherino może przestaniesz wszystko komentować tylko zajmiesz się podawaniem drugiego dania?-zaproponował p.Horan za co w głębi duszy bardzo dziękowałam bo miałam tej szmaty już dość.Rzeczywiście posłuchała się męża.Gdy wkładała mi kawałek pieczeni specjalnie machnęła ręką tak aby moja cola wylała się na moją bluzkę.Wiedziała że dostałam ją od Nialla i była dla mnie bardzo ważna.Uważałam na nią jak najmocniej umiałam a tu taka zdzira mi ją niszczy.
Oj,przepraszam-powiedziała z uśmiechem satysfakcji.
Spojrzałam na nią z nienawiścią i oczami pełnymi łez.Szybko wstałam od stołu i wybiegłam na zewnątrz.Usiadłam na ławce stojącej w ogrodzie.Słyszałam za mną krzyki Nialla wołającego moje imię.Mam nadzieję że mnie zrozumie i nie będzie mnie prosił o kolejne odwiedziny tego miejsca.Wyjęła z tylnej kieszeni paczkę papierosów i zapaliłam jednego.Łzy leciały z moich oczu.Na ogół nie paliłam zdarzało to się tylko w takich sytuacjach jak ta.Zobaczyłam że Niall wybiega z domu.Szybko rzuciłam papierosa na trawę przygniatając butem.Nienawidził jak paliłam chodź jemu samemu się zdarzało ale nie miałam zamiaru się z nim kłócić.Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
-Przepraszam za mamę-szepnął mi do ucha.
-Proszę odwieź mnie do domu-odpowiedziałam ocierając łzy.
-Idź wsiadaj do samochodu.Zaraz przyjdę tylko pożegnam się z ojcem.-powiedział i ruszył do domu.
Ja poszłam do samochodu po czym do niego wsiadłam.Po paru minutach czekania przyszedł do mnie SMS.Wyjęłam telefon i nacisnęłam na wiadomość.
                                   "Zabieram Cię dzisiaj do restauracji. Bądź gotowa o 21."
                                                                                                              /Zayn
Nie...tylko nie on.Kurwa.Co ja mam zrobić?? Ne mogę spanikować bo Niall zacznie pytać o co chodzi.Po kilku sekundach nadszedł kolejny SMS.
                                                          "Tylko ubierz coś seksownego;)"
                                                                                                   /Zayn
      

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 3

Znowu stanęłam przed wieżowcem który miał stać się miejsem mojej pracy.Lekko pchnęłam drzwi o weszłam do środka.Panował tam spory ruch ale wnętrze pozostawało nadal nie skazitelne.Skinęłam głową przechodząc obok sekretarki która dumnie zajmowała się swoją pracą i mało prawdopodobne jest to że zauważyła mój gest.Weszłam do windy w której na szczęście nikogo nie było i nacisnęłam najwyższy guzik.Po paru sekundach stałam już przed drzwiami Malika.Modliłam się w duchu abym nie zastała tego smego widoku co ostatnio gdy się z nim widziałam.Lekko zapukałam w ciężkie drewniane drzwi i weszłam do środka.Oczywiście już w domu zadbałam aby telefon był wyciszony.Brunet zajmował moejsce które powinien zawsze zajmować czyli za biurkiem.Przywitał mnie lekkim uśmiechem i gestem ręki wskazał fotel po drugiej stronie stołu.Z wielką gracją zajęłam miejsce zaproponowane przez niego.Postanowiłam zachowywać się profesjonalnie bez oznak nerwów które miotały moje wnętrze tak aby on nie czuł satysfakcji.Bez żadnych nie potrzebnych słów podał mi umowę.
-To jest papier który będzie obowiązywał cię do pracy w tej firmie.-powiedział bez żadnych emocii widocznych na twarzy.
Uważnie przeczytałam umowę ale nie znalazłam niczego nie pomojącego.Malik był dzisiaj strasznie zdenerwowany.Nie gwałcił mnie wzrokim tak jak ostatnio lecz co pare sekund spoglądał na ekran swojego czarnego IPhona.Podpisałam się imieniem i nazwiskiem w wyznaczonym miejscu.Następnie podałam mu kartkę i sięgnęłam po torbę która wisiała na oparciu mojego krzesła.Brunet cały czas czytał umowę którą przed chwilą podpisałam.Postanowiłam wykorzystać chwilę w której był zajęty czymś innym i bez żadnych incydentów wyjść.Niestety gdy chciałam nacisnęłam  na klamkę drzwi ani drgnęły.Pociągnęłam jeszcze kilka razy ale to nic nie dało.Przełknęłam głośno ślinę.Utkwiłam tam z NIM.Ale przecież on nie mógł nas zamknąć bo nie ruszał się z miejsca.
-Niezawodny Kinney-usłyszałam lekko rozbawiony głos za moimi plecami.
Czyli to ten popierdolony Kinney nas zamknął.Odwróciłam się w stronę bruneta.Siedział nadal przed biurkiem.
-Otwórz te drzwi-syknęłam.
-Najpierw musimy porozmawiać-powiedział spokojnie jakby nie dosłyszał mojego tonu-Usiądź.
Stałam w miejscu wogóle nie zwracając uwagi na jego słowa.
-Usiądź-warknął widać było że doprowadziłam go do skraju.Był ostro wkurwiony.
Bałam się go strasznie ale dalej stałam w miejscu.Zauważył że się go nie posłucham więc zaczą dalej mówić.
-Będziesz pracowała dla MNIE,ale tylko dla MNIE-mówił to z wielkim pożądaniem i cwanym uśmiechem-Zostaniesz moją kobietą na noce-dodał.
-Cco?-jąkałam się-Nie.Nawet o tym nie maż.
Jego informacja wstrząsnęła mną.Nigdy dla niego nie będę pracowała jako dziwka.Znowu odwruciłam się w stronę drzwi.Zaczęłam w nie walić i krzyczeć ale nikt nie reagował.Czułam się samotna i pożucona.Tak jakby los skazał mnie na los dziwki.
-To nic nie da-powiedział.
Dlej waliłam w drzwi ale wiedziałam że to nic nie da .Łzy zaczęła płynąć strużkami po moich policzkach.Czemu ja??To pytanie cały czas nasuwało mi się w myślach.
-Nie pytam cię o zdanie czy ty chcesz nią być czy nie.Lepiej się zastanów.-wyjął coś z szuflady w biurku-Chyba byś nie chciała go stracić?-rzucił ze złością.
Odwróciłam głowę w jego stronę.W ręku trzymał fotografię Nialla.Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia związane z Niallem.Gdybym go staciła moje dalsze życie nie miałoby sensu.
-Czy ty...chcesz abym..-nie mogłam dalej mówić bo kolejna fala łez kompletnie mnie zdołowała.
-Tak chcę abyś się ze mną czasem pokochała....ale oczywiście nie za darmo.Ale jak będziesz się opierała moi przyjaciele twojemu koledze mogą coś przypadkiem zrobić-powiedział bez żadnego wzruszenia.
Lecz stało się coś gorszego.Dalej noc nie mówiłam więc zabrał się za "zachęcanie" mnie.Zaczął iść w moją stronę.Cofałam się do tyłu aż moją jedyną drogę ucieczki zablokowały te cholerne drzwi w końcu stanął tak nlisko że jego tors dotykał mojego brzucha.Dopiero z tej persepktywy zobaczyłam jaki on jest wysoki a ja mała.Sięgałam mu zaledwie do brody.Teraz czułam się jeszcze gorzej gdy gurował nademną.Próbowałam go odepchnąć ale on nawet nie ruszał się z miejsca.Delikatnie całował moje wargi.Po woli traciłam siły.Nie dawałam rady się sprzecwiać.Mój stan był tragiczny.Gdy poczuł że nie stawiam oporu podniusł mnie jedną ręką a drugą obwiną moje nogi wokół jego torsu.Jego całowanie przeszło do szybszych i krutszych pocałunków.Moje usta wogóle się nie ruszały w tym pojedynku.Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, wyrwać się z jego objęć,zapomnieć o całym świecie.Nagle swoje usta przeniusł na moją szyję.Jego ciepłe i delikatne pocałunki na mojej szyi sprawiały że z moich ust wyrywały się pojedyncze jęki.
-I jak?-powiedział gdy męczył mnie przygryzając skórę obok mojego ucha.
Wiedziałam że będę miała siniaka i to nie małego.Nie miała. Już siły dłużej z nim walczyć...poddałam się.
-Dobraa-szepnęłam.
-Grzeczne dziewczynka-powiedział przy czym wyjął klucze z kieszni swoich spodni i przekręcił nimi w zamku drzwiach.
Opuścił mnie na ziemię i ruszył w stronę biurka.Szybko przyzwyczaiłam się do stałego grunti pod nogami i najszybszym tempem jakim w tej chwili mogła wybiegłam z gabinetu.
-Do zobaczenia w poniedziałek-usłyszałam głos bruneta gdy drzwi windy się zamykały.
Spojrzałam w lustro w windzie.Wyglądałam gorzej niż okropnie.Makijaż był cały rozmyty,oczy całe szklane,mokra bluzka od łez i rozczochrana fryzura.Jednym słowem koszmar.Wyciągnęłam z torby telefon i zadzwoniłam po taksówkę.Nie chciałam się pokazywać w publicznych środkach transportu w takim stanie.Gdy wyszłam z tego strasznego budynku oczywiście nie obeszło się bez zaciekawionych spojrzeń mijających mnie ludzi pojazd już na mnie czekał.Wsiadłam do niego i powiedziałam adres dla kierowcy.
_______________________________________________________
Podobał się rozdział?Mam adzieję że nie jest taki złyXD Pamiętajcie o komentowaniu;)